Rozdział 50 Jesteś naiwna...

21.1K 1.2K 123
                                    

  Mirai Nikki op 2 full [Dead End]  

Moi kochani powiedzcie mi, wolicie by książka o wilkołakach czy wampirach pojawiła się wcześniej? Zapraszam bardzo serdecznie na kolejny rozdział! 

Dodaję szybciej, więc jutro rozdział się nie pojawi!

 — Melody

— Alfo, zwiadowcy donoszą, że w pobliżu wschodniej granicy zauważono wojsko wampirów.

Głos Nataniela wyrwał mnie z zamyślenia, lecz słysząc jego słowa, znieruchomiałam. Kero... Przecież on jest wampirem i jest nadal więziony przez Nevrę! Wiedziałam doskonale, że Alfa zrobi wszystko by wygrać, nawet jeśli to będzie oznaczać śmierć innych. Muszę przekonać swojego przeznaczonego by wypuścił chłopaka, to przecież nie ma z nim nic wspólnego, prawda? Nevra zacisnął swoją szczękę, a ja wiedziałam, że jest wkurzony. Nie wiem kto przyprowadził to wojsko, lecz radzę mu jak najszybciej opuścić teren, należący do czarnowłosego. Wiedziałam, że mój partner jest gotowy zabić by chronić to co należy do niego, a ta ziemia na pewno była jego własnością.

— Przekaż naszym żołnierza by za trzydzieści minut byli gotowi do wymarszu! — warknął. — Pokonamy te pijawki.

Przeszedł mnie dreszcz. Ton jego głosu był przesiąknięty chłodem i nienawiścią. Z radości, która panowała w pomieszczeniu nic już nie pozostało. Obliczę Alfy zmieniło się i teraz przypominał potwora, którego tak się obawiałam. Zagryzłam wargę, będąc zirytowana swoim zachowaniem. Nie mogę czuć strachu... Obiecałam sobie, że stanę się silniejsza.

— Tak jest, Alfo! — Po wypowiedzeniu tych słów, Nataniel opuścił pokój.

Zbliżyłam się do czarnowłosego o parę kroków. Chciałam poprosić go by nie robił krzywdy blondynowi. Wilkołak warknął, a ja nie rozumiałam o co mu chodzi. W chwili kiedy uderzył pięścią o ścianę, pisnęłam przerażona. Rozumiem, że jest zły, ale to nie powód by niszczyć naszą — chyba — sypialnie.

— Ty nic nie rozumiesz! — syknął, a ja zmrużyłam oczy. Czego niby nie rozumiem? — Wszystkiego! — Jego odpowiedź na moje nieme pytanie, bardzo mnie zdziwiła. — Zrozum! — poprosił. — Twój kolega wcale nie jest taki za jakiego go uważasz.

— A niby jaki jest? — spytałam. Na myśl, że chodzi mu o to z jakiej jest rasy, poczułam gniew. — To, że jest wampirem nie oznacza, że jest zamieszany w tę wojnę! Jakbyś nie pamiętał cały czas jest więziony przez ciebie! — przypomniałam, a on prychnął.

Nie rozumiałam jego zachowania. Kero przecież jest u niego w niewoli, więc co on niby ma wspólnego z tym wszystkim?

— Dla twojej wiadomość, kwiatuszku ten wampir ma o wiele więcej wspólnego niż sobie wyobrażasz — oznajmił, a ja chciałam zaprzeczyć. — Kochanie pragnę cię poinformować, że ten śmieć jest władcą wampirów i jestem pewny, że to on dowodzi armią.

Wytrzeszczyłam oczy. Kero... jest władcą wampirów? Przecież to nie możliwe... A jeśli...? Nie! Nie wierzę w to! Czarnowłosy pochylił się nade mną, a ja spojrzałam w jego czarne oczy.

— Jesteś strasznie naiwna, kwiatuszku. — Poczułam delikatne ukłucie w sercu.

On mówi prawdę... Jestem naiwna. Pomogłam tej dziewczynie, wierząc w jej dobre intencje, wierzyłam, że Kero mimo wampirzego pochodzenia nie ma nic wspólnego z tym wszystkim. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Wierzę w wszystko co usłyszę nie sprawdzając nawet prawdomówności informacji. Jestem głupia. Mimo, że mam osiemnaście lat zachowuję się jak pięciu letnie dziecko — jeśli nie gorzej. Nie myślałam jak osoba pełnoletnia, raczej jak nastolatka wierząca, że wszystko jest piękne. Wierzę wszystkim nawet tych, których nie znam. Jestem Luną i powinnam być wzorem do naśladowania, lecz przeczuwam, że każdy kto brał by ze mnie przykład skończył by bardzo źle. Dowodem mej głupoty jest wszystko co mi się zdarzyło w życiu. Myślałam, że ten świat przepełniony jest dobrocią i rzadko się zdarza by kogoś spotkała jakaś przykrość. Ależ ja byłam naiwna... Zapewne nie zmienię się, lecz musze coś z tym zrobić. Muszę się zmienić... Nie wiem jednak jak... Może powinnam na początku przestać ufać tym, którym nie znam? Pora bym wydoroślała i zmierzyła się z tym kim jestem — stała się prawdziwą Luną. Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk na policzku.

— Twoja naiwność jest słodka, lecz jak sama przyznałaś nadszedł czas byś dorosła, kochanie — oznajmił, składając na moim policzku czuły pocałunek.

Czułam jak łzy, pragnęły wypłynąć na powierzchnie, lecz — z trudem — powstrzymałam je. Zauważyłam, że Nevra chcę gdzieś wyjść, lecz nim opuścił próg pokoju ja złapałam go za rękę.

— Chcę iść wraz z tobą. — Uniosłam do góry wzrok. — Pozwól mi na to albo się zabiję.

Wiem, że moja groźba jest głupia, lecz nie mam zamiaru pozwolić mu mierzyć się z Kero w pojedynkę. Chcę być chociaż raz pożyteczna. Dodatkowo mam gdzieś jego zakazy i mimo wszystko i tak pójdę, więc lepiej dla niego jeśli się zgodzi. Spojrzałam na jego zaciśniętą szczękę i zrozumiałam, że właśnie toczy z sobą walkę.

CDN

Co o tym wszystkim sądzicie? Kolejny już w środę! Mam przykrą wiadomość... Za jakieś dziesięć rozdziałów ta historia się zakończy :( Lecz nie martwcie się, nadejdą nowe. 

(Data opublikowania tego rozdziału: 26.12.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz