Nudny, piątkowy wieczór. Byłem w trakcie sprawdzania pracy zaliczeniowej jednej z moich studentek, która wyraźnie miała problem z tytulaturą królewską. Zastanawiałem się, czy warto jej zaliczyć ten semestr, czy nie, kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Gdybym był bardziej pogrążony w swoich myślach, zupełnie bym go nie usłyszał, było wyjątkowo delikatne.
Podniosłem wzrok, jednakże zanim zdążyłem, chociażby powiedzieć proszę, drzwi uchyliły się i wyjrzała zza nich ciemna czupryna, na którą nie mogłem się gniewać.
— Co robisz, tatusiu? — spytał z zainteresowaniem Jongin.
— Pracuję — odpowiedziałem. — A ty dobrze o tym wiesz, skarbie. Jak brzmi nasza trzecia zasada? — zapytałem, starając się, aby mój ton był odrobinę chłodniejszy. Ne zrobił nic złego poza byciem odrobinę niekulturalnym, ale ja już go dobrze znałem i wiedziałem, że dopiero się rozkręca. Zapewne jeszcze zdąży mi porządnie odpyskować, zanim pójdziemy spać. Wolałem temu zapobiec, już teraz dając mu lekcję. Tego dnia miałem ochotę być kochanym, a nie karającym.
Jongin schował dłonie za plecami, przywołując na twarz łobuzerski uśmiech.
— Że nie mogę ci przeszkadzać, kiedy pracujesz. Przepraszam, tatusiu. Tęskniłem.
— Nie było mnie tylko godzinę, skarbie — zaśmiałem się. Czasami mnie rozczulał. Odsunąłem się odrobinę od biurka i klepnąłem zachęcająco swoje prawe kolano, dając mu tym samym znak, że może przyjść. On wsunął się do środka i niemal zatrzasnął za sobą drzwi, w podskokach przybiegając do mnie, aby jego ciepłe dłonie mogły uwiesić się mojej szyi, kiedy przysiadł. Uwielbiał siedzieć na moich kolanach, chociaż czasami narzekałem, że jest na to za duży. Wtedy bronił się, że i tak jest ode mnie młodszy, a wzrost nie ma znaczenia, bo on i tak czuje się bardzo niziutki.
Odwróciłem się do niego, aby przycisnąć usta do jego policzka.
— O godzinę za długo — mruknął, kiedy się odsunąłem i powróciłem do pracy. Zaczął bawić się guzikami od mojej koszuli, beztrosko przekręcając je między palcami. — Pobawisz się ze mną?
— Nie mogę. Mam pracę.
— Ale ja chcę — fuknął. Poczułem, że odpiął jeden guzik, następnie odrobinę go odciągając od mojego ciała i puszczając gniewnie. Złapałem jego dłoń, aby więcej tego nie robił. Mógł go urwać. Wtedy Jongin uniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Teoretycznie nie musiał tego robić, bo i tak był ode mnie wyższy, nawet siedząc na moich kolanach. — Tatusiu, prooooooszę — zawył. — Tylko chwilkę. Chcę się z tobą pobawić, już dawno nie ruszaliśmy moich zabawek.
Westchnąłem cicho. Uparł się, a to oznaczało tylko, że będzie mi przeszkadzał, dopóki nie usłyszy wyraźnej zgody lub stanowczej odmowy. Obaj dobrze wiedzieliśmy, że nie bylem w stanie zrobić tego drugiego.
— Jeśli się zgodzę, pójdziesz spać dwie godziny wcześniej, dobrze?
— Mhm! — Energicznie kiwnął głową kilka razy, a na jego usta znowu zawitał szeroki uśmiech.
Zszedł z moich kolan i popędził do drugiego pokoju. Ja w tym czasie powróciłem do sprawdzania pracy, chociaż wiedziałem, że pewnie będzie biegł, wbrew moim pouczeniom, byle tylko znaleźć się tutaj jak najszybciej i nie stracić ani minuty. Naprawdę, kocham Jongina, jest przesłodki, ale ten jego urok osobisty czasami mi przeszkadza i nie umiem mu niczego odmówić, ani odpowiednio go ukarać, kiedy coś przeskrobie. Co gorsza, on zdaje sobie sprawę i wykorzystuje tę moją słabość do jego uśmiechu, dopóki nie przekroczy tej magicznej granicy, po której naprawdę się gniewam, ale to, na szczęście, dzieje się rzadko.
YOU ARE READING
Daddy's Struggles • kaibaek
Fanfiction× Typowy wieczór nauczyciela uniwersyteckiego zazwyczaj jest nudny i pełen papierkowej roboty. Chyba że twoje kochanie zechce pobawić się z tatusiem swoimi zabawkami. × × smut, bezwstydne pwp, daddykink × NC17 × 1,7k