24

3.4K 270 7
                                    



    (...)Oparła głowę o moje ramię, jej dłoń wślizgnęła się pod moją, którą trzymam na udzie. Westchnąłem. Zastanawiam się jak długo to jeszcze potrwa? Chcę  z nią być chwalić się całemu światu, jaką  mam piękną kobietę. Dlaczego ona tego nie chce? Zwodzi mnie od dłuższego czasu, nic dziwnego, że  pomału kończy się cierpliwość. Czeka nas poważna rozmowa, nie mogę już dłużej z tym zwlekać, męczą mnie już te podchody, niejasności, niedopowiedzenia...


  - Kevin widziałam się dziś z Dave'em.

W końcu jakieś konkrety pomyślałem. Chociaż muszę przyznać, że obawiam się tego, co teraz mi powie.

- Rozmawialiśmy i znaleźliśmy płaszczyznę porozumienia. - Zaczęła nerwowo bawić się moimi palcami.

- Wróciliście do siebie? - Zadając to pytanie, czuję jakby tysiąc igieł, wbijało się w moje serce. Nie mam odwagi spojrzeć w jej oczy. Myślałem, że jest szansa, aby znów się we mnie zakochała, teraz jednak tracę tę nadzieję.

Wyswobodziłem rękę z jej dłoni, pochyliłem się lekko do przodu, podparłem łokcie o uda. Wiem, że powinienem w tej chwili wyjść, ale nie potrafię.

- Co? Dlaczego sądzisz, że do niego wróciłam? - Spytała lekko oburzona.

- Znaleźliście płaszczyznę porozumienia...

- Tak. Wiemy, co było błędem...

- Amelia przejdź do sedna sprawy, jakoś nie mam ochoty słuchać szczegółów. Zadałem proste pytanie więc odpowiedź.

- Kevin spójrz na mnie. - Powiedziała błagalnym tonem.

Zrobiłem to, spojrzałem na nią. Jej spojrzenie mnie dekoncentruje. Przysunęła się bliżej, znów złapała mnie za rękę.

- Nie wróciliśmy do siebie, wyjaśniliśmy sobie wszystko i tyle. Nie mogłabym z nim być, nie kocham go i chyba nigdy nie kochałam.

- Co teraz?

- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać. Jesteś dla mnie kimś ważnym, naprawę chciałabym spróbować, ale... - Jak zawsze jest jakieś, ale.

- Camilla dzwoniła do mnie i się odgrażała. Powiedziała, że i tak do niej wrócisz, jak zawsze. Poza tym wspominała, że jeśli spróbuję być z tobą, nigdy nie zaznamy spokoju.

Myślałem, że tylko mi się odgraża, nie miałem pojęcia, o tym, co mówi teraz Amelia. Jestem, w stanie podjąć to ryzyko, nie ugnę się przed nią i nie mam zamiaru słuchać jej gróźb.

- Nie chcesz ryzyka tak? - Spytałem, chociaż podejrzewam, że znam odpowiedź na to pytanie.

- Właśnie je podejmuje. Nie interesuje mnie ona i jej chore gierki. Prędzej czy później powinie się jej Noga i dostanie za swoje. Boję się, ale to, co czuję do ciebie, jest silniejsze.



- Amelia co się właściwie wydarzyło, dlaczego tak się jej boisz?

- Jest wiele rzeczy, przez które się jej boję. Zadusiła mojego kota, ponieważ nie zrobiłam, tego, co mi kazała. Przez tydzień leżał w szafie, to przez smród został znaleziony, oczywiście doskonale to sobie zaplanowała. Zaplatała wokół jego szyi rajstopy i oto powód. Rodzice stwierdzili, że zaplątał się sam i udusił.

- Dlaczego nic im nie powiedziałaś?

- Nie uwierzyliby. Miałam zaledwie pięć lat. Zresztą nie o tym chciałam z tobą rozmawiać. To przeszłość, do której nie warto wracać. Liczy się tylko, to co jest tu i teraz.

Nie wiem, dlaczego, ale mam dziwne przeczucie, że nie chodzi tylko o kota. Wydarzyło się coś gorszego.

„Liczy się tylko to, co jest tu i teraz" dopiero teraz zaczynam przyswajać, co się dzieje.

- Czyli jest szansa? Na powrót?

- Zawsze była. Teraz jednak jestem stuprocentowo pewna, że tego chcę... Oczywiście, jeśli ty wciąż chcesz mnie. Jeśli nie to...

Cholerny Dzwonek do drzwi! Dlaczego w takim momencie ktoś musi nam przeszkadzać? Czy nie można w spokoju usiąść i porozmawiać? Amelia podniosła się i poszła otworzyć.

Po chwili usłyszałem uniesiony głos Amelii.

- Nie wpuszczę cię do środka.

- Dlaczego to robisz? Zapomniałaś już, jak było? Może zatańczymy jak za dawnych lat? 

Rozpoznaje jej głos. To Carmen. Poderwałem się do góry i idę w stronę drzwi.


- Nie kompromituj się, nie jestem już małą dziewczynką, którą możesz zastraszyć.

- Daj spokój Kevinowi, inaczej pozbawisz go tego, na czym mu najbardziej zależy... Dziecka... Co zatkało? Będziemy mieli dziecko, gdy tylko się o tym dowie, wróci do mnie i wszystko będzie po staremu. Ostrzegam Cię, nie wtrącaj się w nasze życie, zniknij jak wtedy. Masz miesiąc, inaczej gorzko tego pożałujesz...

    Amelia zatrzasnęła jej drzwi przed nosem, gdy wszedłem do korytarza. Obawiam się, co teraz może się stać, nie chcę powtórki, nie chcę znów się tak czuć. To, że rzekomo jest w ciąży, nic nie zmienia.

Przynajmniej z mojej strony.

Poza tym im dłużej o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że to nie może być moje dziecko.

- Mam jej dość.

- Amelia...

- Zawsze zatruwa mi życie. Gdziekolwiek bym nie była zawsze znajdzie sposób, aby mi dopiec.

- Aniele. - wreszcie na mnie spojrzała.

- Chcę spróbować Kevin, chcę być z tobą, ale jeśli chcesz do niej wrócić, lepiej powiedz to teraz. Nie chcę niedomówień złudzeń. Może i nie jestem najlepszą kandydatką na twoją kobietę, ale zależy mi... Tak cholernie mi zależy. Możesz wyjść w tej chwili lub zostać ze mną. Cokolwiek zdecydujesz, zrozumiem...

    Próbuję jej przerwać, ale wciąż nie daje mi dojść do słowa. Cokolwiek bym nie powiedział, ona wciąż gada, gada i gada do tego gestykuluje rękoma i krąży po salonie. Jedyne wyjście z tej sytuacji jest takie, rzucić ją na kanapę zakneblować czymś i w końcu powiedzieć to, co mam jej do powiedzenia. Tak właśnie zrobiłem.
Usiadłem na nią okrakiem lewą ręką zakryte jej usta. Przestała mówić, w końcu.

- Daj mi dojść do słowa.

Przytaknęła głową. Zabrałem rękę, Amelia uśmiechnęła się z niewiadomego powodu i zagryzła wargę.

- Nie chce być z nią. Dla mnie liczysz się tylko ty. Tak było jest i będzie.

Jej uśmiech poszerzał. Uniosła ręce, położyła je na policzkach. Przyciągnęła moja twarz do swojej, lekko musnęła moje usta...

     Nareszcie dopiąłem swego, mam najcudowniejszą kobietę na świecie.  Jest moja, nikogo więcej. Przyglądam się śpiącemu Aniołowi. Wiem, że razem przetrwamy najgorsze piekło, stworzymy rodzinę i będziemy szczęśliwi. Małymi kroczkami zdobędziemy razem szczyt. Tulę ją w ramionach, przyglądam się jej pięknej twarzy. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Będzie czuła się bezpiecznie, zapewnię jej to i nikt mi w tym nie przeszkodzi...

Przelotna Znajomość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz