Rozdział 12

97 6 19
                                    

Uwaga ten rozdział jest troszke dziwny.

Donnie wyszedl ze śpiącą Tilą do innego pokoju,Ja z Leo też z nimi poszliśmy.Tila została położona przez Donniego na łóżko operacyjne i dokładnie przykryta.Usiadł na łóżku obok Tili.Jęczała i to bardziej niż ja.Nagle obudziła sie z krzykiem.Usiadła i serce jej drgało.Donnie ją złapał i poglaskał po wlosach.

-Ci.Jestem tu. -powiedzial Donnie,tuląc ją,

Tila sie do niego tuliła,on ją przytulił do siebie.My wyszliśmy. Donnie,Raph i Mikey wpadli po kilku godzinach do nas i dyszeli.Popatrzyli na nas.

-Nie uwierzycie co sie stało ! -krzyknął Donnie.

-Ale co ? -spytaliśmy razem ( ja i Leo )

-Tila..ona..ona..-zaczął Donnie.

-Donnie powiem to za Ciebie..Tila spodziewa sie dziecka ! -wykrzyknął Mikey.

-Donnie będzie ojcem ! -powiedział Raph.

-W tak niedorosłym wieku jeszcze.-powiedział Donnie.

Tila krzykneła z innego pokoju.Donatello szybko do niej wybiegł a my za nim.Zobaczyliśmy Tile.Jęczała i leżała.Donnie siedział przy niej.

-Prosze,Tila.Zaśnij.-powiedzial Donnie.-Prosze.Nie moge patrzeć jak sie męczysz.Zaśnij.Prosze.

Donnie usiadł i przysunął ją do siebie.Tila jęczała.Donnie wziął jej glowe w swoje ręce.

-Tila tu..spójrz na mnie.Nie myśl na razie o dziecku..prosze.. spójrz na mnie.-powiedzial Donnie,próbując ją jakoś uspokoić.

Tila sie bardziej uspokoiła.

-Ech..przepraszam.-powiedziała.

-Za co ? -spytal Donnie ją tuląc.

-Po prostu sie zbyt boje.Boje sie ze nie  wytrzymam.I do tego mam jeszcze tyle mało lat.Czy my go lub ją będziemy umieli wychowac ? -spytała i popatrzała na Donniego.

-Spokojnie.Razem damy rade a teraz prosze zaśnij.-powiedzial Donnie i ją przytulał.

Tila zasneła w objęciach Donniego.Ten troche zapłakał ale ją przytulał.Leo zadzwonił n-fon.Wyszedł a potem wrócił.

-Eh..chłopaki musimy wracać.-powiedział Leo.

Nagle do pokoju weszła pielęgniarka.Była zmutowanym kameleonem.

-Musi to brac przez kilka dni a potem tu wróci kiedy już miało by sie narodzić.-powiedziala i dała Donniemu do ręki jakąś butelke z lekarstwem czy czymś .-A teraz może już wracać do domu.-i wyszła.

-Budzimy ją ? -spytał Mikey.

-Nie.Musi odpocząć.Eee..mamy koc ? -powiedział Donnie i wziął Tile na ręce.

-Tak.-powiedziałam,wziełam do ręki koc i okryłam Tile.

-Dobra.To możemy iść.-powiedział Raph.

-Czekaj..-wziął mnie Leo na ręce.-Teraz możemy iść.-dodał Leo.

Wszyscy wyszliśmy z pokoju a potem ze szpitala.Ruszyliśmy do skorupogromcy.Wszyscy siedlismy  na swoje miejsca.Obok Leo siedzenia wysunelo sie jeszcze jedno siedzenie.Posadzuł mnie,a sam usiadł obok mnie,za kierownicą.Przy fotelu Donniego wysuneła sie kanapa i tam położył Tile,zapiął jej pasy.Wszyscy zapneliśmy.Jechaliśmy.Nagle coś nami zabujało.Pasy sie same rozpieły.I sie wywróciliśmy.Ale pojazd w którym bylismy stał. Najbardziej oberwała Tila.Krzykneła i po uderzeniu stracila przytomność.

-Tila ! -krzyknął Donnie i do niej podbiegł.

Dotknął jej brzucha a potem klatki piersiowej.Ta sie obudziła i jęczała z bólu.Wszyscy znowu usiadliśmy na swoje mjejsca.Donnie wyjął ciśnieniomierz.

-Czekajcie..zaraz jedziemy tylko jej ciśnienie zmierze. -powiedzisl Donnie.                

Czekaliśmy.Donnie delikatnie wziął jej ręke i mierzył ciśnienie.Tila jęczała.

-Jeszcze troszke Tila..wytrzymaj.
Momencik...już.-powiedzial Donnie zdejmując jej ciśnieniomierz.

Tila zachwiała sie i prawie znów uderzyła brzuchem w podloge.Na szczęście Donnie ją złapał i położył.

-Już powoli jedź Leo.-powiedzial Donnie głądząc ręką policzek Tili.

Lecz tej zrobiło sie nie dobrze w pojeździe.Zaciskała pięści mocno.

-Leo,gazu !!! Gazu !!! Trzeba ją szybko położyć.Gazu !-powiedzial Donnie i to z przerażeniem.Leo dodał gazu -Już Tila zaraz będziemy w domu.Cii.-wziął Tile na ręce i usiadł na swoje miejsce.

Wiem wiem.Nie mówcie mi tego ! Bo powiecie ze nie mnie coś porąbało.Jestem jakaś chora.Wyleczcie mnie z tego czegoś.Jestem jakaś rąbnieta.Ale jak wrażenia ? Pozdrawiam ^^

Przetrwania kunoichiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz