Część 3

29 4 0
                                    

Spojrzałam na swoje odbicie w ogromnym lustrze. Nigdy nie lubiłam nosić żadnych eleganckich sukienek. Jak John to zrobił, że mnie do tego zmusił? Podczas naszej rozmowy o udawaniu nic nie wspominał, że będę musiała chodzić z nimi na gale, sesje, koncert oraz imprezy po koncertowe, na której aktualnie jestem. Przebiegła istota przemilczała to. Prychnęłam sama do siebie, wspominając moment, w którym wyszłam w niej z przymierzalni; "Przyzwyczajaj się mała, niebawem to będzie twój obowiązek". Czy on chce mi obrzydzić robienie kariery? Według niego wybieranie kreacji, jest jedną z najlepszych rzeczy w tym całym głupim świecie show-biznesu. 

Chociaż z drugiej strony... wcale nie wyglądam głupio w tej czerwonej sukience. Sięgała mi do połowy uda, miała suwak z przodu - przynajmniej nie będę się męczyła przy ściąganiu jej. Tylko ten mój tyłek i cycki. Wszystko miałam ok; szczupłe nogi, uda się nie złączały, ale ten duży tyłek cholera skąd się wziął? A cycki?! Boże, czymś ty mnie pokarał? Prawie żadnej koszulki nie mogę założyć, bo się w biuście nie mieszczę. 

Nie mogłam już dłużej patrzeć na swoje odbicie. Inni pomyślą, że jestem kretynką. Chodź w sumie jestem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Panował gwar, głośna muzyka, zapach alkoholu, pełno napalonych lasek, chcących zwrócić na siebie uwagę zespołu... i do tego ten morderczy kac. Po co ja wczoraj tak dużo piłam? Ale nie ma tego złego, w końcu czym się strułeś tym się lecz. Dlatego też szybko odnalazłam bar. Usiadłam na wysokim krześle barowym, takim samym z jakiego wczoraj bym spadła kilkukrotnie. Na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru, na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. 

- Obojętnie, byle mocnego - krzyknęłam do barmana, próbując przekrzyczeć głośną muzykę.

-Na słodko czy orzeźwiająco?

-Zaskocz mnie - wzruszyłam ramionami, patrząc na niego wymownie

Bella idiotko. Nie wolno ci podrywać byle barmana.

Mężczyzna spojrzał na mnie, zatrzymał na sekundę wzrok na moich oczach i uśmiechnął się. Przez chwilę się zastanowił, by za moment w zawodowym tempie przygotować dla mnie kolorowego drinka. Z prędkości pracy jaką wykonywał, doszłam do wniosku, że nie od wczoraj stoi za barem. Zwinnie przerzucał butelki między palcami, jakby grawitacja w ogóle ich nie dotyczyła. Uniosłam jedną brew w podziwie zwłaszcza, że nawet nie patrzył na to co robił. 

- Powinno Ci smakować - postawił przede mną drinka i puścił do mnie oczko, śliczne się przy tym uśmiechając.

Oddałam uśmiech, biorąc do ręki drinka. Odwróciła się przodem do tańczących osób i zanurzyłam usta w zielonej cieczy. Smak mnie zaskoczył. Próbowałam zidentyfikować smak, z początku drink był kwaśny, by po chwili zrobić się słodki jak nadzwyczaj dojrzałe dzikie maliny, a po przełknięciu dało się wyczuć sporą ilość alkoholu. Oblizałam ze smakiem usta. Spojrzałam na sekundę na dzieło niewiarygodnie przystojnego i zdolnego barmana, by na nowo przenieść swój wzrok na tańczący tłum. Moje spojrzenie zetknęło się ze wzrokiem Mathiasa, który tańczył z wolnego z jakąś blondyną. Najwidoczniej nowo poznana była wniebowzięta, gdyż jej idol zwrócił na nią uwagę. Mat najzwyczajniej w świecie wykorzystywał sytuacje i obmacywał ją po tyłku. Wysłał mi jeden ze swoich aroganckich uśmieszków i wyszeptał coś dziewczynie na ucho. To było obrzydliwe, a z jej strony takie naiwne. Czy on myślał, że mnie to denerwuje? Jego gierki były śmieszne, ale dlaczego by w nie nie zagrać? Posłałam im zadziorny uśmiech i pomachałam na odchodne. Wzrok dziewczyny był bezcenny; Chyba myślała, że mordowanie wzrokiem jest możliwe. Zaśmiałam się głośno. Nie chciałam patrzeć na jego wredną, aczkolwiek przystojną mordę. 

- I jak? - usłyszałam za sobą i momentalnie odwróciłam się w stronę barmana

- Muszę ci pogratulować, nie często zdarza się mnie zaskoczyć - odparłam odkładając pusty kieliszek na blat

- Czuję się zaszczycony - odparł, biorąc do ręki naczynie - Chyba niezbyt jesteś zainteresowana imprezą? - spytał niepewnie, a przez moją głowę przeszło setki niemoralnych myśli. Co też on może chcieć przez to powiedzieć - Niech zgadnę - zaczął wyjaśniać, widząc moją zaniepokojoną minę - koleżanka poprosiła Cię, abyś towarzyszyła jej na koncercie zespołu, którego nie do końca lubisz

-Tak jakby - odparłam, przez dłuższą chwilę zastanawiając się ile z tego co powiedział jest prawdą

-Więc jak? - spytał zmniejszając odległość między nami, podpierając się rękami o blat

-Wcale nie jest tak, że go nie lubię - delikatnie się od niego oddaliłam, muszę mieć na uwadze, że przecież "mam" faceta. Barman chyba spostrzegł, że trochę za bardzo się zagalopował, bo odbił się od baru z dezorientowaną miną. Wziął do ręki kieliszek i zaczął przygotowywać jakiś napój.

-Wybacz za moje maniery, Nathan jestem - odezwał się po chwili ciszy i postawił przede mną kolejnego drinka

-Chcesz mnie upić? - zaśmiałam się widząc przed sobą alkohol - Isabella 

-Bella - powtórzył, uśmiechając się pod nosem - Twoje imię opisuje również twoją urodę

-Nie powinnaś chyba podrywać innych facetów - usłyszałam obok siebie ten szyderczy i arogancki głos, który doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Przewróciłam oczami. 

Że też akurat musiał wyłapać jak podrywa mnie barman. W sumie to nie tylko jego winna. Nie pozostawałam mu dłużna. Mat wziął z blatu mojego drinka i odwrócił się przodem do sali nie zwracając na mnie kompletnie żadnej uwagi, jakby w ogóle mnie tu nie było. Spojrzałam na barmana, który posłał mi tylko smutne spojrzenie i odszedł od nas na bezpieczną odległość, przyjmując inne zamówienia.

-Nawet dobry - Mat przyjrzał się uważnie mojemu drinkowi, a po chwili przechylił całą jego zawartość do ust - Jednak wolę czystą - ostawił kieliszek blat, patrząc przy tym na mnie uważnie

-Super, a ja wolałam tego drinka - wycedziłam przez zęby

-Uuu jak mi przykro - odparł z ironią, robiąc przy tym smutną minę. Nagle jego mina spoważniała, a oczy znów zrobiły się mordercze - Nie wiem jak otumaniłaś Johna, że nie zauważył dotąd twoich gierek, ale jak się nie dam nabrać - syknął - John jest moim przyjacielem, więc zachowuj się i nie wywijaj żadnych numerów

-Skoro jesteś jego przyjacielem to się ode mnie odpierdol! Nie wszystko jest czarne i białe

-Albo coś jest, albo czegoś nie ma. Radzę ci trzymać się na baczności, bo nawet Johna kontakty ci nie pomogą - szepnął mi do ucha i tak po prostu sobie poszedł

Nosz Kurwa!

Dziewczyna  mojego szefaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz