**pov Remus**
Gdy tylko usłyszałem trzask drzwi od dorminatorium dziewczyn wyszedłem na korytarz znaleźć moich przyjaciół. Gdzie oni mogą się podziewać. Oczywiście wiedziałem że Peter będzie w kuchni ale w tej chwili chodziło mi najbardziej o Jamesa i Syriusza. Cóż oni chyba tak naprawde najlepiej mnie rozumieją a teraz gdzieś wsiąkło. Mam tylko taką nadzieje że nie poszli do Hogsmeade i nie napili się ognistej. Co ja się z nimi mam.
Nagle moim oczom ukazała się postura Severusa Snape dumnego z siebie wielce. Mam tylko taką nadzieje, że nie doniósł na chłopaków, bo wtedy mój plan diabli wzięli. Podbiegłem do niego i złapałem za ramie szaty obracając tak aby patrzył na mnie.
-Co się tak cieszysz? -Warknąłem w jego stronę czując przypływ gniewu.
-A ty Lupin? Nigdy się nie cieszyłeś? - syknął w moją stronę.-Właśnie udupiłem twoich kolegów Lupinie. Na tydzień lub dłużej.
Nie wytrzymałem i puściłem go na ścianę. Wściekły poszedłem do męskiej łazienki gdzie musiałem ochłonąć. Pierwsze co zrobiłem to odkręciłem zimną wodę i przemyłem twarz przez chwile zapominając o targającym mną gniewie. Podniosłem twarz i spojrzałem w lustro. Naprawdę wyglądałem fatalnie. Wyglądałem tak jak bym nie spał od dobrych 5 dni. Wory pod oczami, podpuchnięte oczy, przekrwione do tego. Wyglądam jak obraz nędzy i rozpaczy. Ale cóż poradzić takie życie wilkołaka.
Gdy już się ogarnąłem i przede wszystkim ochłonąłem poszedłem do profesor McGonagall. Możliwe, że mnie Snape aby wkręcał ale wolałem mieć pewność. Po prostu po nich i po ślizgonie można się spodziewać wszystkiego (i to dosłownie). Gdy znalazłem się pod pokojem opiekunki gryfonów zapukałem do drzwi czekając na odpowiedź. Po 10 minutach od mojego pukania usłyszałem 'wejść' bardzo zmęczonym głosem. Otworzyłem niepewnie drzwi i wszedłem do środka. Pani profesor siedziała przy biurku w szlafroku poprawiając okulary.
-Dobry wieczór pani profesor-powiedziałem stojąc w drzwiach.
-Dobry wieczór Lupinie-odpowiedziała mi McGonagall sennym i zmęczonym głosem. -Co cię do mnie sprowadza?
Wziąłem oddech próbując znaleźć odpowiednie słowa aby opisać moją sytuację. Po krótkim namyśle opowiedziałem McGonagall co mnie do niej sprowadza.
-Nie widziałam Pottera ani Blacka Lupinie. Filch od razu by przyprowadził ich do mnie a ja by byli u Dumbldore'a to też bym dostała wezwanie. Nie martw się Snape na pewno chciał cię nastraszyć.
-I udało mu się-mruknąłem ledwie słyszalnie. -Dobranoc pani profesor-powiedziałem wychodząc z pokoju opiekunki domu lwa.
-Dobranoc Lupinie-posłała mi uśmiech. - I nie martw się będzie wszystko dobrze.
Pokiwałem głową chociaż w to nie wierzyłem. Pozostało mi wrócić do do dormitorium licząc na to, że tam właśnie będą. Wróciłem do pokoju wspólnego i położyłem się na sofie. Stanowczo za często tam zasypiam ale cóż poradzić. Tym razem też się tam położyłem ale niestety nie mogłem zasnąć. Miałem pełną głowę zmartwień począwszy od Jamesa i Syriusza po Justine. O nią martwiłem się najbardziej, bo mogę ją niechcący ugryźć nawet jeśli nie był bym wilkołakiem. Moje rozmyślania przerwał czyjś głos.**Syriusz**
Weszliśmy do pokoju wspólnego cicho rozmawiając z Rogaczem. James zapalił światło a naszym oczom ukazał się Lunatyk wyglądający naprawdę paskudnie. Zaczął na nas wrzeszczeć, że gdzie my łazimy i co tyle gdzieś robiliśmy. Próbowałem mu powiedzieć, że naprawdę się pogubiliśmy w Hogwarcie ten jednak nas nie usłuchał. Poszedł do dormitorium wściekły i nie zwracając uwagi na nasze błagania poszedł. Cicho westchnąłem i poczłapałem razem z Jimem do dormitorium. Remus udawał, że spał ale widziałem jego klatka piersiowa nie poruszała się nieregularnie. Przebrałem się w piżamę i położyłem na łóżku.
-Lunatyk nie musisz być na nas wściekły tylko dlatego, że późno wróciliśmy i się pogubiliśmy-powiedziałem chcąc skupić uwagę Luniaczka na sobie.
Nie odzywał się a ja spojrzałem jeszcze raz na niego. Spał. Peter i Jim też spali a więc ja też muszę iść spać. Przekręciłem się na drugi bok i zasnąłem.********
Kolejny rozdział. Pozwalam wam użyć Crucio bo rzadko publikuje rozdziały. Przepraszam was z całego serca ale nie miałam czasu. Szkoła i nauka. A teraz jestem w domu więc pojawił miałam wene i czas a więc mamy Rozdział.Do nexta huncwoty :*
CZYTASZ
Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]
FanfictionNazywam się Justine Death i jestem czarownicą mugolskiego pochodzenia.Mam 15 lat i należe do Gryffindoru. Z huncwotami mam niewiele wspólnego.No może poza Remusem.Huncwoci to:James Potter,Syriusz Black,Remus Lupin i Peter Pettigrew.Nie będe wam o ni...