Rozdział 22

1.3K 63 6
                                    

          Kiedy powoli zaczęłam się przebudzać, poczułam jakiś dziwny zapach. Pomidory? Otworzyłam szybko oczy. W pokoju nikogo już nie było. Ani Harrego, ani Rose. Podniosłam ręce do twarzy żeby ją przetrzeć. W ostatniej chwili odsunęłam je z piskiem. Były całe w ketchupie. W błyskawicznym tempie wstałam i wbiegłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Całe włosy i twarz miałam w ketchupie. Zabije je. Ze wściekłą miną wybiegłam do salonu, gdzie biegali dzieciaki drąc się na całego. Kiedy tylko mnie zauważyli zaczęli się głośno śmiać.

     -Kto to zrobił?!-krzyknęłam, wskazując palcem na moją twarz.

W tym czasie z kuchni wyszli chłopcy. Niall trzymał Rose na rękach. Oni też nie mogli powstrzymać się od śmiechu, nawet dziewczynka.

     -Kto to zrobił?!-powtórzyłam. Nadal nie uzyskałam odpowiedzi-Jeszcze tego pożałujecie-warknęłam i wróciłam do pokoju.

Weszłam do łazienki. Wyjęłam z szafki ręcznik kładąc go na brzegu wanny i zdjęłam bluzkę. Niedoczekanie ich. Zostałam w staniku i dolnej części piżamy. Pochyliłam głowę nad wanną i włączyłam wodę. Dokładnie umyłam twarz i włosy, które nadal śmierdziały ketchupem. Rozłożyłam ręcznik i zaczęłam je wycierać, kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają i stanął w nich w całej swojej okazałości Louis.

     -Idziesz...?

     -Wynoś się z tond!-nie dokończył, bo wzięłam z szafki szampon i rzuciłam w niego, podchodząc do drzwi i go wypychając, a następnie zamykając z hukiem.

     -Fajne...

     -Zamknij się!-warknęłam.

     -OK, OK. Już sobie idę. Chciałem tylko zapytać czy idziesz z nami do kina-powiedział jeszcze zza drzwi.

     -A na co?-zapytałam zaciekawiona.

     -Zombi-odpowiedział pewnie.

     -A to nie, dzięki-wzdrygnęłam się na samą myśl o tytule.

     -Czemu?

     -Bo nie. To jest głupie.

     -Skąd możesz wiedzieć skoro nie oglądałaś-spytał ironicznie.

     -A skąd ty możesz wiedzieć, że jest taki fajny. Też jeszcze chyba nie oglądałeś.

     -Dobra, dobra jak nie chcesz to pójdziemy tylko we trójkę.

     -Jak to we trójkę?

     -Normalnie. Ja, Maja i Adrian.

     -Nie pozwalam zabrać ci tej dwójki!

     -Dlaczego?-spytał zdziwiony.

     -Nie poradzisz sobie z nimi sam.

     -To chodź ze mną.

     -Nie. Oni zostają w domu, a ty jak chcesz to idź, a jak nie to zostań.

     -Nie możesz im tego zabronić, wiesz jak się cieszyli?

     -Po tym co zrobili z moimi włosami!?

     -A jak to nie oni. To będą mogli iść?-spytał niepewnie.

     -Co!?-otworzyłam ze wściekłą miną drzwi.

     -No wiesz...

     -Pożałujesz tego Louis!

     -Oj, nie gniewaj się.

     -Nie gniewaj się? A co ty byś zrobił na moim miejscu?

Niesamowite Spotkanie-One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz