47

4.7K 283 32
                                    

Camilla Pov:

Aby trafić do Hiszpanii, niestety znów byłam skazana na przyjazd do Londynu. Bałam się, że będę miała pecha, że pomimo tego, że to metropolia, ja natrafię właśnie na Nialla. Nie mogę go zobaczyć, wiem, że drugi raz już nie odejdę, nie będę miała siły powiedzieć mu, by zniknął mi z oczu.

Będąc w taksówce i tak ciągle rozglądałam się za znajomą mi twarzą chłopaka, widząc auto podobne do jego omal nie umarłam.

Po dotarciu na lotnisko, zapłaciłam kierowcy za kurs, a wysiadając dokładnie się rozejrzałam, na szczęście wszystko idzie po mojej myśli.

Odprawa ciągnęła się w nieskończoność, jednak po upływie jakiejś godziny siedziałam już w samolocie, gdzie również starałam się oblecieć wzrokiem każdego człowieka.

To mój pierwszy lot, potwornie się boje, więc postaram się zasnąć i mam nadzieję, że się uda.

Dwie godziny później...

Zrobiłam to! Jestem w Barcelonie!

Mimowolnie uśmiechałam się widząc przed sobą coś nowego i czując na skórze ciepło, o którym w Anglii można tylko pomarzyć.

Łapiąc taksówkę udałam się do hotelu, jednak tylko po to by zostawić bagaż, wziąć prysznic, a później wyruszyć na zwiedzanie.

Niall Pov:

Tak cholernie ciekawi mnie co ona robi...

Mam nadzieję, że jest z nią lepiej niż ze mną i radzi sobie ze wszystkim, bo przecież jest dzielna. Mam ochoty zadzwonić i zapytać o nią, ale czy jest sens się przypominać skoro kazała mi spadać?

Nie mam ochoty z nikim się widzieć i nawet o zwolnieniu Simona dowiedziałem się przez telefon, co w sumie trochę mnie postawiło na nogi.

Każdego dnia jest inaczej i czasem mam wrażenie, że podołam i zapomnę, a drugiego nie mam siły, by sprostać samotności i pragnę być przy niej, móc się wygadać, przytulił, poleżeć obok, pobudować ten pierdolony domek na drzewie czy cokolwiek innego...

Pora się ogarnąć, bo tracę dni na bezczynności i może zacznę od tego, że wyjdę na spacer. Dziś jest tak cholernie gorąco, przyda mi się trochę zmienić otoczenie, a nie tylko cztery ściany...

Ubierając się w granatowe szorty i białą koszulkę polo, opuściłem swoje lokum. Zabrałem jeszcze tylko kaszkiet i okulary dla mniejszego rozpoznania, nie chcąc, by ktokolwiek wiedział gdzie jestem i co robię.

Szedłem ulicami miasta i w zasadzie wiódł mnie jeden cel. Jakiś bar, może mecz? Coś co kochałem zanim Camille pojawiła się w moim życiu.

Znajdując jakiś lokal wstąpiłem na chwilę i ucieszyłem się, że są tutaj sami mężczyźni, zero fanek, zero zdjęć, zero pytań.

Podszedłem do baru, by zamówić piwo i zerknąłem na ekran telewizora. Liga mistrzów, taki mecz!

Fc Barcelona vs Arsenal Londyn, a ja nawet o tym nie wiedziałem.

- Przepraszam, wiesz może gdzie grają? - Zapytałem barmana, który spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Jak to gdzie? U nas - oznajmił.

Podziękowałem za odpowiedź i zacząłem oglądać w skupieniu, zajmując stolik w kącie przy ścianę.


Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz