42

5.2K 312 88
                                    

Camilla POV'S:

Patrząc na siebie w lustrze, nie mogę uwierzyć, że to w ogóle jestem ja. 

Nie wiem jak mam odwdzięczyć się Harry'emu i Natalie, za to co dla mnie robią.  To takie życzliwe z ich strony, że mnie nie zostawili w takim momencie i podnieśli moją samoocenę w chwili, gdy tyle osób wręcz mnie nienawidzi.

- Cami, jesteś gotowa? Zaraz wyjeżdżamy - odezwał się Styles, który stał za drzwiami w korytarzu.

- Gdzie? Przecież dopiero wróciliśmy z miasta - otworzyłam mu i wszedł do środka z kawałkiem ciasta śliwkowego mojej babci.

- Teraz jedziemy do większego miasta - uśmiechnął się - ubieraj się, bo Louis i Liam czekają na nas w Londynie i nie mogą doczekać się, aż zobaczą Ciebie w lepszej wersji -  puścił mi oczko i już miałam oznajmić, że nie jadę, kiedy zatkał mi buzię ręką - Nie ma odmowy kochanie, nie martw się bez twojej zgody Niall nawet nie dowie się, że jesteś - uspokoił mnie i wsunął ostatni kęs ciasta.

Niall POV'S:

Jest wieczór, za oknem zachodzi słońce, a ja nie mam ochoty zrobić cokolwiek ze swoim życiem. Jakbym zatrzymał się w miejscu i naprawdę do tej pory nie znalazłem dobrego rozwiązania z wyjścia z tej beznadziei. Modlę się o to, żeby Simon mnie tylko nastraszył, ale ostatecznie nie będę musiał opuszczać zespołu. Jezu, przecież ja nie chciałem robić skandalu, a ta relacja była szczera, nie robiłem nic na pokaz i za mocno zaufałem tej dziewczynie. Nie spodziewałem się, że wykręci taki numer... Gdyby nie to, chyba zostałbym tam na całe wakacje, bo poczułem się beztrosko, było mi dobrze i zaczynam tęsknić. Nie wiem już sam co czuję do Cami, bo jej nieobecność mi doskwiera, pomimo, że mam żal. Pył opada, a ja zamiast jej nienawidzieć, myślę o tym jak to obejść, aby wszyscy uznali to za nieporozumienie. Chciałbym ją wybielić, chciałbym żeby już nikt jej nie hejtował, bo ile razy czytam wpisy tych wszystkich ludzi, tyle razy boli mnie to równie mocno, co ją. 

Chciałbym ją teraz usłyszeć, powiedzieć jej coś dobrego, poprosić o spotkanie, ale nawet nie mam numeru. Pozostaje mi tylko ten domowy, który z łatwością znajdę w książce telefonicznej i robię to, bo albo teraz, albo nigdy, bo zaraz zabraknie mi odwagi. Nie minęło dużo czasu, gdy miałam już wybrany numer i czekałem na odzew.

- Halo? - Odezwała się jej babcia.

- Dobry wieczór, jest Camille? - Zapytałem drżącym ze stresu głosem.

- Nie, przykro mi pojechała do Londynu - oznajmiła, a ja omal nie zachłysnąłem się powietrzem.

- Do Londynu, z kim?- Zdziwiony próbowałem wyciągnąć od starszej Pani jakieś konkrety.

- A z kim ja rozmawiam?

- Z Niallem.- Odpowiedziałem szczerze, choć pewnie babcia już wie, że nasze pożegnanie nie wypadło najlepiej.

- A to ty skarbie - ucieszyła się - Cami pojechała z jakimś facetem, mówiła, że to kolega, a ja znam go chyba z telewizji - słysząc to zalały mnie zimne dreszcze.

- Z telewizji?

- Gadali o jakimś wywiadzie, coś o Tobie, no ale ja nie jestem w temacie - wyjaśniała - tylko tyle wiem, że była u fryzjera, kupiła jakieś kosmetyki, ubrania i pojechała - babcia udzielała kolejnych informacji, a ja tylko słuchałem i coraz bardziej dociera do mnie, że ona nadal w to brnie.

- Dobra, dziękuję babciu. - mruknąłem i rozłączyłem się, a że nie wiedziałem co mam zrobić dalej,  natychmiast ubrałem buty i pojechałem do Harry'ego.

Simon jak wróci z wakacji, już nie będzie straszył mnie wywaleniem z One Direction, on po prostu mnie zabije.

Jechałem szybko i nawet nie zwracałem uwagi na prędkość. Miasto i tak było już w miarę puste i miałem szczęście, że obyło się bez kontroli drogowych. Po półgodzinnej podróży byłem już pod jego domem z nadzieją, że w nim jest i, że pomoże mi zablokować pomysłu tej kretynki.

Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz