Rozdział 15.

422 15 9
                                    

Po prawej wrzucam zdjęcia Francisa, i czekam na opinię!

No i co sądzicie o wydarzeniach poniżej!

xx, Pixie.

____________________________________________________________________

Blythe

Po ostatniej imprezie między mną i Viv w końcu zaczęło się układać. Kai miał jednak kiedyś rację, że seks jednoczy ludzi. Pomijając nagłe pojawienie się w środku nocy w moim pokoju Scarlett, która koniecznie musiała załatwić coś z Vivianne, przez co moja ukochana zniknęła gdzieś na godzinę, noc była idealna.

Jechałem do szkoły z dobrym humorem, przeglądając zdjęcia wrzucone na instagrama podczas mojej imprezy. Wszystkie otagowane były #walfordpartyking, ludzie mają fantazję nie ma co. Oczywiście wszystkie zdjęcia były tylko znad basenu. Bo to co działo się w środku mojej chaty, zostawało tam na zawsze.

Taka niepisana umowa między moimi znajomymi, bo w sumie nie wiem czy ktokolwiek z nich chciałby, żeby zdjęcia na których wciagają amfę krążyły po internecie.

Limuzyna zatrzymała się przed szkołą, poprawiłem zegarek i schowałem telefon do kieszeni po czym wysiadłem zakładając przeciwsłoneczne okulary.

Idąc w stronę klasy gdzie miałem pierwsze zajęcia słyszałem szepty na temat mojej imprezy. Na szczęście chwilę później zobaczyłem Scarlett w towarzystwie Francisa śmiejących się z czegoś na telefonie blondynki.

-Scarlett, Francis. Nie widzieliście Vivianne?

-Nie, pewnie czeka już pod salą- odezwała się Scarlett nawet nie podnosząc wzroku znad swojego iPhone'a.

Jako, że z tą dwójką nie było kontaktu poszedłem znaleźć moją niebywale piękną dziewczynę żeby móc pocałować ją na dobry początek dnia.

Stała oparta o ścianę rozmawiając z jakimiś dwoma dziewczynami, które usilnie starały się ją zainteresować jakimś tematem. Ona jednak wyglądała na zupełnie nie zainteresowaną. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie od razu łącząc nasze usta.

-Um...Blythe, jesteśmy w miejscu publicznym, wiesz?- uniosła brew jednoczeńsnie odsuwając się ode mnie kawałek.

-Wiem, ale co poradzę jeśli mam ochotę zabrać cię gdzieś gdzie będziemy tylko sami i gdzie moglibyśmy poćwiczyć robienie pewnych rzeczy...

-Blythe, jedyne co w tej chwili możesz poćwiczyć to wzory na algebrze - po czym walnęła mnie segregatorem w głowę wywołując powszechne rozbawienie zebranych dookoła osób. -A jak już tak bardzo ci się chce, to pomyślimy po szkole- dodała już szeptem po czym zniknęła za drzwiami.

Ta dziewczyna, co ona ze mną robi.

Kai

Przed szkołą postanowiłem podjechać w końcu do domu i zabrać kilka rzeczy, o których zapomniałem ostatnim razem przez awanturę z ojcem. Wiedziałem, że nikogo nie powinno być w domu może po za naszą gospodynią, ale ona nie była problemem.

Od kilkunastu dni uparcie ignorowałem połaczenia od matki, bo ojciec dla odmiany miał mnie w dupie. Skurwiel jebany.

Drzwi były otwarte, więc od razu coś mi nie pasowało. Zrobiłem kilka kroków w głąb korytarza najciszej jak się dało. Minąłem przejście do kuchni i schody na górę kiedy dobiegł mnie dźwięk, którego nie chciałem słyszeć.

Odwróciłem głowę w lewą stronę i zobaczyłem nagą sylwetkę mego ojca poruszającą się w przód i tył przy opartej o ścianę w salonie kobiecie. Przez ułamek sekundy miałem nadzieje, że moze to po prostu moja matka, co i tak było by dziwnym dla mnie widokiem, ale po chwili nie miałem już złudzeń.

The Rich Kids: Year of Richness.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz