Mroczny Władca pławił się w chwale swojej nowej złotej zbroi.
Oczywiście minimalizującą pigułkę musiał połknąć Pythor. Cholerny wąż, nie mógł znaleźć sobie przytulnego domku nad morzem i wypoczywać, tylko musiał im życie uprzykrzać.
Kai wykonał serię akrobatycznych skoków.
Unik, podskok, rzut w bok, cięcie.
Salto w powietrzu, wyskok, obrót na latarni i wyrzut w górę.
Akrobacje były dla Jaya.
Myśl Kai, myśl!
Jeśli szybko czegoś nie wykoncepuje, to wszystko o co walczyli z takim uporem maniaka przepadnie.
Mroczny Władca uwięził wszystkich oprócz niego w sieci ze złotej mocy. Był jak gigantyczny pająk, tkający swoją misterną sieć.
No i po co się rozpraszałeś, płomienny łbie?! Myśl!!
Jedna nić pajęcza trafiła go w bok. Spaliła jego zbroję. Ciało pod spodem piekło, jakby ugryzł go jadowity pająk.
Ale na krótko coś poczuł. Pocieszające ciepło. Takie znajome.
Chyba... było jedno rozwiązanie. Szalone, ryzykowne i na pewno śmiertelne. Takie, którego inni nie poprą. Ale to było wszystko, co miał.
Ninja nigdy się nie poddaje.
Kai schował katanę na plecy. Skupił się. Zignorował Lloyda krzyczącego coś do niego. To było ważniejsze.
Nie zauważył, jak jego czerwone oczy zabłysnęły. Długo uśpiona moc powoli się budziła. Czekała na jego wezwanie.
Zamrugał, gdy jego postrzeganie świata się zmieniło. Widział wyraźniej, ostrzej. Jakby ktoś zdjął zasłonę spowijającą świat.
Nieświadomie, jego źrenica przeszła w ostro zakończoną, pionową elipsę.
Ruszył. Skok w bok, salto w tył, ślizg i cięcie.
- Jabłko i Grzech, tak musi być
Jak na skrzydłach śmignął obok Nyi. Jego siostra (przyrodnia!) spojrzała na niego, w milczeniu prosząc, by tego nie robił.
- Wojna i Śmiech zaraz po niej.
Skoczył Jay'owi na stopy, pozwalając by Piorunek wywindował go do góry.
- Zieleń i Brąz, Płomieni dym.
Lloyd ze łzami w oczach dał mu rękę, przerzucając go do Cole'a nad złotym supłem. Dlaczego się nim przejmował? Przecież był Zielonym Ninją, a on tylko rąbniętym Ninją Ognia. Cole, podczas gdy trzymał jego rękę pokrytą czarną rękawiczką, pokazał mu dwa palce ułożone w pistolet. Znaczyło to "Skop mu tyłek".
- Żebrak i Król w koronie.
Dalej był Zane. Ninjdroid również pokazał, że w niego wierzy, zanim pomógł mu przeskoczyć do Senseia Wu. Skoczył na senseiowy kij i użył go jak rampy.
- Słońce i Blask, po Życiu Sen.
Na koniec został Garmadon. Mimo, że nie wyglądał tak, jak go zapamiętał. Ale był to człowiek, który pomógł mu stać się tym, kim jest dzisiaj.
- Światło i Mrok ramię w ramię.
Skoczył, w ostatniej chwili chwytając się złotej zbroi Władcy Mroku. Energia przebiegła przez niego, paląc go od środka. Władca śmiał się z niego, przypominając mu, że nikt nie może dzierżyć wszystkich czterech broni na raz.
Tylko, że Kai nie chciał wszystkich czterech.
Od urodzenia płonął w nim równie niszczycielski ogień. Czasem wykorzystywał go dla dobra, ale często przez przypadek jego ogień wymykał się spod kontroli. Podczas Incydentu Ze Zmową Milczenia jego płomienie bardzo się przydały.
Nie, Kai wiedział co potrafią zrobić cztery złote bronie zjednoczone pod ręką jednego człowieka.
Szukał swojego miecza. Miecza Płomieni. Wyczuł go. Był częścią tej zbroi, tak jak i reszta broni. Ten miecz jako pierwszy przekuł jego ogień w coś dobrego. Dał mu siłę.
Mentalnie wezwał jego moc, łącząc ją ze swoim ogniem i tworząc wiązkę najczystszego ciepła. Jego ciało wybuchło palącymi płomieniami. Ale on miał to gdzieś.
- Szampan i Kac, po Życiu Sen
I nic ci już nie zostanie...Skierował to wszystko prosto w Mrocznego Władcę. Czuł jak złota moc wypala go od środka, ale musiał raz na zawsze pokonać zło, albo nie zaznają spokoju. Dlatego podtrzymywał wiązkę. Dla nich. Dla Lloyda.
Od kiedy zaczął zwracać na niego szczególną uwagę? Kiedy syn Lorda Garmadona stał się po prostu Lloydem?
...
Z nieba zaczął spadać popiół, gdy ninja wreszcie odważyli się wyjść z kanałów.
Ulice pokrywał popiół i węgiel. Temperatura była tak wysoka, że stopiła każdy metal w promieniu kilku kilometrów. Wszelkie technologiczne cuda były bezużytecznymi stertami płynnego surowca. I dobrze. Kai nigdy ich nie lubił.
Z Mrocznego Władcy pozostała tylko kałuża roztopionego złota. Lloyd, powstrzymując łzy, zaczął szukać czerwonego ninja.
Ale nie mógł go znaleźć.
Łzy napłynęły do czerwonych oczu, odziedziczonych po ojcu.
- Lloyd!
Jay krzyczał do niego z miejsca obok Zane'a. Najwyraźniej android coś znalazł dzięki swoim skanerom. Podbiegł do nich.
Jay z wodnistymi oczami przekazał mu nadpaloną czerwoną chustkę.
Potem kompletnie się rozryczał, wtulając się w białe szaty Zane'a. Nawet ninja-droid miał łzy w oczach. Cole starał się wyglądać na niewzruszonego jak skała, ale nerwowo ściskał dłonie. Wiadome było, że zaraz wejdzie na jakiś niedostępny szczyt by się wypłakać.
Lloyd przycisnął czerwoną chustkę do serca. Wzrokiem odszukał ojca, by zrobić zapłakany sprint prosto w jego ramiona.
Garmadon pogładził go po włosach. Zdążył zauważyć, jaki ochronny wobec Lloyda był płomienny ninja. Jak nieugięty był podczas Incydentu Ze Zmową Milczenia. To również Kai uratował jego syna w wulkanie i odkrył, że jest Zielonym Ninja. Zawdzięczali mu tyle różnych rzeczy. Do końca życia nie daliby rady spłacić tego długu. A teraz nie było jak tego dokonać, ponieważ odszedł.
Ninja w ciszy płakali za swoim przyjacielem. Zane, Jay i Cole przekazali sobie spojrzenie, mówiące: "To kto jej przekaże wiadomość? Ja na pewno nie. Zabije mnie!"
...
Za kilka dni odbyła się ceremonia w Ninjago City. Cyrus Borg wygłosił mowę, po czym zaprosił na scenę Lloyda, by ten coś powiedział o zmarłym.
- Na początku nie lubiłem Kaia. Wydawał mi się egoistą, który myśli tylko o zostaniu Zielonym Ninją i pakuje się w kłopoty bez namysłu. A potem odkryłem prawdziwego Kaia. Był zmienny jak ogień. Potrafił ze szczęśliwego stać się wściekły w mniej niż sekundę. Szczególnie, gdy coś zagrażało jego najbliższym. Jego ogień dawał nam ciepło, spajał nas jak rodzinę. Dlatego pragnę przedstawić wam pomnik Płomiennego Ninja, by jego ogień zawsze wskazywał nam drogę.
Pomnik Kaia był wykonany ze szkła. Pod nim umieszczona została czerwona lampa, oświetlająca pomnik od dołu, dając złudzenie ognia.
Lloyd zwiesił głowę, niezdolny do powiedzenia czegokolwiek więcej. Łzy stanęły mu kością w gardle.
Z nieba zaczęły spadać złote iskierki. Zdawały się mówić, że z Kaiem wszystko w porządku. Lloyd położył przypaloną i lekko dziurawą czerwoną chustkę u stóp posągu.
"Nigdy o tobie nie zapomnę, Kai. Tyle dla mnie zrobiłeś, a ja się tobie nie odwdzięczyłem..."
Aishiteru, Hi no Shinobi
CZYTASZ
Płomień Zielony [ZAWIESZONE]
FanfictionNinjago Turniej Żywiołów. Greenflame, plus OC. JayxZane. Lekkie odniesienia do Assassin's Creed. To nie jest crossover