57.

300 24 5
                                    

chemicznaph7

Monika P.O.V.

- Monisia! Zabalujemy dziś! - Krzyczy Nagisa, rzucając mi się na szyję. 
- Nagisa, mówiłem ci, żebyś tak na nią nie skakał, tym bardziej nie dusił jej swoim mocarnym uściskiem. - Załamał się Makoto. - Ohayo, Mon-chan. - Podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek. 
- Cześć Mako. - Uśmiechnęłam się. 
- Witaj Monika. Masz tutaj ciasto, sam upiekłem. - Wszedł Rei. 
- Witaj, Rei. Dziękuje bardzo, ale nie musiałeś się trudzić. 
- Kultura wymaga. - Zamyka za sobą drzwi. 
- Rozbierajcie się, a gdzie reszta? - Dopytuje zdziwiona, że na razie przyszli tylko we trzech. 
- Gou i Haru poszli do sklepu. Coś musieli kupić. - Odpowiada Makoto. 
- Co za ludzie! Na serio sądzicie, że jak każdy coś przyniesie, to my wszystko zjemy?
- Nie znasz Nagisy.
- Mako-chan! - Oburza się blondyn.
- To nie było nic złego. - Broni się ciemnowłosy.
- Cześć chłopaki. - Z pokoju wyjawia się Rin. 
- Wow, Rin-chan. Jak słodko wyglądasz w tym fartuszku! - Raduje się ponownie Hazuki. 
- Eee... Nie chciałem pobrudzić ubrania. - Zawstydza się lekko Bordowy. 
- Mój słodki. - Podchodzę do niego i całuje go w policzek. - Dobra chłopaki, jak na razie to musimy ustawić stoliki i tak dalej. 
- My musimy? - Wychwytuje moje słowa Matsuoka. - Masz czterech facetów, więc to my zrobimy. 
- Jak chcecie? - Ktoś puka do drzwi. - Otworzę. - Czterech moich bohaterów patrzy wyczekująco, kto przyszedł. 
- Hello Mon-chan. - Wchodzi do mieszkania Gou, a za nią Haru, Yamazaki i Nitori. No i każdy trzyma coś w ręce. 
- Nie! Skłamcie, że nic nie macie. 
- Dlaczego się denerwujesz? - Podchodzi do mnie Sousuke i muska mnie w policzek. 
- Będzie za dużo żarełka. - Uśmiecham się. - Żartuję, Boże, jak się na mnie patrzycie. Dobra, rozbierajcie się i jak przyjdą wszyscy możemy zaczynać. 
- To jeszcze nie komplet? - Dziwi się Gou, nagle wytrzeszcza oczy na moją osobę. - Nie! Mikoshiba. - Na co każdy wybucha śmiechem, ale borodowłosa stoi jak wryta. 
- Nie jeden, a dwóch. Awans. - Szczerzy się Rin. 
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- Ona nikomu nic nie mówiła, kto będzie.
- Monika.
- Spoko. Damy radę. A teraz każdy do swojej roboty. - Chłopaki ruszyli do największego pokoju, a my z Gou do kuchni. Tak stereotypy.
- No więc Gou, co słychać? - Przerwałam ciszę.
- A no... wiesz testy zbliżają się wielkimi krokami... eee...
- Dobra, inaczej się zapytam. - Odwracam się do niej przodem. - Powiesz mi i to teraz, co jest grane, bo mam dość tego zwodzenia lub nie jestem twoją przyjaciółką. - Jej wielkie bordowe oczy spojrzały na mnie z wielkim bólem. 
- Przepraszam nie mogę. - Odwróciła wzrok i zaczęła układać ciastka na talerzach. 
- Skoro tak uważasz. - Wyszłam z kuchni i skierowałam się do salonu, gdzie krzątali się chłopcy. - Dobrze wam idzie. - Stanęłam w wejściu z wielkim uśmiechem, patrząc jak to robią. Powiem tyle, wszystko było rozwalone. 
- Nie myśl sobie, że nie dajemy sobie rady. 
- Matsuoka, nie dajemy sobie rady. - Stwierdził Yamazaki, opierając się bezsilnie na jednym ze stołów. 
- Przecież to proste, jak wzór wody. - Poprawił okulary Rei. - Ten czarny musimy postawić koło okna, ten rozsuwany, tam gdzie stoi Makoto, a ten mały pomiędzy nimi. 
- Brawo. Trzeba myśleć. - Zaśmiałam się. 
- To nie mogłaś powiedzieć mi na początku, jak mają one stać. 
- Nie było by zabawy. - Mrugnęłam do niego. 
- Ja zaraz dam ci zabawę. Przepraszam panowie, zaraz wracam. - Bordowy szybkim ruchem ominął stoliki i znalazł się koło mnie. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z pokoju, opierając moje plecy na pierwszej lepszej ścianie i złączył nasze usta dość szybko. Zarzuciłam mu ręce na barki, by móc poczuć jego ciało jeszcze bliżej. Oderwaliśmy się od siebie, bo przerwało nam stukanie do drzwi.
- Cholera. - Mruknął pod nosem mój kochaś. - Wracam do chłopaków.
- To ja otworzę. - Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Hej. Meldujemy się. - Uśmiechnął się się starszy Mikoshiba.
- Cześć chłopaki. Właźcie. 
- Mam nadzieję, że to nie problem, iż się zjawiłem. - Mówił, gdy zdejmował kurtkę. 
- No co ty. Rin bardzo się ucieszył, gdy powiedziałeś, że będziesz. 
- Proszę, to moja ulubiona sałatka. - Momo podał mi ciężką salaterkę. 
- Dziękuje serdecznie. Jak chcecie to idźcie do chłopaków są w salonie. 
- Idź młody, zaraz przyjdę. - Seijuro klepnął brata w plecy, by ten sie ruszył. 
- Co tam kapitanie? - Uśmiechnęłam się. 
- Mam coś dla nas. - Widziałam jak spiął się lekko. 
- No ok. - Powiedziałam nie pewnie. - Więc? - Mikoshiba sięgnął do swojego plecaka, wyjmując parę butelek i dwie zgrzewki piwa. - Tyle zmieściłeś w takim małym plecaczku. Jestem pod wrażeniem. 
- Ma się te zdolności. - Uśmiechnął się. 
- Czyli dzisiaj jest popijawa. Tylko może procenty zaniesiemy do kuchni, by nam towarzystwo się nie spiło. Oj, gdzie ja mam szkła na to? - Mikoshiba wziął moce zaopatrzenie do kuchni, a ja poszłam do salonu po cały zestaw szkła. 
- Po co nam takie szklanki? - Zapytał Sou. 
- No wiesz, z picolo wyrosłeś. 
- Że co, przepraszam? - Podniósł się z fotela. - Ja... kocham picolo. 
- Ten twój poważny wyraz twarzy utwierdza mnie w tym. - Zaśmiałam się. - Pomoże mi ktoś z tymi szklankami. 
- Jasne. - Pierwszy wyrwał się Makoto. 
- Dzięki. - Skierowałam się do niego. - A wy - Wskazałam na resztę. - marsz do kuchni po jedzenie. 
- Tak jest. - Cała chmara wyszła z salonu. 

- Włączysz ten film? - Niecierpliwił się Seijuro. 
- Moment, no. Szukam go. Nie ma go w wersji z lektorem. 
- Może ,,Seksualni, niebezpieczni"? - Podsunęłam. 
- Jaki tytuł. - Zaśmiał się Yamazaki. 
- Dobra mam go. - Mruknął Matsuoka, wstał i podłączył laptopa pod telewizor. 
- Masz tu nawet kino domowe? - Pod jarał się Momo. 
- Czego tutaj nie ma? - Skomentował Rin. 
- Źle wam? Zawsze można wyłączyć stereo i...
- To świetna chata! Szukasz lokatora? 
- Nie masz tu wstępu. - Spojrzał na niego Rin, a każdy zaczął się śmiać z miny młodszego Mikoshiby. 

- Co to był za film? - Nie dowierzał Makoto. 
- Taki naganny? - Powiedział z niesmakiem Rei. 
- Mi się podobał. Śmieszny był. - Uśmiechnął się Nagisa. 
- Takie 2 na 10, skarbie. - Mrugnął do mnie Rin. 
- Ile mamy jeszcze czasu? - Zapytała Gou.
- Trochę, do północy zostało jakieś dwie godziny. 
- To co kolejny sprośny film? - Zapytał mnie zgryźliwie Bordowy. 
- A niech cię cholera. - Szepnęłam mu do ucha. 
- Proszę cię, jestem gotowy do walki. 
- Słyszeliście? - Zniecierpliwił się Seijuro. 
- Przepraszam, co mówiliście? - Spojrzałam na resztę. 
- Co teraz oglądamy? Młody mówi, że jakiś horror. 
- Posrasz się i tyle. - Podsumował Rin. 
- Może jakiś dramat? - Odezwał się Rei. 
- Dzisiaj sylwester, ludzie. Coś śmiesznego. W cholerę jest filmów. - Oburzył się były kapitan. 
- Może Pitch Perfect? - Wyłonił się za ekranu Makoto. - Jakaś komedia muzyczna. 
- Dawaj, bo nas północ zastanie. 

- No włącz jakąś muzykę, będziemy odliczać sami?! - Krzyknęła z balkonu Gou. 
- No ma dziewczyna rację. - Kiwnął starszy rudowłosy. 
- Co ty się tak z nią cały czas zgadzasz? - Zagadał do niego Rin. 
- Bo ma rację, trzymaj tą tackę, bo nam kieliszki spadną. 
- Dobra ludzie. 5,4,3,2,1.
- SZCZĘŚLIWSZEGO NOWEGO ROKU! - Wykrzyknęliśmy wszyscy naraz, Nagisa sięgnął po sztuczne ognie i zapalił je. 
- Szczęśliwego, kotek. - Stuknął się o mój kieliszek Rin. 
- Szczęśliwego. - Upiliśmy łka napoju i przytuliłam się do niego, podziwiając przez okno fajerwerki. 

KOCHANI SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, ABY WSZYSTKO SZŁO PO WASZEJ MYŚLI I BY KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ BYŁ DLA WAS RADOŚCIĄ. POZDRAWIAM chemicznaph7

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz