Rozdział 10

1.1K 54 3
                                    

*Alex*

Nastała noc, a chłopcy nie ruszyli nawet swoich tyłków by załatwić samochód. Nie żebym wierzyła w geniusz organizacji Dana ale przynajmniej liczyłam na szybki transport.  Jak wcześniej wspomniałam, mam sprawę do Victora, a liczy się czas...

Od czasu ułaskawienia mnie przez Dana, plątałam się bez celu po okolicy. Dziwne było to, że mimo, iż widziałam ludzi, którzy z ciekawością przyglądali się nam, nie czułam potrzeby wparowania do ich domu i poproszenia i telefon. Zaczynałam się martwić o samą siebie. Kiedyś jedna z dziewczyn w burdelu stwierdziła, że po jakimś czasie przestajesz być twarda i po prostu przyzwyczajasz się do tej sytuacji, w jakiej się znalazłaś. Klienci to codzienność, brudne pokoje to norma, i te ciuchy, które odsłaniają ci wszystko. Dlatego też, by nie zwariować  postanowiłam pogadać z Tonym - jedyną normalną osobą. Znalazłam go związanego w ciężarówce.

- Siema. - przywitałam się i weszłam do środka. Chłopak popatrzył na mnie, po czym odchylił głowę i przymknął oczy. - Co jest?

- Sam się nad tym zastanawiam.

- To znaczy? - zapytałam. Kątem oka zauważyłam, że Adi stanął przy drzwiach i spoglądał w stronę wciąż wrzeszczącego Dana. - W ogóle chciałam się ciebie zapytać co ty tu robisz?

- Wiesz po akcji w moim domu, ojciec dopadł mnie w pokoju kiedy dzwoniłem na policje. Pamiętam, że wytrącił mi słuchawkę, a potem wbił mi strzykawkę w ramie. Obudziłem się tutaj.
- przerwał. Zerknął na mnie. - Przepraszam. Powinienem Ci wtedy uwierzyć.
- Daj spokój. To twój ojciec. Nie miałeś obowiązku mi uwierzyć...
Chłopak spoglądał na mnie ze smutkiem w oczach. Nagle do auta środka wpadł Dragon. Popatrzył na nas, po czym kiwnął na mnie głową.

*Kate*

Siedziałam na komisariacie analizując zeznania Parkera. W głowie nie mieściło mi się to co usłyszałam wcześniej, ale zamurowały mnie jego dzisiejsze słowa.
- Jeśli myślisz, że twoja koleżanka wróci do was żywa, to grubo się mylisz. Dan doszedł do władzy, a oni się bardzo nie lubią. Alex będzie w centrum. Nie... Alex jest centrum. Centrum wszystkiego na czym im zależy.
- Niby czemu? - zapytałam. - W tej branży nie trzeba mieć zbytnio kwalifikacji by być najlepszą.
- To nie chodzi oto jak daje dupy. Jej dziadek miał majątek, który teraz jest jej. Ale najlepsze jest to, że za nią możesz ustawić cały świat.

Zastanawiałam się nad tym co powiedział. Czyżby jedna Alex miała aż takie znacznie? Nagle mój telefon zawibrował. Odblokowałam ekran i przeczytałam wiadomość.

Wypadek za wypadkiem, a bieda kolo nas
Do celu został już niedługi czas

*Alex*

- O co chodzi? -zapytałam wychodząc z ciężarówki. Dragon nerwowo rozglądał się dookoła.

- Może to dziwnie zabrzmi, ale mam wrażenie, że ktoś nas śledzi.

- No to raczej normalne, w końcu mnie porwaliście...

- To nie to. - chłopak znów nerwowo rozglądnął się. - Mam wrażenie, że ktoś za nami jeździ, ale... to nikt z naszych.

- Ktoś od Karola?

- Może..

- Czemu mi to mówisz? - zapytałam.

- Adi i reszta twierdzą, że masz wpływ na Dana.

- Jasne... a słońce zgasło 100 lat temu

- Zaimponowałaś mu jak powiedziałaś gdzie jesteśmy. GPS działa i miałaś racje. - miałam coś powiedzieć gdy podszedł do nas Dan. Dragon zamilkł, a ja spojrzałam na Dana wyczekująco.

- Gdzie Adi? - zapytał.

- Nie wiem...nie mam hobby śledzenia ludzi. - stwierdziłam.

- To lepiej go znajdźcie! - wrzasnął. Ciarki przeszły mi po plecach -  Jedziemy ciężarówką do granicy. Stamtąd odbierzemy wozy.

*Kate*


Wypadek za wypadkiem, a bieda kolo nas
Do celu został już niedługi czas

- Co to znaczy? - zapytał mnie Matt,  który siedział na kanapie w moim salonie. Po otrzymaniu dziwnej wiadomości od nieznanego numeru zadzwoniłam do chłopaka.

- Nie wiem. - odpowiedziałam. - Myślisz, że tu chodzi o Alex?

Chłopak wzruszył ramionami. Nagle wstał i podszedł do mnie. Popatrzył mi w oczy. Jego ręka wylądowała na mojej pupie. W jednej chwili nasze usta spotkały się. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.

- Czekaj, nie możemy.....to.... - wtrącałam między pocałunkami. Nagle zadzwonił jego telefon. Chłopak przerwał i zerknął na wyświetlacz.

- Tak tato... U Kate... Co?!... Kiedy...? Wczoraj...? Jedziemy... - Matt odłożył słuchawkę. Popatrzyłam na niego wyczekująco.

- Parker uciekł z aresztu...


*Anonim*

Chłopak obudził się. Siedział w samochodzie, chodź wcale do żadnego nie wsiadał. Pamiętał tylko uporczywą dziewczynę i kogoś o podobnej budowie do niego, lecz sporo wyższego. Rozglądnął się dookoła. Po za ciemnością nic nie widział. Gwałtownie obrócił się, lecz jego plecy natrafiły na drzwi. Nerwowo chwycił klamkę i próbował je otworzyć.

- Zamknięte? - usłyszał. Teraz dopiero zauważył, że na miejscu kierowcy siedzi mężczyzna ubrany w szarą bluzę z kapturem owiniętym na głowę. Była to postać, którą pomięta jako ostatnią.

- Cze..ego chcesz? - zapytał przerażony chłopak. Skulił się w kącie, bojąc się o własny tyłek. Wcześniej przeżył wiele, jednak nigdy nie był w podobnej sytuacji. Gniew szefa to nie było to samo co porwanie, przez obcą osobę. Przyglądał się jedynie dziewczynie, która była w podobnym położeniu jak on teraz . Dziewczynie, którą skrzywdził.

- Będziesz moim przewodnikiem. Macie kogoś na kim mi zależy...


Oto kolejny rozdział. Przepraszam za opóźnienie.

Wiecie kto kryje się pod nadawcą SMS oraz pod bohaterami z ,,ANONIMA,,?

Piszcie!



 

PORWANA PO RAZ DRUGIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz