26

5.7K 322 21
                                    

Niall POV'S:

Po naszym szybkim pocałunki dostrzegłem, że to nie zaważyło na naszej relacji, a ona raczej wciąż trzyma dystans i tylko czasem rzuca mi jakieś spojrzenie, gdy ja w spokoju zajadam sobie pizzę.

- Co powiesz na to, żebyśmy wyszli dziś razem?- zapytałem i zaraz po tym, gdy zauważyłem, że Kimberly już za mną wypisuje.

- Gdzie?- uniosła brwi ze zdziwienia i raczej domyślała się, że chcę spróbować pogodzić ją z jej znajomymi, ale po swojemu, a nie tak jak Styles.

- No na dwór, do reszty.- zaśmiałem się na widok jej miny. 

- Serio chcesz powtórki z rozrywki?- mlasnęła zniesmaczona.

- Nie pozwolę na to.- oznajmiłem jej, a dla dodania jej pewności, położyłem dłoń na jej dłoni i prosząc wzrokiem czekałem, aż się zgodzi.

- Nie Niall, zostanę w domu.- pokręciła głową, jakby była pewna, że to zły pomysł, a to przecież właśnie dlatego jej nie lubią. Jest zaszyta w czterech ścianach, skryta i nawet nie ma koleżanki, która mogłaby jej doradzić w sprawach wyglądu, czy nawet zrobić kilka maseczek, pomalować paznokcie no cokolwiek...

- Nie Camilla, wychodzimy.- postawiłem na swoim.- Jeśli ktoś będzie chamski, to zabieramy się oboje i już więcej do nich nie wyjdę, obiecuję. - mrugnąłem do niej.

- ONI MNIE NIE LUBIĄ,  rozumiesz? - zadała stanowcze pytanie, aby mi przemówić do rozsądku, jednak jestem nieugięty.

- To polubią.- wzruszyłem ramionami i złapałem ją za rękę, aby zaprowadzić na górę.- Widziałem kiedyś takie jeansowe spodenki w łazience, z koronką na kieszeniach, załóż je. - zaproponowałem - Masz całkiem zgrabne nogi, a więc je trochę opal Cami. - rzuciłem, a ona leniwie weszła do swojej sypialni, zostawiając mi drzwi otwarte, więc stanąłem w progu.

-Te? - wyjęła je ze swojej półki starannie poukładanych rzeczy.

- Te. - skinąłem głową. - Do tego może coś czerwonego? - zaproponowałem.

- Mam jedną taką bluzkę, ale chciałam ubrać ją na poprzednie ognisko i Harry powiedział, że czerwień nie pasuje do mojej karnacji. - rzuciła.

- A to on tu był wtedy i też Ci proponował w co masz się ubrać? - zapytałem z uśmiechem, a w głębi duszy jestem zły, że on pierwszy odkrył, że Cami jest jednak o wiele bardziej wartościowa niż by się zdawało.

- Ma jeszcze przyjechać. - uśmiechnęła się i wygrzebała z szafki jakąś zwiewną, turkusową bluzkę, która może była modna z piętnaście lat temu i pokazała mi ją.

- Ta nie. - od razu ją odrzuciłem. - A jeśli  chodzi o Harry'ego, to jest przyjacielski ale też lubi seks, nie boisz się tego?

- Niall, mam swój rozum i umiem wyznaczyć granice. - oznajmiła - A on i reszta chłopaków, ratują moje wakacje i w końcu przestałam żałować, że się zgłosiłam do tego konkursu. - prychnęła  myśląc, że i ja się zaśmieję, jednak nic z tych rzeczy, bo wzbudziła we mnie znów te głupie wyrzuty sumienia i po prostu, bez słów wszedłem wgłąb pokoju i ją przytuliłem.

- Wiem, że byłem dupkiem, ale próbuje to naprawić. - szepnąłem i zatopiłem nos w jej włosach, które pachniały truskawkami i białą czekoladą.

- No starasz się, ale zupełnie niepotrzebnie, bo ja już oswoiłam się z myślą, że nie jestem kimś, z kim mógłbyś się zadawać i przecież masz wolną rękę. - odrzekła - I nie martw się, że mi smutno czy coś, bo ja się cieszę, że Ty jesteś zadowolony i masz tu przyjaciół, dobrze się bawisz, a przede wszystkim, że Simon nie ma zastrzeżeń. - odsunęła się ode mnie i sięgnęła po kolejną bluzkę, tym razem białą. - Tylko nie spieprz tego po powrocie, bo One Direction bez Ciebie nie ma sensu. - skwitowała i wprowadziła mnie w stan jakiegoś wzruszenia. Pokazała mi właśnie jak dobra jest i jak bardzo zależy jej na ludziach, którzy przecież tylko ją ranią i wbijają noże w plecy.

- Ta bokserka może być. - odezwałem się, ale byłem tak zmieszany, że musiałem zacząć wycofywać się z jej sypialni. - Przebierz się i zejdź na dół, będę czekał.

Właśnie dotarliśmy na miejsce naszego spotkania. Miny pozostałych osób tam, nie były zachwycone, jedynie Natalie uśmiechnęła się na nasz widok.

Camilla okropnie się wstydziła, jednak była dzielna i szła sobie obok mnie, a po drugiej stronie szła Kimberly, która oczywiście błyszczała w towarzystwie, opowiadała jakąś historię z rana i wszyscy się śmiali.

Byłem dumny również z tej drugiej, że trzymała język za zębami i nie wyśmiewała się z Cami. To dodawało mi nadziei, że gdy już stąd wyjadę, będzie między nimi lepiej, że będą się dogadywać, być może się zakolegują.

W końcu trafiliśmy na plac obok sklepu, gdzie było boisko do siatkówki  i usiedliśmy na trawie, by najpierw zapalić papierosa, a później wybrać drużyny i zagrać mecz.

Kim, usiadła między moimi nogami i oparła się o mnie. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, jednak dziś wyjątkowo nie byłem zachwycony tym, że dzieje się to na oczach Cami.

Dziewczyna natychmiast odwróciła wzrok i zaczęła rozmawiać z Nat, o jej paznokciach, które robiła sobie sama przez pół nocy. Wiedząc, że Camille, może czuć się niekomfortowo podniosłem się z ziemi, pod pretekstem, że jednak wolę postać. Wtedy też zauważyłem jakiegoś faceta. Szedł do sklepu, zataczał się, był brudny i coś mamrotał pod nosem. Widocznie nie umknęło to uwagi innych osób, a w szczególności Cami, która zaczęła się wiercić, a później schowała głowę między kolanami.

- Ej, no idź przywitaj się z tatą. - zaśmiała się Molly i to było ewidentnie w kierunku Camilli, która zacisnęła dłonie w pięści i ani drgnęła, by spojrzeć w górę. Obok niej natychmiast znalazła się Natalie, która zaczęła ją przytulić i to wtedy, zobaczyłem załzawione oczy blondynki.

- Chyba coś Ci się pomyliło, Camilla nie ma rodziców. - upomniałem ją i zmartwiłem, że atmosfera znów się psuje.

- Co? Przecież to jej ojciec pijak. - prychnęła - Tatuś wyszedł z więzienia, nie tęskniłaś? - śmiała się, a Camille, zaczęła podnosić się z trawy i zażenowaną, zapłakaną buzią, spojrzała na mnie przepraszająco i zaczęła odchodzić.

-To że babcia zabrała ją z tej meliny, nie znaczy, że nie jest córeczką alkoholików. - dogryzła jej prosto w twarz Kimberly, która stała centralnie na jej drodze.

- Zamknij się.- Warknęła Natalie.- Nie wyśmiewaj się z tej sytuacji.- wstała i podała dłoń Camille, idąc razem z nią do drogi.

- Oszukałaś mnie?- zapytałem zawiedziony, jednak nie odpowiedziała, nawet się nie odwróciła. Zostawiła mnie lekko zszokowanego i zawiedzionego, że nie powiedziała mi prawdy, przez którą dziś wiedziałbym jak zareagować.

- Idziemy grać, czy będziemy się gapić jak żul zasypia na ławce? - zapytała rozbawiona Kimberly.

- Jaką ty masz niewyparzoną gębe, to aż Cię podziwiam, naprawdę. - podsumowałem ją i ruszyłem za dziewczynami.

Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz