Odcinek 41

1.2K 132 27
                                    


Aomine wiedział, że choćby walił drzwiami i oknami, Kagami za nic w świecie nie otworzy mu drzwi.

Dlatego właśnie nauczył się pewnego przydatnego triku z wsuwką do włosów.

Upewniając się, że nikt w pobliżu go nie obserwuje, wyjął z kieszeni swoje narzędzie pracy – wsuwkę do włosów, będącą własnością jego brata Kise – a następnie klęknął przed drzwiami i, nasłuchując uważnie, wsunął ją do zamka i zaczął poruszać nią, czekając na charakterystyczny trzask.

W prawo, w lewo, do góry, pod kątem... jeszcze trochę... jeszcze tylko chwila i...

Trzask!

Aomine uśmiechnął się chytrze i spróbował wyjąć wsuwkę, ale okazało się, że tak utknęła. Zmarszczył gniewnie brwi, pociągając nieco mocniej, a ponieważ to nic nie dawało, szarpnął z całej siły i, jak można się tego było spodziewać, wsuwka się złamała. Daiki jednak tylko wzruszył na to ramionami i nacisnął klamkę. Otwarłszy drzwi, wsunął się do środka i rozejrzał po mieszkaniu.

Pierwsze, co go uderzyło, to duchota i zapach alkoholu. Skrzywił się gorzko, zdając sobie sprawę z tego, że powinien był to przewidzieć, zwłaszcza po szczerej rozmowie ze swoim młodszym bratem. Znał Kagamiego i wiedział, że nigdy nie posunąłby się do gwałtu, a skoro jakimś cudem doprowadził się do granic wytrzymałości, oznaczało to, że z całą pewnością nie będzie sobie z tym dobrze radził.

Ciemnoskóry pozostawił buty i kurtkę w holu, po czym przeszedł do salonu. Z obojętną miną przekroczył leżącego na podłodze przyjaciela i otworzył okna na oścież, wpuszczając do nich mroźne, listopadowe powietrze.

Dopiero wówczas spoważniał na twarzy i odwrócił się do Kagamiego.

Leżał na boku obok stolika, wciąż z butelką sake w ręce. Pochrapywał cicho, marszcząc swoje rozdwojone brwi. Aomine pokręcił z politowaniem głową, po czym podszedł do niego i szturchnął go w ramię, wybudzając.

Kagami ocknął się z cichym „ach!" i rozejrzał się wokół nieprzytomnie. Jego zamglony wzrok zatrzymał się na Aomine. Początkowo spojrzenie wiśniowych oczu niczego nie wyrażało, ale po chwili wypełniło się poczuciem winy i zrezygnowaniem.

– Jesteś...- wychrypiał Taiga.

– Nie gap się na mnie, jakbym był samą Śmiercią – westchnął Daiki, chwytając go niedelikatnie za ramiona i sadowiąc go na kanapie.

– Szkoda, że nie jesteś – wymamrotał niewyraźnie Kagami. Spojrzał na niego zapuchniętymi oczami i uśmiechnął się krzywo.- No, nie krępuj się. Przywal mi. Bij, ile dusza zapragnie, aż nic ze mnie nie zostanie...

– Kusząca propozycja, ale odmawiam – odparł Aomine, krzyżując ramiona na piersi. Westchnął ciężko, zagryzając wargę.- Znaczy, no... Jasne, jestem na ciebie wściekły, bo uderzyłeś i prawie zgwałciłeś mojego brata, ale... Rozmawiałem wczoraj wieczorem z Tetsu i wiem, jak wygląda sytuacja. To, co się wydarzyło, jest po części moją winą.

– Ile w tym twojej winy?- mruknął Kagami, patrząc na niego ponuro.- To ja od samego początku nie byłem szczery z Kuroko, to ja go okłamywałem...

– Ale to dla mnie z tobą zerwał – odparł Aomine z żalem.- Nie chciałem tego, serio. Kiedy przyszedł do mnie i powiedział mi, że wie o wszystkim od Akashiego, że wie, że kiedyś ze sobą spaliśmy, i że wyznałem ci uczucia... Próbowałem go zatrzymać, wyjaśnić mu, że mi przechodzi, że jestem szczęśliwy. Ale Tetsu to Tetsu. Bracia zawsze byli i będą dla niego najważniejsi.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz