Moje życie jest pojebane. Nic w nim nie jest na stałe. Nic, ani nikt. Jakim więc prawem ośmielam się marzyć, że uda mi się stworzyć z Nim STAŁY związek?
Zmienił moje życie. Wniósł do niego odrobinę szczęścia i miłości. Będę mu za to dozgonnie wdzięczna. Tak, kocham go. Będę kochać go zawsze. Dzięki niemu jestem bardziej sobą niż kiedyś, jakkolwiek to brzmi. Nauczył mnie wierzyć, nie poddawać się, dążyć do celu. Nauczył mnie żyć. Lista jego zalet jest długa. Jest wrażliwy, uczuciowy, uczciwy. Jest dobrym człowiekiem. Stara się pomagać ludziom. Daje im szczęście. Dzieli się swoją miłością i pasją ze światem. Wkłada serce w to co robi. Jego Beliebers są dla niego wszystkim. Kocha nas. Z wyglądu jest równie niesamowity. Wysoki, dobrze zbudowany, z twarzą aniołka. I te włosy...
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to właśnie na mnie, spośród milionów kobiet, zwrócił uwagę. To tak irracjonalne, że każdego ranka, od tamtego wieczoru, gdy się budzę, mówię: "Proszę, Boże, żeby to nie był sen"
Tęsknię za nim. Chciałabym go przytulić w tej chwili. Nie jest to jednak możliwe. W tej chwili jest w innym kraju. Ale mówił, że zadzwoni. Uwielbiam z nim rozmawiać. Uwielbiam słuchać jego głosu. Choć nie zawsze wszystko rozumiem, rozmawiamy godzinami. Gdy dzwoni, a zawsze to on wieczorami do mnie dzwoni, wychodzę do innego pokoju i zamykam drzwi. Kładę się na łóżku, gaszę światło, zamykam oczy i wyobrażam sobie, że leżymy obok siebie i rozmawiamy. Z tego co wiem, on robi to samo.
W tej chwili jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Jest całym moim światem. Myślę o nim cały czas.
Nie łudzę się nadzieją, że jestem dla niego choć w połowie tak ważna, jak on dla mnie, ale chyba mnie lubi. Justin ma zbyt wiele obowiązków i spraw na głowie, żeby jedna osoba pochłaniała go całkowicie... Nie mam o to do niego żalu, absolutnie. Chodzi mi tylko o to, że gdybym to ja była na jego miejscu, z całą pewnością nie wytrzymałabym tego. Tamten świat zniszczyłby mnie. Dlatego jeszcze bardziej go podziwiam.
Właśnie rozbrzmiał mój telefon piękną piosenką "Change me", którą ustawiłam sobie przy jego numerze.
- Hi, Bae - usłyszałam jego głos po drugiej stronie. Mówił troszkę dziwnie, jakby był chory... Lub pijany... Ale i tak na to zdrobnienie serce mi szybciej zabiło
- Hi, Justin. How r u?
- I'm fine... But... I miss you... I wanna hug you right now - miał smutny głos
- aww... I miss you too...
- Kocham Cię - powiedział powoli, całkiem wyraźnie, a co ważniejsze, po polsku.
- Też Cię kocham - odpowiedziałam odruchowo, nawet nie zastanawiając się zbytnio nad tym, co mówię
- Ehm... What does it mean? Tesz?
- Też means too... I said I love you too
- Aww.. You said you love me - słychać było że uśmiecha się... Jego głos przybiera wtedy taką radosną nutkę
- You too
- Nah.
- Yes you do, you said Kocham Cię - that means I love you
- Aaaa... I was thinking that means cheer up
- No, cheer up means rozchmurz się. Where you found this?
- I ask John what should I say to cheer you up, to make you smile and he told me: "Say her Kocham Cię and she should cheer up"
- Uhm... - zrobiło mi się przykro, troszkę... A z tego Johnnego to niezły kawalarz
- Just kidding. I truly love you. - roześmiał się
- I love you too but you shouldn't do this anymore
- Are you at home now? - zapytał nagle
- Yeah, why?
- Open your front door
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wyszłam z pokoju, podeszłam do drzwi od mieszkania. Ktoś tam stał, tyłem do wejścia. W chwili, gdy otwierałam zamek postać odwróciła się.
- Knock, knock - powiedział i uśmiechnął się do mnie szczerze, po czym przyciągnął do siebie i czule pocałował w usta. To był nasz pierwszy pocałunek. Odsunęliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Wpatrywałam się w niego oniemiała. Wyglądał niesamowicie, jak zwykle, czego nie można było powiedzieć o mnie. Boleśnie zdawałam sobie sprawę, z tego, że wyglądam głupio w dziurawym szarym dresie i ponaciąganej białej koszulce. On miał na sobie jasne jeansy i kremową bluzę z trasy.
- You look so beautiful - powiedział patrząc mi w oczy, na jego twarzy pojawił się taki wyraz, jakby patrzył na kogoś, kogo nie widział bardzo długo, kogo kochał najbardziej na świecie.
- No, I don't. You look so much better. I look terrible - zrobiłam smutną minę
- That isn't true! - powiedział, podszedł do mnie, przytulił i wyszeptał - you r the sexiest woman I ever saw in my life
Zaczerwieniłam się. Czerwień na moich policzkach sprawiła mu satysfakcję. Pocałował mnie w czubek głowy, potem w policzek, w szyję. Jęknęłam cichutko. Poczułam na szyi powiew jego ciepłego oddechu gdy się roześmiał. Złapałam go za włosy, druga ręką pogładziłam go po plecach. Przeniósł się z pocałunkami z powrotem na usta. Smakował... Jak Justin. Zajebiście.
-------
Pierwsza część! Napiszcie jak Wam się podoba :)
Część dosyć dziwna. Uznałam, że dialogi pomiędzy bohaterką, a Justinem lepiej wyglądają po angielsku. Jeśli Wam się nie spodoba, napiszcie mi o tym!
W części po angielsku mogą być błędy, wiem. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś wskazał mi poprawne formy :)