Kiedy powoli zaczęłam się przebudzać, poczułam jakiś dziwny zapach. Pomidory? Otworzyłam szybko oczy. W pokoju nikogo już nie było. Ani Harrego, ani Rose. Podniosłam ręce do twarzy żeby ją przetrzeć. W ostatniej chwili odsunęłam je z piskiem. Były całe w ketchupie. W błyskawicznym tempie wstałam i wbiegłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Całe włosy i twarz miałam w ketchupie. Zabije je. Ze wściekłą miną wybiegłam do salonu, gdzie biegali dzieciaki drąc się na całego. Kiedy tylko mnie zauważyli zaczęli się głośno śmiać.
-Kto to zrobił?!-krzyknęłam, wskazując palcem na moją twarz.
W tym czasie z kuchni wyszli chłopcy. Niall trzymał Rose na rękach. Oni też nie mogli powstrzymać się od śmiechu, nawet dziewczynka.
-Kto to zrobił?!-powtórzyłam. Nadal nie uzyskałam odpowiedzi-Jeszcze tego pożałujecie-warknęłam i wróciłam do pokoju.
Weszłam do łazienki. Wyjęłam z szafki ręcznik kładąc go na brzegu wanny i zdjęłam bluzkę. Niedoczekanie ich. Zostałam w staniku i dolnej części piżamy. Pochyliłam głowę nad wanną i włączyłam wodę. Dokładnie umyłam twarz i włosy, które nadal śmierdziały ketchupem. Rozłożyłam ręcznik i zaczęłam je wycierać, kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają i stanął w nich w całej swojej okazałości Louis.
-Idziesz...?
-Wynoś się z tond!-nie dokończył, bo wzięłam z szafki szampon i rzuciłam w niego, podchodząc do drzwi i go wypychając, a następnie zamykając z hukiem.
-Fajne...
-Zamknij się!-warknęłam.
-OK, OK. Już sobie idę. Chciałem tylko zapytać czy idziesz z nami do kina-powiedział jeszcze zza drzwi.
-A na co?-zapytałam zaciekawiona.
-Zombi-odpowiedział pewnie.
-A to nie, dzięki-wzdrygnęłam się na samą myśl o tytule.
-Czemu?
-Bo nie. To jest głupie.
-Skąd możesz wiedzieć skoro nie oglądałaś-spytał ironicznie.
-A skąd ty możesz wiedzieć, że jest taki fajny. Też jeszcze chyba nie oglądałeś.
-Dobra, dobra jak nie chcesz to pójdziemy tylko we trójkę.
-Jak to we trójkę?
-Normalnie. Ja, Maja i Adrian.
-Nie pozwalam zabrać ci tej dwójki!
-Dlaczego?-spytał zdziwiony.
-Nie poradzisz sobie z nimi sam.
-To chodź ze mną.
-Nie. Oni zostają w domu, a ty jak chcesz to idź, a jak nie to zostań.
-Nie możesz im tego zabronić, wiesz jak się cieszyli?
-Po tym co zrobili z moimi włosami!?
-A jak to nie oni. To będą mogli iść?-spytał niepewnie.
-Co!?-otworzyłam ze wściekłą miną drzwi.
-No wiesz...
-Pożałujesz tego Louis!
-Oj, nie gniewaj się.
-Nie gniewaj się? A co ty byś zrobił na moim miejscu?