Rozdział 16.

374 13 9
                                    

Mam dosłowne urwanie głowy, krótki ale jest, postaram się to jakoś nadrobić jak będę mieć mniej roboty, liczę na zrozumienie ;) Gdyby nie Wasze komentarze pewnie nigdy bym się nie zebrała żeby cokolwiek napisać.

xx Pixie

_______________________________________________________________________

Vivianne

Byłam zaskoczona kiedy ojeciec wrócił do domu po południu, zwykle pojawiał się późno wieczorem. Dzisiaj jednak coś musiało wyciągnąć go z pracy wcześniej, ciekawa byłam co było na tyle ważne. 

Nie zdążyłam jednak go o to zapytać bo zamknął się od razu w swoim gabinecie. To też było nietypowe. Zwykle nie pracował w domu, chyba że chodziło o jakieś bardzo delikatne sprawy i nie chciał angażować w nie swoich współpracowników.

Moja wewnętrzna ciekawość niemal pchała mnie w stronę zamkniętych drzwi żeby cokolwiek podsłuchać, powstrzymałam się jednak i poszłam do swojego pokoju. Blythe dzwonił do mnie w międzyczasie kiedy ja byłam na dole.

Zanim jednak do niego oddzwoniłam zdecydowałam się na długa relaksującą kąpiel. Wanna pełna wody i piany czekała już na mnie w łazience, razem z moim iPadem. 

Rozebrałam się i zanurzyłam po szyję, opierając głowę o krawędź wanny na której umieszczona była specjalna poduszka. 

Przeglądałam zdjęcia znajomych na Instagramie kiedy wyskoczyło mi powiadomienie, że ktoś oznaczył mnie na jednym z nim. 

To Blythe wstawił zdjęcię, które zrobił dzisiaj w szkole, wszyscy zaczęli je od razu like'ować.

Scarlett

Od dobrego tygodnia Kai chodził cały zdenerwowany. Dobra aura imprezy u Blythe'a gdzieś wyparowała. 

Wiedziałam, że chodzi o jego ojca i matkę, Vivianne mówiła że pani Johansson wynajęła jego ojca do rozwodu, ale że są jakieś komplikacje.

Wszyscy się martiliśmy, jednak mało co mogliśmy zrobić. Chodziliśmy do szkoły i staraliśmy się odciągnąć Kaia od zbytniego myślenia o tym wszystkim. 

Trochę pomagało, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że tylko na chwilę. 

Siedziałam u niego w mieszkaniu, na pamiętnej z resztą sofie. Od czasu imprezy chciałam z nim porozmawiać o tym co się między nami dzieje. Bo nie ukrywajmy, zaczynałam się  tym gubić. 

Po nocy spędzonej w kinie Walfordów miałam w głowie mętlik. Miałam ochotę przytulić Kaia do siebie i nigdy nie puszczać. Żeby nikt nigdy nie mógł go już zranić. 

Nie byłam w stanie patrzeć jak cierpi. Dlatego podjęcie rozmowy o "nas", zważywszy że nie ma żadnych "nas", w tym momencie byłoby głupie. 

Kai pojawił się w drzwiach salonu ze szklanką soku w jednej ręce, podał mi ją bez słowa poczym położył się na sofie i ułożył głowę na moich kolanach. 

Wplątałam swoje palce w jego włosy i zaczełam delikatnie masować jego skronie. Zamruczał cicho i przymknął oczy. Miał takie spokojne rysy twarzy.

Maska, którą nosił w szkole gdzieś zniknęła. Nie było tego "słynnego" uśmiechu na który wyrywał wszystkie dziewczyny. Nie było zmarszczonego czoło kiedy ktoś go wkurwił. Nie było tych przenikliwych błękitnych oczu które rozbroiłyby każdego.

Był za to chłopak, który potrzebował kogoś przy sobie. Kogoś kto by był. Kogoś kto by uporał się z jego wszystkimi zaletami i wadami.

Schyliłam się i ucałowałam go w czoło. Delikatnie zadrżał mu lewy kącik ust, prawie tak jakby miał się uśmiechnąć. 

Chwilę później podniósł się z dotychczasowej pozycji i usiadł za mną oplatając mnie swoimi rękami i nogami. Teraz to on przytulał mnie.

-Scarlett, ja...dziękuję za to co dla mnie robisz - wyszeptał.

-Nie dziękuj mi, wiem że dla mnie zrobiłbyś to samo.

Nic już nie odpowiedział, w zamian to poczułam jak składa delikatny pocałunek na mojej szyi, od którego momentalnie przeszły mnie ciarki.

Palcami jednej ręki zaczął gładzić skórę mojej lewej nogi tuż przy lini krótkich spodenek. Drugą zaś dłoń umiejscowił na mojej talii mocno mnie trzymając.

Czułam jego ciepły oddech, jego bliskość. 

Wiedziałam, że zaraz  odwrócę się do niego przodem. Że potem on ściągnie mi moją koszulkę przez głowę, rozepnie stanik a potem weźmie moje piersi w swoje dłonie.

Potem wyznaczy ciepłą ściężkę pocałunków idącą od mojej szyi do pępka. Złapie mnie mocno za biodra przyciągając do siebie i pytając czy mi wygodnie. 

Ja mu nic nie odpowiem tylko rozepnę mu koszulę, zostawię drobne moich opuszków na jego brzuchu i torsie. 

Wiedziałam, że następnie wstanę i ściągnę dolną część swojej garderoby, rozepnę mu pasek od spodni a potem rozbiorę go do końca. On złapie mnie za rękę, przyciągnie do siebie, tak że usiadę przed nim mając go pod sobą, odgarnie mi włosy z czoła. I w momencie kiedy przesunę się tak, że sprawię że we mnie wejdzie wyszepta mi do ucha to jak bardzo jest wdzięczny losowi że mnie ma. 

Francis

Od momentu kiedy Vivianne okazała się być "zakazanym owocem" starałem się zwrócić swoją uwagę na jakąkolwiek inną dziewczynę byle by o niej nie myśleć. 

Nie było to jednak takie łatwe. Byłem przyzwyczajony do "normalnych" dziewczyn, które zabierało się po zajęciach na kawę, które opowiadały jak nakręcone o wyprzedażach, które marzyły żeby na wakacje pojechać do innego stanu. 

A nie do córek prezesów, gwiazd filmowych, potentatów ropy pragnących szampana za pięć kawałków na pierwszej randce. Dziewczyn które potrzebowały uwagi otoczenia bardziej niż tlenu.

Na szczęście jedna okazała się być normalna i inteligenta. Sposób w jaki się do mnie uśmiechała sprawiał, że miałem ochotę zrobić to samo. 

Sposób w jaki odgarniała swoje długie włosy za ucho, to jak odbierała telefon kiedy dzwoniłem do niej o różnych dziwnych porach dnia i nocy. 

Przez długi czas myślałem, że nigdy się już nie zakocham. Chociaż "zakocham" to trochę słowo na wyrost. Że nigdy nie popatrzę na dziewczynę w ten sposób. Po wydarzeniach z zeszłego roku, po tym co się wydarzyło w nowym Jorku..

Wzdrygnąłem się. Od razu przypomniał mi sie ten gliniarz z posterunku w L.A. Skurwysyn musiał naprawdę dokładnie sprawdzić moje akta.

Chociaż i tak się mylił, nie znał całej historii. Bo tak naprawdę nikt jej nie znał oprócz mnie. I niech lepiej tak zostanie.

Ale wracając do wcześniejszego toku myślenia. Bo bólu jaki przeżyłem, po wszystkich problemach które z tego wyniknęły nie spodziewałem się że w ogóle będę zainteresowany dziewczynami.

Przez chwilę kiedy byłem na tej plaży z Viv myślałem że może to właśnie to, nowe miasto, nowy początek. Jak widać - niekoniecznie.

Dlatego tak bardzo zdziwiło mnie to co czuję kiedy w pobliżu jest pewna osoba. To jak lubię kiedy pisze do mnie, wyciaga na kawę . 

Bardziej zaskakujące od tego, że ktoś zaczął mi się podobać było chyba jednak to kim ta osoba była.

Bo kto by pomyślał, że spodoba mi się Scarlett Highnes.

The Rich Kids: Year of Richness.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz