...

11 0 0
                                    

Budzę się nagle całkiem sama, w środku kompletnej pustki. 

Wszystko jest takie niewyraźne, zamazane, zamglone.

Dookoła mnie panuje przerażająca cisza.

Wszystko pochłania pogłębiająca się z każdą chwilą ciemność.

Ciemność i ten cholerny powiem lodowatego powietrza.

Zaczynam czuć jak ta niebezpieczna mieszanka strachu, bezradności i zimna paraliżuje moje ciało. Upadam.

Wiem, że mój koniec jest bliski, ale mimo to coś w mojej głowie walczy bym zachowała resztki rozsądku i nie traciła nadziei. Jednakże ciężko jest mieć nadzieje na cud, kiedy jest się kompletnie bezsilnym i bezradnym.

Krzyczę ile sił w płucach i po chwili chowam twarz w dłonie i zanoszę się bezgłośnym płaczem, który niszczy mnie od środka.

Poddaje się wszystkim swoim słabością i zamykam oczy.

Jestem gotowa na wszystko co zwiastuje koniec.

Padam całym ciałem na zimną, zamarzniętą ziemie i czekam.

Przerażona, przemarznięta i bez siły czekam na koniec.

Koniec tego pieprzonego bólu.


Nagle w oddali pojawia się światło.

I czuje, że powinnam iść w jego stronę, ale jestem tak przemarznięta i bezsilna, że nie potrafię nawet drgnąć.

Czy naprawdę jestem na tyle beznadziejna, że nie potrafię normalnie odejść?

Mimo bólu rozrywającego moją klatkę piersiową, znów zanoszę się płaczem, ale tym razem nie robię tego w ciszy.


Z całej tej mojej agoni wyrywa mnie dotyk ciepłych, męskich dłoni, które bez najmniejszego problemu unoszą moje ciało.

Mężczyzna mocno mnie przytula do swojego torsu, i tym samym oddaje mi całe swoje ciepło.

Powinnam chyba być bardziej przerażona, że nagle moim umierającym ciałem, zainteresował się jakiś przypadkowy facet, ale jestem tak strasznie słaba i zmęczona, a moje ciało jest totalnie bezwładne, więc nie jestem w stanie nic zrobić. 

-Cii.. Już dobrze. -słyszę jego ciepły i przyjemny głos, który wydaje mi się znajomy. Tak jakbym już go gdzieś kiedyś słyszała, ale nie potrafiła dopasować do konkretnej osoby.

Kiedy próbuje dopasować głos mojego "wybawcy" czuje na moich ustach delikatne muśnięcie jego wilgotnych i miękkich warg. 

Mam wrażenie, że cały świat zatrzymał się w tej jednej chwili i wróciła do mnie cała siła i pozytywna energia. 

Powoli otwieram oczy i widzę te cudowne, jasne źrenice. Wszystko jest dla mnie takie znajome, ale jednak wciąż tak obce.

Zbieram w sobie wszystkie siły, żeby się odezwać.

-Kim jesteś? -pytam, ale jeszcze na tyle słaba, że z mojego gardła wydobywa się ledwie słyszalny szept. 

Ale wiem, że on mnie usłyszał, bo wpatruje się we mnie z taką troską i z uśmiechem na twarzy odpowiada:

- Twoim Aniołem Stróżem. I obiecuje, że już nigdy Cię nie opuszczę.


Guardian AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz