Loki postanowił pozwolić swojemu przybranemu ojcu na organizację wesela. Jedyny tego plus to fakt, że zabrał mnie ze sobą na Asgard i nie byłam zmuszona do znoszenia gadania moich przyjaciół, które zrobiło się jeszcze bardziej uciążliwe. Gdy wyruszaliśmy rozlegały się błagania pokroju "odwołaj to, a przysięgamy się więcej nie wtrącać" lub jakże osobliwe "nie musisz niczego udowadniać w ten sposób". Jednak mi już nawet nie chodziło o wyjście zapasowe, zamykające im usta. Chciałam odrobiny szczęścia, które Kłamca dawał mi garściami odkąd się zgodziłam. Nie ustępował mnie na krok, jeżeli nic nie stawało mu na drodze, byle bym nie czuła się tu samotna. Potrafiliśmy pół dnia leżeć wspólnie w łóżku, a drugie pół spacerować po pałacowych ogrodach. Życie jak z bajki, wolne od zmartwień.
Odyn był miły i cieszył się, gdy pojawiałam się w zasięgu wzroku. Tłumaczył mi, że jest wdzięczny za odmienienie jego najgorszego syna w kogoś porządnego. Nie nadmieniałam, że moim zdaniem zawsze taki był i gdyby ktoś poświęcił mu więcej uwagi to jego zalety wyszłyby na wierzch szybciej, tuszując kontrowersyjne poglądy. Starałam się potulnie akceptować przesadzone komplementy, nie tworząc sobie wrogów.
Sam Thor nam pogratulował, choć patrzył na brata nieufnie. Nie interesowałam się dlaczego, mając dosyć nieustannych dramatów na Ziemi. Nie zamierzałam prosić się o nie również w tym raju.
Zakryłam się dokładniej jedwabną kołdrą, gładząc nią swoje prawie nagie ciało. Było mi zbyt ciepło na sen w ubraniach.
Dochodziło południe, a przynajmniej tak twierdził zegar stojący na pozłacanej szafce. Wszędzie wokół panował przepych - większość mebli pokrywała powłoka złota. Nieco mnie to irytowało, na co dzień preferowałam minimalizm. Pomimo tego nie narzekałam.
Ślub miał się odbyć za trzy dni, jednakże ja siedziałam tu już od dwóch tygodni. Powoli gubiłam się w czasoprzestrzeni, kiedy nie mogłam korzystać z telefonu.
Moja część listy gości stanowiła problem. Nie przywiązywałam uwagi do zażyłych relacji dopóki nie zamieszkałam z bratem. Nie ufałam nikomu, a na pewno nie na tyle, by nagle zapraszać go na wesele do pozaziemskiej krainy. Ostatnich przyjaciół pamiętałam z wczesnego dzieciństwa i wątpiłam czy dałoby się z nimi skontaktować na podstawie moich lichych wspomnień. Zapowiadało się na to, że strona panny młodej złoży się z mnóstwa pustych krzeseł.
Wyraźnie z czegoś zadowolony Ponurak bez zapowiedzi wszedł do komnaty, po czym usiadł na łóżku przy moich nogach. Bawiło mnie, że odmawiał założenia tutejszych ubrań, bo za bardzo przyzwyczaił się do tych ludzkich. Nosił kurtkę, czysty t-shirt oraz jeansy, wszystko czarne. Fryzurę przestał zaczesywać w tył dawno temu - jego naturalne, poskręcane kudły podobały mi się w naturalnej wersji, zwłaszcza, że były miękkie.
- Wszechojciec prosi nas wieczorem na ucztę. Chce, żebyś poznała Freyę, która zobowiązała się uszyć dla ciebie suknię.- Uśmiechnął się do mnie szczerze, aż dostrzegłam ciepłe iskierki w jego pięknych oczach. Skinęłam palcem, by położył się przy mnie. Zamiast tego wstał, pochylił się nade mną i złożył na moich ustach mocny pocałunek.- Nie mogę zostać. Tona pracy, Odyn każe mi wszędzie za sobą łazić. Wydaje się zmartwiony czy nie rozmyślisz się, jeżeli będziemy spędzać razem każdą chwilę.
- Prędzej podziała to w drugą stronę.- Skrzywiłam się z wymuszoną pretensją. Liczyłam, że dziś też pójdziemy na spacer. Wciąż istniały takie alejki, których nie zdążyłam zwiedzić. Chodzenie koiło moje nerwy, a Asgard był wypchany po brzegi cudownymi krajobrazami.
- Moja matka mogłaby ci potowarzyszyć- zaproponował, jak gdyby czytał w moich myślach. Rozszerzyłam powieki z niedowierzaniem.
- Wiem, że się pobieramy, ale naprawdę?
- Kiedyś powinnyście się bliżej zaznajomić. Poinformuję ją, by do ciebie zajrzała. Ubierz się, prawo do oglądania cię półnagiej rezerwuję całkowicie dla siebie.- Ucałował mnie przelotnie na pożegnanie i wyszedł, dyskretnie wyginając wargi w złośliwej satysfakcji. Jego wizja sprawiedliwości polegała najwidoczniej na tym, że oboje mieliśmy cierpieć. Znaczy, nie miałam nic przeciwko boskiej atmosferze dookoła, ani samym bóstwom, lecz czułam się skrępowana będąc przeciętnym człowiekiem, kiedy oni bezustannie przypisywali mi magiczne moce za usidlenie Kłamcy.
Złoto-zielona sukienka o obszernych rękawach nie mieściła się w zakresie mego gustu, aczkolwiek nie odmówiłabym jej wygody. Włosy ściągnęłam w kok i zapięłam grzebykową spinką. Nigdy przedtem nie wyglądałam tak... księżniczkowato, z braku lepszego określenia. Miałam olbrzymią nadzieję, że suknię ślubną pozwolą mi mieć zwyczajną.
Ktoś zapukał do drzwi, na co impulsywnie podskoczyłam. Pospiesznie zebrałam się w garść i otworzyłam, uśmiechając niespokojnie.
- Witaj, Sarah.- Matka Lokiego przywitała się oficjalnie, jak zwykle promieniejąc. Dygnęłam uprzejmie, uznając to za najbardziej właściwe.- Niech cię nie zajmują te sztywne zasady, proszę. Wkrótce będę twoją rodziną, kochana. Jesteś gotowa do przechadzki?
- Tak- opowiedziałam mimowolnie, zamykając za sobą. Podążyłyśmy dumnie strojnym korytarzem w kierunku ogrodów pałacowych.
- Zdajesz sobie sprawę, że Loki nie jest naszym biologicznym dzieckiem?
- Oczywiście. To jedna z pierwszych rzeczy, jakie mi o sobie powiedział.
- Traktuję go jak swojego rodzonego syna. Wychowałam go i zawsze będzie miał miejsce w moim sercu- westchnęła, a mnie zrobiło się niedobrze. Przy niej byłam brzydka i na zewnątrz i w środku.- Zrobił wiele złego.- Zmarszczyła brwi, kręcąc leciutko głową, jakby chciała z niej strzepnąć natrętne retrospekcje.- To dobry chłopiec, każdy popełnia błędy. Ty nauczyłaś go jaką wartość mają emocje, tej wiedzy brakowało mu do wypełnienia rozumu.
- Czy mogłybyśmy zmienić temat?- Ledwo odważyłam się to z siebie wydusić. Kobieta spojrzała na mnie z ukosa.
- Porozmawiajmy o tobie, zgoda?
- A co chciałaby pani wiedzieć?- zachmurzyłam się odrobinę. Moje życie to pasmo nudy i pracy.
- Mam na imię Frigga. Opowiesz mi jak się poznaliście? Mój syn nie jest zbyt chętny do ckliwych pogawędek, jakich pragnie serce matki.- Spoglądała na mnie z łagodnym oczekiwaniem, więc chcąc nie chcąc zaczęłam mówić.
Uczta koszmarnie mnie znużyła. Spotkałam się z Freyą, która umówiła nas na następny poranek w celu przymiarek, później uciekając do siebie z powodu wycieńczenia. Loki upierał się, że nie wypada mi iść w jej ślady. Podpytałam o to Thora, lecz podzielał zdanie przybranego brata. W związku z tym utknęłam na parodii średniowiecznej biesiady na królewskim dworze, zmuszona do picia słodkiego wina i jedzenia dziczyzny. Żadnej pizzy ku mojej rozpaczy. Postanowiłam zabić swojego ukochanego i zwiać z jakimś zakładnikiem, jeśli nadarzy się okazja, jednak wyżej wymieniony zdążył przerwać moje knucie. Ponurak pogłaskał moją dłoń pod stołem i szepnął do ucha, że za wytrzymanie kolejnych kilku minut dostanę nagrodę po dotarciu do sypialni. Momentalnie rozjaśnił mi tym nastrój i nawet odważyłam się pogadać z Nanną, spoczywającą niedaleko mnie.
CZYTASZ
Wyjątek od reguły
أدب الهواةOkazuje się, że Stark ma siostrę o której istnieniu nie miał pojęcia nikt, nawet on sam. Ona nagle postanawia wrócić do domu, mając zresztą swoje powody. Loki po roku spędzonym w celi zostaje skazany na życie na Midgardzie, bez swoich mocy i pod op...