Wywlekłam się leniwie z namiotu, zaspana z zaklejonymi ze zmęczenia oczami siedziałam na ziemi i grzałam twarz w powoli wschodzącym słońcu.
Hlust!
Usłyszałam tylko tyle, podskoczyłam z zaskoczenia gdy nagle wylał się na mnie strumień zimnej wody,następnie straciłam równowage i runełam na swój namiot,otrząsnełam się z zaskoczenie.Pierwsze co zobaczyłam to roześmianą twarz Gilana.
-Ty......
Wstałam ocierając obolałe plecy, podniosła wiadro z ziemi gdzie znajdowało się jeszcze troche lodowatej wody, zobaczył mnie z kubłem w ręku, przestał się śmiać.
-Nawet nie próbuj...prosze....
Gilan ruszył biegiem jak na zawołanie, ja za nim z narzędziem zbrodni w ręce, goniłam go dość długo.
-Dobra Wiki już konieeeeeec
Wsadziłam mu wiadro na głowe i wrzuciłam go do rzeczki,sciągnął wiadro z głowy
-Chciałem tylko zawrzeć rozojem
Wyciągną ręke w moją strone
- No dobrze
Pożałowałam, że przyjełam jego dłoń bo w czasie lotu do wody zobaczyłam jego szyderyczy uśmieszek.Roześmiani, mokrzy i napewno rozbudzeni wracaliśmy do naszego małego obozowiska.
-Nigdy ci tego nie wybacze!
Powiedziałam ze śmiechem,Blaze patrzył na nas zdziwiony.
Rozpaliliśmy niewielkie ognisko i zaparzyliśmy kawe
-No cóż przechodząc do rzeczy
Zielonooki zwiadowca zpoważniał
-Morgarath albo jego następca widocznie żywi tą samą nienawiść do zwiadowców.
Popatrzyłam na niego z zaciekawieniem.
-W lennie Carway zaginął zwiadowca.
-No może gdzieś pojechał?
-No to jak wytłumaczyć to, że jego koń wrócił poraniony i z przekrzywionym siodłem na dodatek z wiszącym ,połamanym łukiem przerzuconym przez grzbiet.
-Ale to nie dowodzi na to, że to Morgarath!
Gilan westchną.
-Jak trudno Ci cokolwiek wytłumaczyć, zwiadowca Clark zagniął tuż po tym jak zawiózł do gołębnika w Carway raport o swojim zwiadzie z granicy Picty i Araluenu z mało znanego wąwozu Wichrów.
-W którym było napisane o prawdopodobnyn powrocie lub nadejściu nowego Morgaratha?
Zaczynałam to powoli rozumieć, tylko nie wiedziełam jeszcze jednej rzeczy.
-A co do tego mają temudżejni?
-No cóż wiedziałem, że o to spytasz, otóż do siodła biednego konia była wbita broń której właśnie używają stepowi wojownicy.Ale narazie pomożemy Haltowi i Willowi.Narazie zwiadowca Limay zajmuje się sprawą "Morgaratha".
Nagle sobie coś przypomniałam.
-Gilan?
-Mhmy?
Zwiadowca patrzył ze zbolałą miną na resztki kawy w kubku, popatrzył na pusty dzbanek i na moją niedopitą kawe która powoli już stygła.Popatrzyłam na niego wesoło.
-Bierz jak chcesz
Uśmiechnięty zwiadowca dopił moje kawe z zadowoleniem.
-Chciałaś coś?
-No wreszcie!Mówiłeś wczoraj coś o niespodziance.
Zwiadowca wstał, gwizdnął zza Blazea wybiegł mały, gniady, kudłaty konik.
-To jest Wichrus dawny koń Clarka, nie długo był ze swojim właścicielem zaledwie dwa dni Stary Bob i ja uznaliśmy, że będzie dla Ciebie najlepszy.
-Dla mnie?!
Zwiadowca nie odpowiedział tylko szeroko się uśmiechną.
-Chcesz odrazu na niego wsiąść?
-Oczywiście!
Powiedziałam z uśmiechem, już włożyłam noge do szczemienia gdy po uśmieszku Gilana domyśliłam się, że o czymś zapomniałam zdradził się również wyczekujący wzork Blaza.
-Hasło.
Gilan udał, że nic nie wie.
-Że co?
Podniosłam do góry jedną brew,Gilan popatrzył zrezygnowany na Blaza.
-Widzisz kolego nie będzie zabawy.
Blaze parskną niezadowolony.
-Jakie hasło?
Powtórzyłam pytanie
-Masz w sakiewce przy torbie.
Odpowiedział Gilan z niezadowoloną miną.Wyciągnełam małą karteczke
"Le cadeau" (czt.ly kado) po francusku znaczy prezent pomyślałam raczej w tych czasach gdzie obecnie jestem po galijsku, no jak dobrze się uczyć francuskiego.Następnie wyszeptałam mojemu nowemu przyjacielow do ucha hasło, wsiadłam i z miejsca ruszyłam dzikim galopem.Witam witam jeśli się spodobało nie zapomni zagłosować,jak są jakieś błędy napisz w komentarzu, przepraszam że dawno nie było ale niechciałam rozdiału byle jak😀😀😀😀
CZYTASZ
Zwiadowcy:Wybrana z innego świata
FantasíaZa góra za lasem dwoma jeziorami za Afryką i Arktyką przepraszam za ulicą na skos od mojego domu jest moje drugie mieszkanie biblioteka w której wszystko sie zaczeło.