Chodził wolno z jednego do drugiego końca sali i czekał. Spojrzał na zegar wiszący tuż nad szafą, Potter spóźniał się już ponad dziesięć minut. Przez chwilę poczuł zawód, ale chwile później na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech. Gryfon stchórzył. Donośny, pełen satysfakcji śmiech blondyna odbił echem się od zimnych ścian pomieszczenia.
Draco na miejsce spotkania wybrał salę w części gdzie zamek był praktycznie opuszczony, żaden z uczniów ani nauczycieli nie zapuszczał się w te rejony, bo najnormalniej nie miał po co.
Minęło kolejne pięć minut. Malfoy strzepnął teatralnie niewidoczny kurz ze swoich spodni i ruszył w kierunku wyjścia. W tym samym momencie drzwi się gwałtownie otworzyły wpadł przez nie zdyszany Harry. Okulary zsunęły na nos, jego rozczochrane włosy o wiele bardziej niż zwykle sterczały mu we wszystkie strony.
- Spóźniłeś się Potter - warknął ilustrując jego niecodzienne odzienie. Wytarte czarne dżinsy i luźna, szara o rozmiar za duża bluza narzucona niedbale na chude ciało, nie prezentowała się zbyt korzystnie przy odzianym, w garnitur arystokracie.
- Nie mogłeś wybrać jakiegoś bardziej normalnego miejsca Malfoy? Zgubiłem się - próbował się odgryźć.
- Wielki Harry Potter się zgubił i nie był wstanie się odnaleźć w wielkim zamku? Od dawna powtarzam, że Hogwart to nie miejsce dla szlam, a ty wychowałeś się wśród mugoli Potter więc jesteś taki sam - zadrwił.
Harry nie miał zamiaru prowadzić z nim bezsensownych dyskusji nie po to błąkał się nocą po zamku i narażał swój dom na kolejną utratę punktów. Wiedział też, że odnalazł by ta salę bez problemu gdyby nie pożyczył swojej mapy huncwotów Ronowi, który postanowił odnaleźć dla siebie i Lewander wolnej miejscówki na nocne schadzki.
- Sam chciałeś się spotkać ja tylko wybrałem godzinę i miejsce, powinieneś wiedzieć, że mój czas jest na wagę złota.
Potter spojrzał głęboko w oczy swojego przeciwnika. Musiał dalej trzymać się swojego planu. Musiał zrobić wszystko aby wybadać wiedzę Dracona. Od tego co wyciągnie z tego spotkania zależało powodzenie jego zadania, które powierzył mu dyrektor Dumbledore.
- Napijesz się ze mną piwa kremowego?
- Wybacz Potter, ale nie pije tak prostackich trunków. Proponuje ognista whisky - zaproponował. Harry wcisnął dłonie do kieszeni swojej bluzy i mocniej zacisnął palce na fiolce. 'Eliksir prawdy' który zrobiła dla niego Hermiona parzył go w dłoń. Miał zamiar go wykorzystać i dzięki niemu wycisnąć całą prawdę z Malfoya. Prawdą było jednak, że nie miał pojęcia czy można mieszać go z alkoholem. Ślizogon był wredną fretka, ale nie chciał zrobić mu krzywdy nie był taki jak śmierciożercy. W duchu przeklinał samego siebie za nieprzykładanie się do lekcji z eliksirów, gdyby poświęcał temu więcej uwagi teraz z pewnością wiedziałby czy może mu go podać. Zagryzł nerwowo wargę.
- Pan Potter nie pije alkoholu? - dobiegł do niego jego cyniczny śmiech.
Spojrzał mu w oczy.
- Jasne, że pije.
Uśmiechnął się zawadiacko i skinął głową.
- W takim razie poczekaj tu. Zaraz wracam.
Zaraz po zamknięciu drzwi przez blondyna Harry podszedł do okna i zatonął w swoich myślach. Zastanawiał się co dalej, jak doprowadzić swój plan do końca. Tysiące scenariuszy kotłowało się w głowie bruneta jednak w tamtej chwili żaden nie wydawał się odpowiedni. Zastanawiało go czy blondyn naprawdę czyha na jego śmierć oraz dokąd sięga jego granica posłuszeństwa wobec Lorda Voldemorta. Musiał to wiedzieć.
CZYTASZ
Nie Jesteś Sam
FanfictionRodzaj: one shot Gatunek: angst(troche), fluff, smut Paring: drarry Fandom: potterhead