1

72 12 3
                                    

Wonwoo

Siedziałem samotnie na drewnianej ławce, mając słuchawki w uszach. Stopą delikatnie wystukiwałem rytm piosenki. Każdy kto przechodził obok dobrze mógł usłyszeć słowa Welcome To The Black Parade. Uniósłem do góry głowę. Moim oczom ukazał się obraz mocno zielonych liści obrysowanych promieniami słońca. Głośno westchnąłem. Zaraz musiałem wstawać na zajęcia.

Gdy piosenka się skończyła ociężale podniosłem się i poprawiłem czarne, przydługie włosy. Zarzuciłen plecak na ramiona i ruszyłem w stronę szkoły. Minąłem kilka osób, które rzuciły we mnie ironicznym uśmiechem.
Starając się nie zwracać na nikogo uwagi, wcisnąłem szybko replay na ekranie telefonu. Wszedłem do klasy czując pod stopami drżenie podłogi wywołane zbyt głośnym dzwonkiem. Niechętnie wyjąłem słuchawki. Zanim włączyłem muzykę dokładnie mogłem usłyszeć 'Carry on', na które delikatnie się uśmiechnąłem.

Usiadłem w ławce przy akompaniamencie obelg kierowanych w moją stronę. Na szczęście w tym samym czasie, kiedy widziałem już wstającego blondyna, który zakasał rękawy ze słowami "pierdolony pedale", do sali weszła nauczycielka. W pomieszczeniu zrobiło się cicho, każdy prosto usiadł na swoim miejscu. Odetchnąłem tylko z ulgą i wyjąłem zeszyty, w których zaraz zacząłem pisać lekcję.

Po wszystkich zajęciach, które na szczęście okazały się być spokojne, usiadłem na stałym miejscu pod drzewem. Zamknąłem oczy i w tym samym momencie poczułem w kieszeni wibracje. Syknąłem zirytowany, jednak wyjąłem urządzenie i odczytałem wiadomość.

"jade juz po cb. wyszles ze szkoly?"

Wywróciłem oczami i szybko odpisałem, podgłośniając muzykę.

"Wyszedłem. Pośpiesz się."

Ponownie zamknąłem oczy i wygodnie ułożyłem się na ławce. O tej godzinie nie powinno być już nikogo na terenie szkoły. Każdy wyszedł szybko do domu, nie chcąc już dłużej przebywać w tym więzieniu. Też chciałem być już w domu. Albo najlepiej być gdzieś na bezludnej wyspie. Ewentualnie nad morzem w jakiejś starej knajpce i jeść obrzydliwie tłustego hamburgera. Ale nie mogłem być, za co było mi strasznie szkoda.

Uniosłem zamaszyście nogę z chęcią przerzucenia jej przez ławkę, jednak w coś uderzyłem. Szybko otworzyłem oczy i wyjąłem słuchawki. Przede mną stał chłopak, który kulił się, trzymając się za brzuch. Pewnie chciał mi coś zrobić, więc wcale nie było mi go szkoda. Dokończyłem zarzucanie nogi, kiedy nieznajomy spojrzał na mnie.

- Uważałbyś trochę. Jesteś w miejscu publicznym. - Syknął, próbując się rozprostować. - Chyba rzygnę. - Zlustrowałem go wzrokiem.

- Mogłeś nie podchodzić. Widziałeś, że tutaj siedzę. Możesz być tylko sobie winny. - Prychnąłem. Położyłem się wygodnie i spojrzałem jeszcze na chłopaka.

- Jasne. - Popatrzył na mnie krzywo. - Nie jesteś zbyt przyjacielski, co? - Uśmiechnąłem się.

- Spostrzegawczy jesteś. - Zmrużył na mnie oczy wystawiając język. Zaśmiałem się. - Dzieciak jesteś, czy co?

- Nie wiesz, że jeżeli z kimś rozmawiasz, to wypadałoby chociaż usiąść, nie leżeć? - Założył ręce na siebie i przystąpił z nogi na nogę.

- Sugerujesz coś? - Rozwaliłem się bardziej na tyle, ile pozwalała mi cienka ławka.

- Sugeruję, że mógłbyś zrobić i dla mnie miejsce.

- Nie wiem czy chcę. - Oboje prychnęliśmy w tym samym momencie.

- Masz może jakichś przyjaciół? - Chłopak spytał, opierając się o drzewo. Przez chwilę zawahałem się co powiedzieć. Widziałem, jak patrzy na mnie oczekująco.

- Co Cię to obchodzi? - Usiadłem wreszcie mając dosyć jego wzroku prosto na moją twarz. Uśmiechnął się wtedy zadowolony i usiadł obok mnie. Czułem już brak jakiejkolwiek przestrzeni osobistej.

- No niby nic. - Spojrzał na mnie, a jego oczy wydawały się większe. Większe i błyszczące. - Nie chciałbyś zostać moim przyjacielem?

Patrzyłem na niego dłuższą chwilę. Nie wiem ile dokładnie to było. Kilka sekund, pół minuty, 5 minut? Jego pytanie mnie zamurowało. Z jednej strony chciałem powiedzieć - tak - chciałem mieć przyjaciela. Z drugiej strony, która chyba przeważała, nie chciałem. Co jeżeli to głupi zakład? Kto by chciał się zadawać z kimś takim jak ja? W końcu jestem emo pedałem.

- Nie. - Wstałem szybko, nawet nie patrząc na nieznajomego. Chwyciłem plecak, który leżał na ziemi i szybkim krokiem, prawie biegiem, poszedłem do właśnie podjeżdżającego samochodu.

***

Merry Christmas
Christmas Merry
Były sobie renifery
A ja na Święta publikuję nowe ff, tym razem meanie. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ❤❤
Wesołych!! 💖💕
🎄🎁🎅

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Stay beside meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz