Minął kolejny tydzień ja dalej zachowywałem się jak nastolatka z hormonami. Zastanawiałem się jakiego ja muszę mieć pecha w życiu, że coś takiego mnie spotyka. Moje starania do unikania Raffy zostały zniszczone przez mojego ojca. On i Sam musieli znowu pojechać na tydzień i kto się miał mną zająć? No oczywiście, że Raffael! Tak więc siedziałem w salonie obok niego oglądając telewizję. Za cholerę nie mogłem się skupić. On jakby nigdy nic gadał coś do mnie a ja tylko przytakiwałem odchodząc gdzieś daleko myślami. Nawet kiedy chłopak szturchał mnie przez dłuższy czas, zamyślony tego nie zauważyłem.
- Michael! - zawołał w końcu Raffa na co na niego spojrzałem przerażony - Możesz mi powiedzieć co ci się dzieje? Od jakiegoś czasu ciągle jesteś zamyślony.
- Zakochałem się okay?! Zejdź ze mnie - odparłem bezmyślnie. No bardziej dyskretnie tego przekazać nie mogłem.
- Oh... - na jego twarzy pojawił się smutek a w oczach dostrzegłem zranienie. Zacisnął ręce w pięści, zaczął głęboko oddychać, po czym dodał cicho. - W kim?
- Ja pierdole jaki z ciebie matoł - powiedziałem wstając z kanapy z zamiarem pójścia do swojego pokoju. W trakcie drogi rzuciłem mu w twarz poduszką. - W tobie!
Pobiegłem do swojego pokoju. To nie było dorosłe ale teraz miałem to w dupie. W końcu to powiedziałem. Czułem się jakby cały stres jaki ze mną był mnie opuścił. Padłem na łóżko zakrywając twarz zimną poduszką. Powiedziałem mu to. W końcu. Nie wierzyłem w to, że tyle musiałem się do tego przełamywać. Zawsze byłem pewny swojej orientacji, w którą przez ostatni czas zacząłem wątpić. Zwalanie na okres dojrzewania nie było dobrym pomysłem. Wypierałem wszystko cały czas zamiast zrozumieć, że się zmieniłem. Zwyczajnie dziewczyny przestały mnie pociągać tak jak kiedyś, nie czułem tego tak jak powinienem. Byłem zdystansowany mimo, że chciałem to z siebie wyprzeć. Nie przyznawałem sam ze sobą, że mogę być gejem. Podsumowałem po prostu swoje reakcję. Nie chciałem widzieć Raffy dlatego, że bałem się uświadomić samego siebie w to co się dzieję. Nie chcę żeby ode mnie odszedł, wkurza mnie jak nie wiem kto ale brakowałoby mi go. Kolejnym powodem były jego pocałunki, nieraz spowodowane bez mojej zgody ale w jakimś sensie podobały mi się, mimo że pozornie niemal krzyczałem chcąc wyrazić sprzeciw. Nie wiem jak ludzie reagują rozumiejąc swoją odmienność, ale ja przyjąłem spokojnie a wręcz naturalnie fakt, że podoba mi się facet. Kiedy usłyszałem otwieranie drzwi spiąłem się. Nie wiedziałem, że tak szybko do mnie przyjdzie. Poczułem jak czyjaś dłoń ściąga z mojej twarzy poduszkę. Stał nade mną. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie spokojnie.
- Czemu mi nie powiedziałeś od razu? - chłopak przysiadł obok mnie rzucając na mój brzuch poduszkę, którą następnie odłożyłem i usiadłem. Znają Raffe myślałem, że się na mnie rzuci zamiast spokojnie zacząć rozmawiać o moich uczuciach.
- Nie wiem - jęknąłem bezradnie.
- Uh ty to jednak jesteś jedyny w swoim rodzaju - położył się ciągnąc mnie ze sobą. Moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej, słuchałem jego bicia serca lekko przymykając oczy. - Już się bałem, że przestałeś mnie lubić.
- Serio? - podniosłem głowę uważnie mu się przyglądając
Chłopak otworzył oczy przyglądając mi się uważnie. Nagle poderwał się tak, że znalazłem się pod nim. Moja głowa mocno obiła się o materac łóżka. On uśmiechnął się tylko, jego twarz pomału przybliżyła się do mnie. Uchyliłem usta kiedy ten swoimi dotknął moich. Delikatnie je muskał zahaczając o nie zębami. Oddałem lekko pocałunek napierając na usta chłopaka. Wsunąłem ręce w jego włosy. Mimo, że wszystko robiłem z niepewnością to starałem się coś robić. Powinienem się do tego przyzwyczaić jednak teraz robiłem to ze swojej własnej woli co było dla mnie czymś nowym. Zawsze całowałem się z dziewczynami i to ja musiałem przejmować inicjatywę nad pocałunkiem. Natomiast teraz nie czułem tej władzy. Raffael jedną ręką powędrował pod moją koszulkę przesuwając ją ku górze. Mruknąłem cicho w jego usta. Chłopak na chwilę oderwał się ode mnie. Oboje głęboko i szybko oddychaliśmy. Między naszymi ustami rozciągała się ślina. Uśmiechnął się lekko.
- Co się tak szczerzysz? - spytałem spokojnie, może trochę podejrzliwie
- Słodko wyglądasz - powiedział tylko.
- Co? Wcale nie.
On tylko się zaśmiał powracając do przerwanej czynności. Tym razem pocałunek był agresywniejszy, pełen namiętności. Jego język badał moją jamę ustną. Przygryzając moją dolną wargę uniósł wyżej moją koszulkę, aż zdjął ją i rzucił gdzieś w zakamarki pokoju. Na początku poczułem zimno jednak podniecenie szybko wyrównało moją temperaturę. Ustami zaczął całować mnie po szyi zasycając to gryząc skórę. Jęczałem cicho od przyjemnego uczucia. Kurwa nawet moje byłe tak nie całowały. Tam gdzie jego usta spotykały się z moją skórą, czułem przyjemne lizanie płomieni. Rękami zacząłem jeździć po jego umięśnionym brzuchu. Z czasem i jego koszulka znalazła swoje miejsce gdzieś na podłodze. Moja szyja była pewnie cała odznaczona malinkami ale jakoś zbytnio się tym nie przejmowałem. Moje bandaże znajdowały się już tylko na kawałku klatki piersiowej oraz podbrzuszu. Chłopak korzystając z tego zaczął ustami najeżdżać na wolne miejsca mojej klatki piersiowej. Zagryzłem swoją pięść aby nie wydawać z siebie więcej niekontrolowanych głosów. Chłopak dalej jeżdżąc jeżykiem po moim ciele, spojrzał na mnie aby następnie jedną ręką złapać mnie za moje i przyszpilić do łózka nade mną.
- Chcę cię słyszeć - mruknął liżąc jedno z moich niezakrytych bandażem sutków przez co z moich ust wyrwało się westchnienie połączone z jękiem. Poczułem dreszcz na swoim ciele. - każdy twój jęk
- Raffa... - zamiast powiedzieć jęknąłem gdy jego usta zaczęły ssać wrażliwe miejsce powodując mocne dreszcze mojego ciała. Jeszcze nigdy nie doświadczyłem takiego uczucia.
To jedynie wzmocniło jego działania gdyż niekontrolowanie wydobywały się ze mnie dźwięki. Swoimi ustami zaczął zjeżdżać coraz niżej co jakiś czas przygryzając moją skórę. Kiedy jego usta znalazły się przy górnej części moich spodni zadrżałem jeszcze bardziej.
- Raffa... - zacząłem niepewnie, właściwie bardziej przerażony.
- Jeśli nie jesteś gotowy to rozumiem - powiedział spokojnie Raffael, unosząc na mnie swój wzrok. Jego włosy były potargane a oczy zamglone. Oddychał głęboko ani na chwile nie spuszczając ze mnie wzroku. - Nie śpieszmy się
Przygryzłem wargę jak jakaś niedoruchana dziewica. Podniecenie czułem w całym ciele jednak... nie, nie byłem na to gotowy. Nie mogłem się do tego zmusić już sama myśl o tym...po prostu nie. Zaakceptowałem swoje uczucia do Raffy ale nie na tyle. Chłopak jakby czytając mi w myślach, przytaknął sam do siebie głową. Podparł się na przedramionach, jego usta przyległy do mojego brzucha, powoli sunąc ku górze. Mokry ślad zataczał się na mojej skórze a ja przymknąłem oczy przez przyjemne uczucie. Mój oddech był urywany, nierówny. Nie wiedziałem o czym mam myśleć jak nie o przyjemności jaką właśnie odczuwałem. Skrzywiłem się lekko kiedy na swoim barku poczułem jego zęby. No mówiłem, że z niego jakiś sadysta jest. Mimo, mojego jęku bólu chłopak dopiero po chwili przerwał. Czułem jak to miejsce płonie.
- Sadysta - wymruczałem uchylając powieki. Jego twarz wykrzywiona była w lekkim uśmiechu.
- Tylko się bawię - udał wielce obrażonego, następnie zamykając moje usta w dosyć gwałtownym pocałunku. Objąłem jego szyję dłońmi przyciągając go jeszcze bliżej siebie o ile to było możliwe. Zaczęło mi się kręcić w głowie od intensywności tego pocałunku. Brakowało mi tlenu więc szarpnąłem chłopaka za włosy a ten po chwili się odsunął. Zacząłem głośno łapać powietrze przez co ten jeszcze szerzej się uśmiechnął. Nachylił się do mnie językiem przejeżdżając przez płatek ucha. - Czyżby coś ci nie stanęło, Michael?
---------------
Ogólnie chciałam zakończyć opowiadanie na 17 rozdziale, ale chyba nie chcecie tak szybko się żegnać z Raffą i Mikim. Tak więc, czekam na wasze komentarze kochani bo dają kopa w dupę do pisania!
CZYTASZ
My Myself & He...|| Yaoi
Любовные романыMichael po tragicznych wydarzeniach związanych ze swoją matką jest zmuszony zamieszkać w raz z ojcem na drugim końcu stanów. Tam poznaje Raffaela, syna przyjaciela jego ojca, który staje się niemal jego codziennością. Chłopak już po pierwszym spotka...