Monika P.O.V.
- Monisia! Zabalujemy dziś! - Krzyczy Nagisa, rzucając mi się na szyję.
- Nagisa, mówiłem ci, żebyś tak na nią nie skakał, tym bardziej nie dusił jej swoim mocarnym uściskiem. - Załamał się Makoto. - Ohayo, Mon-chan. - Podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek.
- Cześć Mako. - Uśmiechnęłam się.
- Witaj Monika. Masz tutaj ciasto, sam upiekłem. - Wszedł Rei.
- Witaj, Rei. Dziękuje bardzo, ale nie musiałeś się trudzić.
- Kultura wymaga. - Zamyka za sobą drzwi.
- Rozbierajcie się, a gdzie reszta? - Dopytuje zdziwiona, że na razie przyszli tylko we trzech.
- Gou i Haru poszli do sklepu. Coś musieli kupić. - Odpowiada Makoto.
- Co za ludzie! Na serio sądzicie, że jak każdy coś przyniesie, to my wszystko zjemy?
- Nie znasz Nagisy.
- Mako-chan! - Oburza się blondyn.
- To nie było nic złego. - Broni się ciemnowłosy.
- Cześć chłopaki. - Z pokoju wyjawia się Rin.
- Wow, Rin-chan. Jak słodko wyglądasz w tym fartuszku! - Raduje się ponownie Hazuki.
- Eee... Nie chciałem pobrudzić ubrania. - Zawstydza się lekko Bordowy.
- Mój słodki. - Podchodzę do niego i całuje go w policzek. - Dobra chłopaki, jak na razie to musimy ustawić stoliki i tak dalej.
- My musimy? - Wychwytuje moje słowa Matsuoka. - Masz czterech facetów, więc to my zrobimy.
- Jak chcecie? - Ktoś puka do drzwi. - Otworzę. - Czterech moich bohaterów patrzy wyczekująco, kto przyszedł.
- Hello Mon-chan. - Wchodzi do mieszkania Gou, a za nią Haru, Yamazaki i Nitori. No i każdy trzyma coś w ręce.
- Nie! Skłamcie, że nic nie macie.
- Dlaczego się denerwujesz? - Podchodzi do mnie Sousuke i muska mnie w policzek.
- Będzie za dużo żarełka. - Uśmiecham się. - Żartuję, Boże, jak się na mnie patrzycie. Dobra, rozbierajcie się i jak przyjdą wszyscy możemy zaczynać.
- To jeszcze nie komplet? - Dziwi się Gou, nagle wytrzeszcza oczy na moją osobę. - Nie! Mikoshiba. - Na co każdy wybucha śmiechem, ale borodowłosa stoi jak wryta.
- Nie jeden, a dwóch. Awans. - Szczerzy się Rin.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- Ona nikomu nic nie mówiła, kto będzie.
- Monika.
- Spoko. Damy radę. A teraz każdy do swojej roboty. - Chłopaki ruszyli do największego pokoju, a my z Gou do kuchni. Tak stereotypy.
- No więc Gou, co słychać? - Przerwałam ciszę.
- A no... wiesz testy zbliżają się wielkimi krokami... eee...
- Dobra, inaczej się zapytam. - Odwracam się do niej przodem. - Powiesz mi i to teraz, co jest grane, bo mam dość tego zwodzenia lub nie jestem twoją przyjaciółką. - Jej wielkie bordowe oczy spojrzały na mnie z wielkim bólem.
- Przepraszam nie mogę. - Odwróciła wzrok i zaczęła układać ciastka na talerzach.
- Skoro tak uważasz. - Wyszłam z kuchni i skierowałam się do salonu, gdzie krzątali się chłopcy. - Dobrze wam idzie. - Stanęłam w wejściu z wielkim uśmiechem, patrząc jak to robią. Powiem tyle, wszystko było rozwalone.
- Nie myśl sobie, że nie dajemy sobie rady.
- Matsuoka, nie dajemy sobie rady. - Stwierdził Yamazaki, opierając się bezsilnie na jednym ze stołów.
- Przecież to proste, jak wzór wody. - Poprawił okulary Rei. - Ten czarny musimy postawić koło okna, ten rozsuwany, tam gdzie stoi Makoto, a ten mały pomiędzy nimi.
- Brawo. Trzeba myśleć. - Zaśmiałam się.
- To nie mogłaś powiedzieć mi na początku, jak mają one stać.
- Nie było by zabawy. - Mrugnęłam do niego.
- Ja zaraz dam ci zabawę. Przepraszam panowie, zaraz wracam. - Bordowy szybkim ruchem ominął stoliki i znalazł się koło mnie. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z pokoju, opierając moje plecy na pierwszej lepszej ścianie i złączył nasze usta dość szybko. Zarzuciłam mu ręce na barki, by móc poczuć jego ciało jeszcze bliżej. Oderwaliśmy się od siebie, bo przerwało nam stukanie do drzwi.
- Cholera. - Mruknął pod nosem mój kochaś. - Wracam do chłopaków.
- To ja otworzę. - Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Hej. Meldujemy się. - Uśmiechnął się się starszy Mikoshiba.
- Cześć chłopaki. Właźcie.
- Mam nadzieję, że to nie problem, iż się zjawiłem. - Mówił, gdy zdejmował kurtkę.
- No co ty. Rin bardzo się ucieszył, gdy powiedziałeś, że będziesz.
- Proszę, to moja ulubiona sałatka. - Momo podał mi ciężką salaterkę.
- Dziękuje serdecznie. Jak chcecie to idźcie do chłopaków są w salonie.
- Idź młody, zaraz przyjdę. - Seijuro klepnął brata w plecy, by ten sie ruszył.
- Co tam kapitanie? - Uśmiechnęłam się.
- Mam coś dla nas. - Widziałam jak spiął się lekko.
- No ok. - Powiedziałam nie pewnie. - Więc? - Mikoshiba sięgnął do swojego plecaka, wyjmując parę butelek i dwie zgrzewki piwa. - Tyle zmieściłeś w takim małym plecaczku. Jestem pod wrażeniem.
- Ma się te zdolności. - Uśmiechnął się.
- Czyli dzisiaj jest popijawa. Tylko może procenty zaniesiemy do kuchni, by nam towarzystwo się nie spiło. Oj, gdzie ja mam szkła na to? - Mikoshiba wziął moce zaopatrzenie do kuchni, a ja poszłam do salonu po cały zestaw szkła.
- Po co nam takie szklanki? - Zapytał Sou.
- No wiesz, z picolo wyrosłeś.
- Że co, przepraszam? - Podniósł się z fotela. - Ja... kocham picolo.
- Ten twój poważny wyraz twarzy utwierdza mnie w tym. - Zaśmiałam się. - Pomoże mi ktoś z tymi szklankami.
- Jasne. - Pierwszy wyrwał się Makoto.
- Dzięki. - Skierowałam się do niego. - A wy - Wskazałam na resztę. - marsz do kuchni po jedzenie.
- Tak jest. - Cała chmara wyszła z salonu.- Włączysz ten film? - Niecierpliwił się Seijuro.
- Moment, no. Szukam go. Nie ma go w wersji z lektorem.
- Może ,,Seksualni, niebezpieczni"? - Podsunęłam.
- Jaki tytuł. - Zaśmiał się Yamazaki.
- Dobra mam go. - Mruknął Matsuoka, wstał i podłączył laptopa pod telewizor.
- Masz tu nawet kino domowe? - Pod jarał się Momo.
- Czego tutaj nie ma? - Skomentował Rin.
- Źle wam? Zawsze można wyłączyć stereo i...
- To świetna chata! Szukasz lokatora?
- Nie masz tu wstępu. - Spojrzał na niego Rin, a każdy zaczął się śmiać z miny młodszego Mikoshiby.- Co to był za film? - Nie dowierzał Makoto.
- Taki naganny? - Powiedział z niesmakiem Rei.
- Mi się podobał. Śmieszny był. - Uśmiechnął się Nagisa.
- Takie 2 na 10, skarbie. - Mrugnął do mnie Rin.
- Ile mamy jeszcze czasu? - Zapytała Gou.
- Trochę, do północy zostało jakieś dwie godziny.
- To co kolejny sprośny film? - Zapytał mnie zgryźliwie Bordowy.
- A niech cię cholera. - Szepnęłam mu do ucha.
- Proszę cię, jestem gotowy do walki.
- Słyszeliście? - Zniecierpliwił się Seijuro.
- Przepraszam, co mówiliście? - Spojrzałam na resztę.
- Co teraz oglądamy? Młody mówi, że jakiś horror.
- Posrasz się i tyle. - Podsumował Rin.
- Może jakiś dramat? - Odezwał się Rei.
- Dzisiaj sylwester, ludzie. Coś śmiesznego. W cholerę jest filmów. - Oburzył się były kapitan.
- Może Pitch Perfect? - Wyłonił się za ekranu Makoto. - Jakaś komedia muzyczna.
- Dawaj, bo nas północ zastanie.- No włącz jakąś muzykę, będziemy odliczać sami?! - Krzyknęła z balkonu Gou.
- No ma dziewczyna rację. - Kiwnął starszy rudowłosy.
- Co ty się tak z nią cały czas zgadzasz? - Zagadał do niego Rin.
- Bo ma rację, trzymaj tą tackę, bo nam kieliszki spadną.
- Dobra ludzie. 5,4,3,2,1.
- SZCZĘŚLIWSZEGO NOWEGO ROKU! - Wykrzyknęliśmy wszyscy naraz, Nagisa sięgnął po sztuczne ognie i zapalił je.
- Szczęśliwego, kotek. - Stuknął się o mój kieliszek Rin.
- Szczęśliwego. - Upiliśmy łka napoju i przytuliłam się do niego, podziwiając przez okno fajerwerki.❄
KOCHANI SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, ABY WSZYSTKO SZŁO PO WASZEJ MYŚLI I BY KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ BYŁ DLA WAS RADOŚCIĄ. POZDRAWIAM chemicznaph7
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanfictionOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.