I'm only human.

7 1 0
                                    


  ★ ★  ★ ★

Trudne jest  moje życie, zbyt trudne. Żyję właściwie w totalnym mętliku. Praca pochłania 100% mojego czasu, nie widzę świata po za nią. Bo co miało by mieć sens oprócz niej ? Nic.


Wstałem jak zwykle o 8:00. Wziąłem szybki prysznic i zjadłem proste śniadanie złożone z tostów i dżemu. Ta rutyna mnie przerażała, od lat poranki spędzałem samotnie i nagle zaczęło mi coś nie pasować? Tak, samotność. Tęskniłem za ciepłem drugiej osoby, za rozmową i samą obecnością drugiego człowieka. Dobre czasy dawno minęły, wszystko po śmierci moich rodziców... najukochańszych. 

Było to 5 lat temu, byłem świeżo przed studiami. Na wakacje pojechałem do pracy za granicę, aby dorobić na mieszkanie. Wydaje mi się, że zbyt wciągnąłem się w wir obowiązków i nie przyjechałem (jak obiecałem) po 2 miesiącach pracy. Na miejscu, w uroczym Rzymie poznałem Rossaille, jak sądziłem wtedy, moją wybrankę życia. Byłem w stanie zrobić dla niej wszystko, niczym Romeo dla Julii. Wspólna praca, polegająca na biurowych sprawach, wspólne spacery, obiady, wypady - tak wyglądaliśmy, jak zakochana para. Pamiętam dokładnie sytuację, udowadniającą naszą miłość:
-To jak kochasz mnie ? - zapytała po włosku.
Doskonale wiedziała, że nie znam jej języka, a jedyne co umiałem to paplać po angiel
sku. Zrobiłem niedowierzającą minę, a ona zaśmiała się.

-No pytam się, czy zadurzyłeś się we mnie? - uśmiechnęła się.
-A jak myślisz, Rossaille? 

Wtedy mnie pocałowała, ale tak szczerze i przyjacielsko, że mogłem wierzyć w naszą miłość. 
Z dwóch miesięcy zrobiły się 2 lata... nie dowierzam do dziś. 

Koniec z końców, poczułem się winny. Tak długo nie wracać do rodowitego kraju!
Wytłumaczyłem się ukochanej, że studia, rodzina, ojczyzna - zrozumiała. Bez pretensji przyjęła do siebie, że gonią mnie obowiązki. Zostawiłem jej breloczek z delfinem i niebieski szalik. Było to zachowanie nastolatka, ale w końcu chciałem jej podarować coś osobistego aby o mnie nie zapomniała... Zbyt wiele nas łączyło.

Wróciłem do Anglii. Od progu drzwi poczułem, że "coś wisi w powietrzu".  Tata siedział na kanapie i zwyczajnie, jak co dzień, przeglądał gazetę. Mamy nigdzie nie zauważyłem. 
-Cześć tato, tak dawno się nie widzieliśmy! Wiem, że zawaliłem, nie mam nic na wytłumaczenie. Mam nadzieję, że zrozumiecie słowo miłość, prawda? - wydukałem ze spuszczoną głową. 

Tatko miał skamieniałą twarz, wyglądał zbyt poważnie.
-Siadaj synu- wskazał mi miejsce i splótł dłonie, jak to miał w zwyczaju gdy chodziło o poważną rozmowę. 

-Mama jest w ciężkim stanie, wczoraj zabrało ją pogotowie. Podejrzewali guza mózgu- odparł.

Ona? Okaz zdrowej emerytki? Jak to? Zbyt dużo pytań nasuwało mi się na myśl. Zbladłem.
-Pojedziemy do niej jutro - dokończył. 

-Ale jak? - jedyne co potrafiłem powiedzieć.

-Sam nie wiem. Wydaje mi się, że ukrywała to przed nami, aby nas nie martwić.

Pierwszy raz zauważyłem płaczącego tatę. Silny autorytet zniknął w moich oczach. Rozumiałem go, współczułem. Zrozumiałem to z jego oczu, nie było szans dla mamy - żadnych.

Dwa dni później spotkaliśmy się na pogrzebie. Nie wiele z niego pamiętam, płakałem jak bóbr, a w mojej głowie plątały się wszystkie wspomnienia z najcudowniejszą kobietą. "Nie poznasz Rossaille, a tak bardzo chciałaś mieć synową.." - pomyślałem.
Trudno mi teraz o tym mówić. Tata był w depresji po śmie
rci mamy. Nie potrafił się zebrać, nie pracował, izolował się. Nie oczekiwał od nikogo pomocy, nie chciał litości. Jak najszybciej chciał do niej dołączyć - do miłości jego życia. Doskonale go rozumiałem, za miłość zrobi się wszystko niczym Romeo dla Julii. Byłem przy nim ale wiedziałem, że on już zdecydował.

Zniknął, a kilka tygodni później po jego nieobecności dostałem list o jego wypadku. Został potrącony ze skutkiem śmiertelnym. Dziękuje, że Bóg zabrał mi każdego członka rodziny...

Na studia wyjechałem dopiero po roku, czyli w sumie 3 lata później niż planowałem.

To ja ich zabiłem, a przynajmniej mam poczucie winy. Gdybym nie wyjechał, zaopiekował się nimi i co najważniejsze - spędził z nimi czas, a nie z durną "miłością życia".


"Życie ma jedną zasadę, chcesz czy nie, musisz dać radę"

~Motto 
  ★ ★  ★ ★


Tak na marginesie, nie chciałby ktoś zrobić okładki? Odwdzięczę się :)
Piszcie jak wrażenia z pierwszej części.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Stroke Of MidnightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz