Śpię sobie smacznie, kiedy ktoś zaczyna mnie łaskotać. Jak ja tego nienawidzę... Zaczynam się wyrywać, jednak z rana jestem tak słaba, że ledwo ruszam rękoma.
- Nie śpię już! Przestań! - wyduszam z siebie i otwieram oczy.
- Musisz się rozbudzić, bo mi zaśniesz - odpowiada chłopak nie przerywając tych okropnych tortur.
- Jeżeli się rozbudzę, to Ty nie będziesz żył! - blondyn przestaje, ale wciąż siedzi okrakiem na moich nogach.
- Ubieraj się, zaraz wychodzimy - mówi i schodzi ze mnie.
- Najpierw chce śniadanie - marudzę. Przytulam się z powrotem do poduszki.
- Proszę bardzo - podsuwa mi pod nos tacę z jajecznicą, 3 kanapkami z ogórkiem i jakąś szynką oraz szklanką soku.
- Czyli teraz muszę wstać? - pytam patrząc na jedzenie.
- Raczej nie masz innego wyboru - podnoszę się do pozycji siedzącej i biorę od niego tackę.
- Ty już jadłeś? - zaczynam jeść.
- Coś tam przekąsiłem - odpowiada i zabiera mi jedną z kanapek. - Wiesz, która godzina?
- Chyba wolę nie wiedzieć. Ten, kto wymyślił zegarek był debilem. Po co to komu?
- Przesadzasz.
- Robisz pyszną jajecznicę.
- Dzięki.
- To źle.
- Dlaczego?
- Bo teraz będziesz musiał przychodzić i robić mi śniadania - mówię, na co zaczyna się śmiać, a ja razem z nim. Wypijam resztę soku i odstawiam wszystko.
- A teraz proszę się iść ubrać.
- Dobra, dobra, mamo - wstaję z łóżka i podchodzę do szafy. Wyjmuję z niej jakieś ubrania.
- Poczekam na dole - mówi, stojąc przy drzwiach. Chyba się lekko zaczerwienił. To słodkie.. Stop, stop, stop.
- Możesz zostać tutaj, ja idę do łazienki.
- W porządku - odpowiada, po czym kładzie się w poprzek na moim łóżku. Wchodzę do łazienki i od razu zdejmuję z siebie pidżamę, następnie idąc pod prysznic.
Wczoraj cały dzień spędziliśmy całą naszą paczką u mnie w domu. Graliśmy w różne stare gry planszowe, z czasów mojego dzieciństwa. Nie były zbytnio używane, bo mieszkałam od zawsze tutaj tylko ja i mój brat. Oczywiście z babcią. Czasem przychodził ktoś w odwiedziny, ale jak to dzieci, woleliśmy bawić się na dworze. Nawet moja babcia przyłączyła się do gry w chińczyka. Przy tym ciągle śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Ash starała się mnie podpytać, o co chodzi z Nathanem, ale ją zbywałam. Powiem jej, ale nie teraz. Skoro już o niej mowa, zauważyłam, że dość często spoglądała w stronę Olivera. Chyba jej się podoba. Z jednej strony to fajnie. Może będzie jakaś para w naszej paczce. Chociaż z drugiej strony wspominał, że już ma kogoś na oku. I pewnie ciężko byłoby wytrzymać to ciągłe "słodzenie". Ale co tam, zjebało by się ich i jakoś by to było. Zastanawiam się, jak teraz będzie wyglądała sytuacja z Nathanem. To dlatego nie chcę na razie nic mówić Ash. Bo niby mu wybaczyłam, ale co teraz? Będziemy się zachowywać jakby nigdy nić i ze sobą rozmawiać w szkole i w ogóle? Z czasem się to okaże. Ta.. "z czasem".. czyli jutro. W końcu chodzimy do jednej klasy. Wychodzę spod prysznica i wycieram się dokładnie ręcznikiem. Ubieram wcześniej przygotowane ubrania (zdj. w mediach) i nakładam trochę fluidu pod oczy. Zawsze mam pod nimi wory.. Splatam jeszcze 2 warkocze, pozostawiając ułożoną grzywkę i wychodzę z łazienki. Na łóżku oczywiście leży blondyn. Nie zmienił chyba nawet pozycji, odkąd go tam zostawiłam. Przegląda coś na swoim telefonie i prawdopodobnie nawet nie zauważa, kiedy przychodzę. Wyciągam spod biurka swoje czarne rolki. Bardzo dobrze na nich jeżdżę, ale mimo to wolę swoją deskorolkę. Nie trzeba się męczyć z ubieraniem. Podchodzę do łóżka, po czym zabieram chłopakowi telefon i chowam go do tylnej kieszeni swoich short'ów. Zbieram jeszcze swojego iPhone'a oraz portfel, które chowam do drugiej kieszeni, także z tyłu. Jakoś wygodnie się tam trzyma rzeczy, chociaż są łatwiejsze do wyciągnięcia przez innych. Na szczęście w short'ach są one dość głębokie. Schodzę na dół do kuchni bez słowa. Alex idzie za mną. Zdaje sobie sprawę, że nie oddam mu komórki. Co innego, gdyby się o nią domagał. Wtedy bym wiedziała, że to było coś ważnego.
- Twoja babcia jest u siebie, więc nie musisz zamykać domu - mówi, kiedy jesteśmy w korytarzu. Zakładam czapkę daszkiem do tyłu tak, by grzywka była odsłonięta.
- Okay - wychodzimy przed drzwi w skarpetkach i siadamy na schodkach, następnie ubierając rolki. Kończę pierwsza i wpadam na pomysł. - Kto pierwszy przy zakręcie! - krzyczę i wyjeżdżam za furtkę.
Zaczynam pędzić ulicą w stronę zakrętu. Rzadko kiedy jeżdżą tędy auta, więc specjalnie nie przejmuję się tym, że mogę pod jakieś wpaść. W weekendy zawsze większość osób wyjeżdża w odwiedziny do dziadków/rodziców. W ogóle do rodziny. Jestem już prawie przy celu, kiedy czuję szarpnięcie w bok. Upadam na czyjąś klatkę piersiową, a przede mną przejeżdża auto z dość dużą prędkością. Przez chwilę jestem w szoku, ale po kilku sekundach się uspokajam. Nie boję się śmierci. Odwracam się i widzę.. Nathana. Pewnie nie zauważyłam, że ktoś szedł chodnikiem.
- Nic Ci nie jest? - pyta po chwili. Chyba sam jest lekko wystraszony.
- Nie, dzięki. - Obok zjawia się Alex.
- Możesz mi tak nie robić? - pyta z wyrzutem.
- Daj spokój, żyję przecież - podnoszę się z chłopaka i otrzepuję tyłek. Pomagam jeszcze wstać chłopakowi i sprawdzam, czy telefony są całe. Na szczęście nic im się nie stało. Szukam wzrokiem swojej czapki. Znajduję ją na ulicy, więc rozglądam się czy nic nie jedzie i ją podnoszę oraz otrzepuję. Chłopcy tylko mi się przyglądają.
- Jesteś nieodpowiedzialna - słyszę ze strony Alex'a.
- Przecież nic mi nie jest - zakładam czapkę i przyglądam im się.
- Gdybym nie szedł właśnie po auto, to by nie było tak kolorowo - wtrąca się Nathan. - Ale niezła odwaga - uśmiecha się półgębkiem.
- Sztywni jesteście. Jeszcze raz dzięki Nathan, a Ty już chodź.
- Tylko więcej tak nie rób.
- Dobrze, mamo - mówię z sarkazmem. - Do zobaczenia - rzucam w stronę czarnowłosego i ciągnę blondyna za sobą do parku. Chłopak chwyta mocniej moją dłoń. Podjeżdżam do budki z lodami i zamawiam dwa duże rożki z gałkami. Po odebraniu zamówienia podaję jednego loda przyjacielowi.
- To chyba chłopak powinien stawiać dziewczynie jedzenie.
- To na przeprosiny.
- Chodź - bierze mnie znów za rękę i jedziemy do fontanny. Jest tam już trochę ludzi. W sumie nic dziwnego, to popularne miejsce wśród młodzieży. W pewnym momencie czuję wibracje na tyłku. Wyciągam telefon i podaję Alex'owi. On tylko spogląda na ekran i się rozłącza.
- Może to coś ważnego - komentuję jego zachowanie liżąc swoją przekąskę.
- To tylko Oliver - odpowiada i podaje mi telefon. Chowam go z powrotem.
- No tak, on ważny nie jest. - Chłopak patrzy na mnie lekko się uśmiechając. - Mam coś na twarzy? - pytam zdezorientowana.
- Troszkę.. - nie kończy tylko lekko się przybliża i wyciera mój nos.
Nie powraca jednak do poprzedniej pozycji. Patrzy mi głęboko w oczy, a nasze twarze dzielą milimetry. Dziwnie ściska mnie w brzuchu. Blondyn zjeżdża wzrokiem co jakiś czas na moje usta.
===============================
Wesołych Świąt!
CZYTASZ
Bad Girl in love?
Roman d'amourPo śmierci swojej najlepszej przyjaciółki Ida kompletnie się zmienia. Nie jest już szarą myszką, dającą się poniżać. Jest pewna siebie, umie się postawić i dużo osób się jej boi. Nathan jest jej największym wrogiem. Czy to się zmieni?Czy będzie umia...