"Tej nocy nie ma dla mnie żadnych ograniczeń,
Mamo, pozwól mi być twoim kochankiem.
Zatrać się w tym chaosie."Baekhyun był dwudziestoletnim studentem drugiego roku Akademii Sztuk Pięknych w Seulu. I obecnie miał namalować obraz na zaliczenie semestru. Problem polegał na tym, że brązowowłosy chłopak nie miał żadnego pomysłu, a dodatkowo chorował już od kilku dni. Szczerze nienawidził takiej pory roku. Więc naturalnie zaszył się w swoim mieszkaniu i nie wychodził z niego od kilku dobrych dni. Poszukiwał inspiracji w odmętach swojego umysłu.
W końcu głód zajrzał mu w oczy, a pokój zasypany pudełkami po zamówieniach z restauracji wyglądał, jak melina. Z czystą niechęcią zabrał się do sprzątania i na tym zeszło mu na prawdę dużo czasu. Dopiero o dwudziestej mógł się ubrać i wyjść do sklepu po jakieś zakupy. W końcu stwierdził, że to za dużo roboty, więc został w swojej piżamie na którą nałożył czarną, puchową kurtkę. Włożył trapery i prawie zabijając się na schodach wyszedł ze swojego mieszkanie na mróz. Tak bardzo nienawidził grudnia.
Przemknął na drugą stronę ulicy i wstąpił do pierwszego lepszego sklepu spożywczego. Wziął wózek i zniknął pomiędzy regałami. Co chwila wrzucał jakieś potrzebne produkty i szedł dalej nie przejmując się zniesmaczonymi spojrzeniami klientów na jego różowe spodnie w króliczki. Na litość boską to nie ich interes!
Wszedł do działu ze słodyczami stwierdzając, że powinien coś wybrać na wieczór. Miał zamiar obejrzeć zaległe odcinki dramy, bo i tak nie miał nic lepszego do roboty. Jego wena twórcza poszła na długą podróż Bóg jeden wie, gdzie i nie chce wrócić. Baekhyun przeglądał półki i wybierał ciekawsze opakowania słodkości. Nagle poczuł, jak ktoś klepie go w ramię, więc automatycznie się odwrócił.
Jednak jego wzrok spotkał klatkę piersiową jakiegoś chłopaka, więc uniósł oczy do góry, aby zobaczyć iście anielską twarz. Chłopak wydawał się być od niego trochę starszy, a czarne oczy dodawały mu powagi. Jednak czerwone włosy były ładnym kontrastem do jego jasnej cery, a pełne usta kusiły swoim ironicznym uśmiechem, ale to co przyciągało uwagę Baekhyuna to były odstające uszy nieznajomego. Były takie duże i śmieszne, ale na swój sposób urocze. Kojarzył go ze swojej uczelni.
- Tak? - odchrząknął zdziwiony i niepewny zamiarów chłopaka.
- Nie chciałabyś się ze mną umówić? - olbrzym o śmiesznych uszach uśmiechnął się zachęcająco, ale Baekowi coś nie pasowało.
- Chciałabyś? - spytał marszcząc brwi nie wiedząc, co się właśnie tutaj dzieje. - Jaa-a, jestem chłopakiem. - wydukał otwierając szerzej oczy.
- Naprawdę? - zdziwił się czerwonowłosy przechylając lekko głowę w bok. - Wybacz te spodnie w króliczki mnie zmyliły.
- Przepraszam bardzo, ale co Ci nie pasuje w moich spodniach? - oburzył się niższy chłopak przybierając minę mordercy, ponieważ jego ubrania to pieprzona religia i nikt nie miał prawa się w to wtrącać.
CZYTASZ
let me be your lover || chanbaek
FanfictionGdzie Baekhyun potrzebuje inspiracji, a Chanyeol jest beznadziejny w podrywie. parring: Chanyeol + Baekhyun @likeyou, grudzień 2016