Powrót do szkoły

209 16 6
                                    

   Alicja nerwowo biegała po swoim pokoju. Jej kufer leżał otwarty na środku pokoju, był do połowy wypakowany książkami. 

-Gdzie ja schowałam te szpilki?! - mruczała sama do siebie. Była ubrana w mugolską sukienkę mini i miała na sobie makijaż. Właśnie zaczęła się jej rewolucja. Koniec z wiecznie uśmiechniętą, grzeczną i przygotowaną do lekcji Alicją. Oto zastała era dojrzałej, przebojowej i seksownej Eve. Jeszcze w pociągu Eve zmieni swoją fryzurę, podkreśli kształty i pomaluje paznokcie. Podbije Hogwart, zaczynając od serca Franka Longbottoma. 

-Alicjo! Zbieraj się, musimy  już wychodzić. Pośpiesz się! 

-Już idę! - odkrzyknęła dziewczyna. Zamaszyście zamknęła kufer, podniosła go i z wysiłkiem zeszła na dół. 

-No, no Alicja - jej starszy brat zagwizdał z podziwem. Kevin skończył szkołę trzy lata temu, pracował w Banku Gringotta.

-Spadaj, Kevin.

-Dzieci, nie kłóćcie się. Córeczko, pożegnaj się z mamą - napomniał ojciec.

-Pa, mamo - Alicja podbiegła do matki i mocno ją przytuliła. 

-Cześć, myszko. Ucz się pilnie i bądź grzeczna!

     Kiedy dotarli na peron, ojciec pomógł wnieść kufer córki do jakiegoś wolnego przedziału i pożegnał się z nią. Nawet nie poczekał na odjazd pociągu. Eve zrobiło się przykro, mimo, że to ona namawiała tatę, by już szedł.

   Jak pociąg ruszył, Eve upewniła się, że nikt nie będzie jej przeszkadzał i ruszyła do łazienki. Przebrała się w mundurek szkolny (wysoko podciągając spódnicę i rozpinając koszulę), pomalowała paznokcie na krwistoczerwony kolor. Pozostało jej tylko zmienić swoją fryzurę. Rozpuściła włosy, sięgnęła po różdżkę, zamknęła oczy i wypowiedziała zaklęcie. Kiedy znów je otworzyła, była brunetką. Nie była już nudną szatynką, a najprawdziwszą brunetką. Włosy sięgały jej do pasa, a nie tylko do pachy, jak wcześniej. Eve uśmiechnęła się zalotnie do odbicia w lustrze. Następnie spojrzała na siebie krytycznie i rozpięła koszulę o jeszcze jeden guziczek. 

***********************************************************************************************

  - No nie - westchnęła Lily, kiedy zobaczyła Huncwotów gramolących się do ich dotychczas pustego przedziału. Najpierw wpadł James. Rozejrzał się i uśmiechnął do Lily.

-Cześć, Lilka! Czemu nic nie pisałaś? Może nie dostałaś moich listów?

-Dostałam, co do jednego. Odsyłałam je z powrotem. 

Następny wszedł Glizdogon.

-Cześć, dziewczyny!  Macie coś do  żarcia?

Po nim Remus.

-Witajcie, dziewczęta! Jak święta?

-Dobrze, dzięki - mruknęły w odpowiedzi.

  I na samym końcu Syriusz. Dorcas wstrzymała oddech i policzyła w myślach do trzech. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Pamiętaj, Dory. 

-Siemaneczko, drogie pa... - Łapa zachłysnął się na widok zaciętej miny i bijącej z oczu Dorcas czystej nienawiści. 

-Cześć, Syriuszu - odpowiedziała Lily. Po chwili namysłu Dory zrobiła to samo.

-Gramy w butelkę? - zaproponował James.

-No chyba nie - sprzeciwiła się Ruda. 

-Nie daj się prosić, Evans! - zaskamlał Syriusz. Po chwili dołączył do niego Rogacz, a później i Glizdogon z Remusem. Dziewczyny spojrzały po sobie niepewnie i po chwili równie niepewnie skinęły głową. 

Jeleń, szczur, wilkołak, pies, Huncwoci są THE BEST!!!Where stories live. Discover now