Na miejscu kierowcy siedział zakapturzony mężczyzna. Wpadłam w panikę, szybko złapałam za klamkę od drzwi lecz były zablokowane. Serce podskoczyło mi do gardła i zaczęło szybciej bić.
- Kim...kim ty je...jesteś?- odważyłam się zapytać.
- Zapnij pasy.- zignorował moje pytanie.
Posłuchałam go i oparłam głowę o szybę, nawet nie chciałam się z nim kłócić i szarpać, bo i tak by to nic nie dało, a tylko bym go bardziej wkurzyła. Pewnie teraz mnie gdzieś wywiezie i zabije lub sprzeda. W głowie zaczęły pojawiać mi się straszne scenariusze, szybko je odgoniłam od siebie. A więc tak zakończy się moje marne życie?
Po około dziesięciu minutach jazdy mężczyzna parsknął śmiechem, pomyślałam sobie, że to jakiś psychopata. Kiedy stanęliśmy na światłach, ściągnął kaptur a później kominiarkę, teraz na sto procent mnie zabije, bo pozwala mi abym widziała jego twarz.
Kiedy się odwrócił w moją stronę myślałam, że zaraz rozwalę cały samochód i wszystko co się znajduje w pobliżu.
- Dylan! Idioto! Jesteś nienormalny! Chcesz, żebym zawału dostała?!- wykrzyczałam cała wkurzona.
- Niespodzianka, ślicznotko!- krzyknął cały rozbawiony.
- Ja ci dam zaraz ślicznotko! Poczekaj aż wyjdziemy z samochodu!- wybuchł jeszcze większym śmiechem, a ja myślałam, że mu przywalę w twarz.
- No, ej. Nie obrażaj się, ślicznotko.- uśmiechnął się słodko przy okazji pokazując dołeczki na policzkach. Nie potrafiłam być na niego długo zła i odwzajemniłam uśmiech.
Odwrócił się powracając do jazdy samochodem.
- A tak w ogóle to gdzie jest pan Harry?
- Musiał pilnie gdzieś pojechać, a że nikt inny nie mógł cię odebrać to ja to zrobiłem.- spojrzał w lusterko i puścił mi oczko. Znowu pewnie mam pomidory z policzków, pieprzone warzywa.- Aha i jeszcze jedno, jedziemy teraz do Coco, musi cię przyszykować.- powiedział zmieniając biegi.
- Kto to jest i na co ma mnie przyszykować?- zapytałam zdziwiona.
- Brayan ci nic nie powiedział?- pokręciłam głową.- Jaki z niego debil. Eh, szkoda gadać.- przeczesał dłonią swoje włosy.- Coco to jedna z najlepszych stylistek w mieście i ma cię przyszykować na dzisiejszy wieczór, jedziecie na pokaz mody.
- Że co?!- krzyknęłam.- Jaki pokaz mody do jasnej cholery?
- Spokojnie, ślicznotko.- zaśmiał się.- Po prostu Brayan nie miał żadnej partnerki, więc chce abyś ty z nim poszła. To nic strasznego, a tak poza tym to ja też tam będę.- zatrzymał auto przed wielkim budynkiem, spojrzał na mnie i posłał mi przyjazny uśmiech.
'''''''''''''''
Od ponad dwóch godzin, razem z Coco próbujemy znaleźć idealną kreację dla mnie. Już powoli opadam z sił, jak sobie pomyślę, że jeszcze trzeba zrobić makijaż i fryzurę to mam ochotę wyskoczyć przez okno. Na prawdę.
Siadam wykończona na kanapę i wypuszczam przeciągle powietrze. Boże, na serio jestem aż tak kiepska, że nic na mnie nie pasuje?
- Bingo!- krzyknęła uradowana Coco.
Wstałam na wyprostowane nogi i podeszłam do kobiety która trzymała czerwoną sukienkę do ziemi. (zdj.)*
Podekscytowana, wzięłam ją od niej i poszłam ją ubrać. Kurde, mam ogromną nadzieję, że ta piękność będzie mi pasować.
Wygładziłam materiał sukienki i wyszłam z przymierzalni pokazując się Coco. Kiedy kobieta mnie zobaczyła, stanęła w osłupieniu a jej oczy wyglądały jakby miały jej zaraz wypaść. Na serio aż tak źle?
- Chryste, cudowna!- krzyknęła po dłuższej chwili.
Podeszłam do dużego lustra i zaczęłam się sobie przyglądać. Faktycznie, sukienka powala. Okręciłam się wokół własnej osi szczęśliwa. Teraz pozostał tylko makijaż, fryzura i do tego buty.
- Enrica! Felicia!- zawołała Coco.
Po chwili w pomieszczeniu znalazły się dwie latynoski.
- Zróbcie ją na bóstwo.- dodała i poszła do sąsiedniego pomieszczenia zostawiając mnie z kobietami.
Po godzinie byłam w pełni gotowa. Włosy miałam rozpuszczone, lekko podkręcone, usta były pomalowane czerwoną szminką, a oczy były podkreślone tuszem do rzęs i kreskami. Na nogach miałam założone czarne szpilki na platformie no i oczywiście miałam ubraną sukienkę. Jeszcze nigdy nie czułam się tak kobieco.
Wszystkie dziewczyny patrzyły się na mnie z zachwytem co mnie bardzo krępowało. Jezu, jak sobie pomyślę co będzie na tym pokazie to mam ochotę się schować tak, aby nikt mnie nie potrafił znaleźć. Teraz przydałaby się taka szafa, gdzie przechodzi się do Narnii, dodatkowo przydałaby mi się jeszcze Łucja z tej książki. Ona to wie jak dobrze się schować.
- Drogie panie.- do pomieszczenia wszedł Dylan, który też już był gotowy.- Niestety muszę już porwać naszą Biankę, pan Brayan nie lubi spóźnień.- podszedł do mnie powolnym krokiem nie spuszczając ze mnie ani na chwilę tego intensywnego wzroku. Jezusie, znowu się rumienię.
Wychodząc z budynku zauważyłam stojącego Brayana przy limuzynie. Kiedy nas zobaczył, od razu ruszył w naszą stronę. Będąc już przed nami, wziął moją rękę i przyciągnął mnie do siebie warcząc do Dylana, który się na to zaśmiał. Dupek. Strasznie mnie irytuje ten człowiek. Brayan oczywiście.
Odepchnęłam go i ruszyłam przed siebie. Przynajmniej miałam taki zamiar, puki wielmożny pan zajebisty Brayan znowu mi w tym nie przeszkodził. Tym razem pociągnął mnie tak, że stałam do niego tyłem przylegając mu plecami do jego klatki piersiowej.
- Maleńka, ode mnie się nie ucieka.- wyszeptał mi do ucha. Prychnęłam na to.- A tak w ogóle to pięknie wyglądasz.- puścił mi oczko kiedy się odwróciłam.
Tym razem stałam z nim twarzą w twarz, nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie. Nieśmiało spojrzałam w jego oczy i przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Od razu jego wzrok tam powędrował. Przybliżył się do mojego ucha.
- Coś ci już mówiłem na ten temat, maleńka.- mruknął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
- Jezu, starczy już tego gruchania gołąbeczki.- jęknął znudzony Dylan.
- Spierniczaj.- powiedziałam rozbawiona.
- Cholera, chodźcie, bo się spóźnimy.- powiedział zdenerwowany Bray.
-Phi, ale z niego pan punktualny.- pomyślałam sarkastycznie.
- Słyszałem.- powiedział oburzony.
Dylan parsknął śmiechem, ale się uspokoił widząc mordercze spojrzenie Brayana. Ups, czyli jednak niechcący powiedziałam to na głos.
Wsiedliśmy do limuzyny, chciałam usiąść oczywiście obok Dylana, ale od razu zostałam pociągnięta na kolana Brayana.
- Na ten temat też ci coś już mówiłem, maleńka.- powiedział koło mojej szyi na której złożył mały pocałunek. Znowu poczułam te przyjemne dreszcze. Cholerka.
♣♣♣♣♣♣♣
KOCHANI! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
DUŻO ZDRÓWKA, SZCZĘŚCIA A PRZEDE WSZYSTKIM SPEŁNIENIA MARZEŃ!
(SŁABA JESTEM Z PISANIA ŻYCZEŃ, CIII.)
JEŚLI CHODZI O ROZDZIAŁ TOOO... CZY TYLKO MI SIĘ WYDAJE, ŻE SSIE? :P
*RIHANNA AW *-*