Minął tydzień, od kiedy Yuuri wybudził się ze śpiączki. Okazało się, że wszystkie uszkodzenia mózgu zostały zaleczone i prawdopodobnie będzie chodził, oczywiście z protezami. Mężczyzna starał się zbytnio nie myśleć o przyszłości i przeszłości. Czuł żal i wściekłość z powodu swojego stanu, ale im więcej czasu mijało, tym mniej kierował te uczucia w stronę Wiktora. Dopytywał się nieustannie, co u niego słychać i kiedy przyjdzie w odwiedziny, lecz wszyscy unikali tego tematu jak ognia. Nikt nie chciał powiedzieć Japończykowi, co postanowił on zrobić. Yuuri, pomimo całej rozpaczy i bólu, najbardziej na świecie pragnął obecności ukochanego. Czuły dotyk Wiktora uspokajał go i dawał mu nadzieję, nawet w tak dramatycznej sytuacji jak ta. Jednak mężczyzny nie było przy nim, a Yuuri był coraz bardziej tym sfrustrowany. Gdy następnego dnia przyszedł do niego Jurij, postanowił dowiedzieć się prawdy.
- Możesz mi w końcu powiedzieć, o co wam wszystkim chodzi? – wybuchnął Japończyk. – Odkąd się obudziłem, nikt nie chce mi powiedzieć, co dzieje się z Wiktorem. Za każdym razem jak o niego pytam, zmieniacie temat albo udajecie, że nie słyszeliście.
Jurij uśmiechnął się blado i odparł:
- Rozmawiałem z nim, powiedział, że dzisiaj przyjdzie do ciebie. Ale to wszystko, co wiem na ten temat.
Rozpromieniony Yuuri zaniemówił ze szczęścia. Tyle czasu na to czekał i wydawało się, że w końcu miała nadejść upragniona chwila. Okazało się, ze przyszła ona szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał, bo ledwo co Jurij wypowiedział te słowa, to w drzwiach szpitalnej sali stanął nie kto inny jak sam Wiktor Nikiforow.
- To ja nie będę wam przeszkadzał. – stwierdził chłopak, zbierając swoje rzeczy i kierując się do wyjścia. – Tylko nie spieprz tego – wyszeptał na odchodne.
Mężczyzna, zupełnie ignorując chłopaka, podszedł niepewnie do łóżka, na którym leżał jego ukochany. Usiadł na niskim taborecie i nie patrząc na Yuuriego zaczął mówić.
-Jeśli mogę, to mam ci dużo rzeczy do powiedzenia i chciałbym być pierwszym, który zacznie mówić. – Japończyk lekko przechylił głowę, nie wiedząc, co ma o tym myśleć, ale postanowił się nie odzywać – Wiem, że to wszystko moja wina, gdybym nie zachowywał się tak samolubnie to nie musiałbyś tutaj leżeć i nic by się nie stało, może wygrałbyś zawody i... - W tym momencie monolog Wiktora został gwałtownie przerwany przez pocałunek. Zaskoczony mężczyzna nie zareagował, pozwalając Yuuriemu kontynuować. Po dłuższej chwili oderwali się o siebie.
- Słuchaj, Wiktor, zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. Nie masz pojęcia, jak ciągle jestem na ciebie wściekły za to, co się stało. Każdego ranka budzę się z myślą, że już nigdy nie będę żył tak, jak kiedyś. Wiem, że inni będą patrzyli na mnie tylko przez pryzmat niepełnosprawności, że będę dla nich tylko człowiekiem na wózku. Przecież łyżwiarz bez nóg jest jak rower bez pedałów, jak grzejnik bez ciepła, jak rosyjska flaga bez niebieskiego koloru, jak ciepły, wiosenny deszcz bez tęczy. Ja sam będę się nad sobą użalał, wyklinając świat, na czym stoi i dlaczego to właśnie mnie to wszystko spotkało. Ale czasu nie cofniesz, a ja... Ja cię potrzebuję, mimo wszystko. – zakończył, patrząc ukochanemu prosto w oczy. Rosjaninowi kamień spadł z serca na te słowa. Poczuł, że znów cały świat stoi przed nimi otworem, że dadzą sobie radę choćby nie wiem co.
- Już nigdy cię nie zawiodę. Obiecuję – powiedział uroczyście, w duchu dziękując, że rany po próbie samobójczej zagoiły się szybko, przez co nie musiał nosić bandaży i tłumaczyć się na każdym kroku.
W odpowiedzi Yuuri uśmiechnął się. Wierzył, że teraz czeka ich szczęśliwe zakończenie.
CZYTASZ
Bądź zawsze przy mnie
FanfictionDni w Hasetsu upływają wolno i szczęśliwie. Co jednak stanie się, gdy Yuuri i Wiktor postanowią wybrać się na wycieczkę do Moskwy, tydzień przed zawodami? Akcja dzieje się po 7 odcinku.