1.Hej zwariowany chłopcze, jestem Chanyeol, a ty?

186 27 23
                                    




Baekhyun
Czując mocny uścisk mojej rodzicielki, wywróciłem oczami starając się delikatnie ją odepchnąć.

To wcale nie tak, że miałem jej już po prostu dosyć i jedyne, o czym marzyłem to o tym, żeby zostawiła mnie samego. Po odejściu ojca w domu przewijała się masa nieznajomych mężczyzn, a raczej moich potencjalnych „nowych ojców". Szacunek do rodzicielki jest ważny, ale ja nieraz miałem ochotę nazwać drobną, niepozorną kobietę... Puszczalską.

-Ah, Baekkie może zrobię ci zdjęcie? - zapytała ze swoim szerokim uśmiechem, a jej zmęczone oczy śmiały się do mnie. To bolało.

-A może już sobie pójdziesz mamo? To tylko zmiana szkoły...

-No i co z tego? Już wyciągam aparat i zaraz-

-Nie. Nie rozumiesz, że tego nie chce? Naprawdę zostaw mnie już samego. - poprosiłem wymuszając na koniec delikatny uśmiech, a kobieta po długim zastanowieniu skinęła głową i lekko urażona opuściła budynek mojego nowego liceum.

Dlaczego je zmieniłem?

Tak zalecił mi psycholog, niby pomoże mi to w rozpoczęciu nowego życia bez ojca. A co zalecił mojej matce? Pieprzenie jej po każdej mojej sesji w ramach rozluźnienia.

Uroczo, nieprawdaż?

Zająłem miejsce na samym końcu sali i, mimo że apel nie za bardzo mnie interesował to pewien, nieznajomy chłopak-kolumna siedzący przede mną strasznie denerwował mnie swoim głośnym śmiechem i nietuzinkowym wzrostem, nie wspominając o odstających uszach, które sterczały jak anteny. Mimo wszystko, były na swój sposób urocze, a zapach perfum chłopaka dotarł do moich nozdrzy, delikatnie je pieszcząc. Nienawidziłem ostrych woni, a ta była wręcz idealna. Tropikalny zapach mieszał się z proszkiem do prania, a ja pochyliłem się lekko, żeby jeszcze bardziej napawać się tym niesamowitym, otumaniającym zmysły zapachem.
************
-No już, już! Zajmijcie swoje miejsca dzieciaki! - zaklaskała pani Min, czyli moja nowa wychowawczyni. Kobieta była drobnej filigranowej postury, mimo że nie wyglądała na, młodą jej cera była nieskazitelnie biała i wydawała się delikatna jak porcelana. Jednym słowem, taka, jakiej ja nigdy nie będę posiadał.

Przejechałem chudą dłonią po swoim policzku, wyczuwając na nim lekkie bruzdy i prawdopodobnie tworzącego się okropnego czerwonego intruza, z którym będę musiał sobie poradzić w domu z tonikiem i żelami antybakteryjnymi.

Kobieta uśmiechnęła się, do mnie leciutko po części przepraszając za ten chaos. Gestem ręki pokazałem, że jest dobrze i cierpliwie stałem na środku sali. Kiedy tłum się uspokoił, wziąłem głęboki wdech i z lekka przerażony spojrzałem na ślepia skierowane w moją stronę.

-A więc, od dzisiaj macie nowego kolegę w klasie, Baekhyun przeniósł się do naszego z liceum przez swoją sytuację rodzinną i mam nadzieje, że ciepło go przyjmiecie.

„Przez sytuację rodzinną"

Sytuacja rodzinna.

Rodzina.

Czym tak w zasadzie jest dla mnie rodzina? Niczym. Nigdy jej nie miałem i podejrzewam, że nigdy nie założę swojej. Poza tym, według mojej matki i jej przyjaciółek jestem chory.
Czemu?

Nie kręcą mnie długonogie blondynki, trzepoczące rzęsami i eksponujące swoje kształty.
Więc co mnie kręci?

Silne ramiona, umięśnione męskie ciała, głębokie głosy szepczące do mojego ucha i określające moją osobę najbardziej schlebiającymi i sprośnymi epitetami, jakie tylko istnieją.

Z zamyślenia wyrwał mnie szept jednej z dziewczyn.

- Słyszałam, że jego matka się puszcza, a ojciec ich zostawił, bo miał kochankę.

Nawet nie wiem, w którym momencie do moich oczu napłynęły łzy, a moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem tej dziewczyny.

Jak w ogóle śmiała? Była na tyle dyskretna, że po chwili cała klasa zaczęła dyskutować na mój temat.
Oprócz jednego wysokiego, chłopaka-kolumny, który karcił wszystkich swoim przeszywającym spojrzeniem. Niestety, nie było mi dane się o tym dowiedzieć, bo zanosząc się, szlochem uciekłem, z sali, szukając łazienki.
********
Osunąłem się po ścianie na zimne kafelki i spojrzałem, na stare drewniane okno starając się, zapamiętać każdy jego detal i pozbyć się okropnych myśli z mojej głowy.

Sam nie wiem, ile tak, siedziałem, skanując uważnie białą, matową farbę oraz miejsca, w których już jej nie było. Nieprzyjemny huk dzwonka i śmiechy uczniów sprawiły, że podniosłem się i szybko przemyłem twarz zimną wodą.

- O kogo my tu mamy? - usłyszałem za sobą męski głos, a po chwili dotyk w okolicy bioder.

-Co ty wyprawiasz? - wydusiłem, momentalnie, odsuwając się z widocznym obrzydzeniem

- Wiesz... Jak to mówią, co w rodzinie to nie zginie. Mam wielką ochotę sprawdzić, czy jesteś tak łatwy, jak twoja mamusia. - na koniec zaśmiał się, przysuwając się kolejny raz. Miałem w zamiarze znowu go odepchnąć, ale ten unieruchomił moje dłonie, przez co cicho jęknąłem.
-P-pomocy!
-Przestań, nikt cię nie usłyszy.
-Jesteś tego taki pewien Minho? – momentalnie uścisk na moich dłoniach poluzował się i daje, słowo mój oprawca, zatrząsł się jakby z nagłego przypływu strachu. Po paru sekundach odskoczył ode mnie, a ja dopiero teraz ujrzałem znajome odstające uszy, nieziemsko przystojnego szarowłosego chłopaka, opartego o framugę.

- T-to nieporozumienie! - zaśmiał się nerwowo jeszcze chwilę pewny siebie brunet.

-Przeproś.

-Czekaj, co?

-Przeproś chłopaka i wynoś się stąd pieprzony dupku. – nakazał groźnie wysoki nieznajomy, a Minho wykonał jego polecenie i wybiegł z prędkością światła, sprawiając, że odetchnąłem z ulgą.

-Dziękuje. – wyszeptałem, odgarniając łzy.

- Hej zwariowany chłopcze, jestem Chanyeol.


Hej uroczy Chanyeolu, sprawiłeś, że zmiękły mi kolana, jestem Baekhyun.

**************

Witam wszystkich bardzo cieplutko! "Bloom in pain" to moja mała próba przetestowania swoich możliwości pisarskich. Na wstępie prosiłabym was o, chociażby krótki komentarz z waszą opinią. Fabuła może na pierwszy rzut oka wydawać się oklepana, ale uwierzcie, że jeszcze wszystko się rozkręci!

Chciałabym podziękować mojej najukochańszej przyjaciółce za zrobienie okładki i pomocy z drobnymi szczegółami.

Spodziewajcie się kolejnego rozdziału już wkrótce!

Bloom in pain //CHANBAEK//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz