Obudziła mnie rano pielęgniarka. Przyniosła mi śniadanie, i sprawdziła czy wszystko dobrze. Amanda spała dalej. Justina nie było. Przestraszyłam się. Czy to możliwe, że coś mu się stało. Bardzo szybko obudziłam Amande.
-Co się stało? Czemu mnie obudziłaś?
-Nie ma Justina.
-Co!?
-Wstałam przed chwilą jak pielęgniarka przyszła.
-Jaka pielęgniarka?
-Taka młoda szczupła, i dość wysoka blondynka.
-Zabije ją!
-Co się stało?
-To...to jego była.
-Co?
-Tak. Mam nadzieję, że on już do niej nic nie czuje - zaczęła płakać.
-Spokojnie. Będzie dobrze.
-Nie będzie. To jest jedyny chłopak jakiego kocham.
-Rozumiem. Ja też zaczęłam kogoś kochać, i nagle zniknął.
-Czy ty?
-Tak, ja go kocham.
Nagle do pokoju wszedł Justin. W ręce trzymał torbę z zakupami. Ucieszyłam się jak zobaczyłam, że nic mu nie jest, i tak naprawdę poszedł tylko do sklepu.
-Amanda czemu płaczesz?
-Nie ważne.
-Ważne, bo jesteś moją księżniczką.
-Bo...bo ja myślałam, że coś ci się stało. A do tego twoja była jest tu pielęgniarką, myślałam że ty jesteś z nią, i nadal ją kochasz.
-Skarbie. Ja kocham tylko ciebie.
Zrobiło mi się smutno. Osoba którą kocham mnie zostawiła, a jak patrzę na nich to. To czuję że brakuje mi takiej osoby. Hunter nie był taką osobą. No wsumie był. Do czasu, aż nie zaczął się zadawać z chuliganami z osiedla. Zmienił się i to bardzo. Kiedyś nie był taki. Był czuły. Codziennie sprawiał mi niespodzianki. On też pochodzi z bogatej rodziny.
Moi rodzice go bardzo lubią, i nie wiedzą o tym wszystkim co się dzieje, i co on mi robił. Rodzice mnie nie rozumieją. Sory ja kurwa nie mam rodziców. Chłopaka też nie mam. Została mi tylko ona, ale na jak długo?Zdecydowalam, że przejdę się trochę. Oczywiście sama, bo musiałam pomyśleć. Zaczęłam si ubierać, Amanda z Justinem się cały czas całowali. Nie umiałam na to patrzeć. Wybuchłam płaczem, gdy na nich patrzyłam to coś w środku mnie pękało. Wybiegłam z pokoju. Słyszałam w oddali krzyk Amandy:
-Zooe, czekaj!
-Nie.
Wybiegłam z budynku, i się zatrzymałam. Czy dobrze robie oddalając się od przyjaciół? Czy bede bezpieczna? Kurwa niewiem. Boję się, ale muszę przemyśleć parę rzeczy. Zdecydowałam, że pójdę dalej. Nie mam już nic do stracenia. Szłam w stronę parku. Było może około godziny 12. Pomyślałam sobie, że nic mi się nie stanie. W końcu jest dzień, i po parku chodzi wiele ludzi. Usiadłam na ławce, która znajdowała się niedaleko jeziora. Jest tu pięknie, jedyne miejsce w którym można pomyśleć. Nagle usłyszałam za sobą głos.
-Nie sądziłem, że cię tu spotkam.
-Czego chcesz.
-Ty wiesz czego chcę. Przyszłem po moją zapłatę.
-Dasz mi chwilę, musze pomyśleć.
-Ok. Będę czekał za drzewem.
-Dziękuję.
Patrzyłam jak odchodzi. Wyciągnęła telefon i zaczęłam pisać.
-Amanda. Wybacz mi że to zrobiłam, żeby was chronić oddałam się w ręce Huntera. Jestem w parku. Nie przeszkadzajcie nam. Robię to wszystko z myślą o was. Jeszcze raz przepraszam.
-Zooe, jak mogłaś. Zaraz tam będziemy.
Schowałam telefon do kieszeni. Myślałam nad tym, co on ze mną zrobi. Nie chciałam tego, ale muszę ich chronić. Są dla mnie wszystkim. Jedynymi osobami na których i zależy. Nagle zza drzewa wyszedł Hunter.
-Już.
-Tak.
-Tylko nie próbuj żadnych sztuczek.
-Oczywiście.
-Bo inaczej będzie boleć.
Zaśmiał się. Bałam się bo szłam za nim do jakiegoś samochodu. Otworzył mi drzwi, i wepchnął tam. Upadałam na tylne fotele samochodu. O dziwo były bardzo wygodne.
Kazał mi się zapiąć.-Co?! Dlaczego?
-Myślałaś, że ty jesteś tylko na jeden raz. Jak tak to się mylisz. Będę to robił codziennie. Będziesz moją prywatna dziwką.
-Przestań. Przecież...ja mam dom, rodzinę. Oni na pewno będą mnie szukać.
-Mogą szukać, ale nie znajdą. To jest takie miejsce, że nikt cię nie usłyszy, ani nas Ne znajdzie.
Zaczęłam płakać. Na co ja się zgodziłam. Tak ma wyglądać mój koniec. Nie chcę tak skończyć. Mam nadzieję że oni mnie znajdą. Myślałam, że będę wiedzieć gdzie jadę, ale ktoś zawiązał mi oczy i ręce. Zaczęliśmy jechać. PP około 15 min dojechaliśmy do celu. Poczułam jak ktoś łapie mnie za kark, i wyrzuca z samochodu. Zamknął go, ponownie złapał za kark po czym otworzył drzwi i zszedł ze mną po jakiś schodach. Zdjął mi opaskę z oczu.
-Zadowolona. To twój nowy dom.
Rozejrzałam się. Pomieszczenia były pod ziemią, ale wyglądały normalnie. Było to wszystko. Tak jak w prawdziwym domu. Zamknął drzwi na klucz i usiadł na kanapie.
-Idź się rozejrzeć.
-Dobrze.
-Jak co to nasz pokój jest prosto i na lewo.
-Nasz pokój!?
-No tak. Nasz. Co ty myślałaś, że będziesz sama spała. Po coś kurwa jesteś.
-...-Co tak stoisz?! Idź się rozejrzeć, bo niedługo zacznie się zabawa.
-Dobrze.
-Grzeczna dziewczynka.
Poszłam się rozejrzeć. Pomieszczenia były bardzo starannie wykończone. Niczego tu nie brakowało. Weszłam do naszego pokoju. Był piękny. Miał biało- czarne ściany. Czarne szafy, ogromny telewizor na ścianie i bardzo wygodne łóżko. Niczego mi tu nie brakowało. Ale jednak bałam się. Chciałabym mieć teraz przy sobie Amande. No tak telefon.
-Zooe! Gdzie jesteś?!
-Hunter mnie porwał. Boję się powiedział że...
-Że?
-Będzie ze mną to robił codziennie. Amanda proszę uratuj cię mnie.
-Obiecuje.
Odłożyłam telefon, gdy nagle do pokoju wszedł Hunter.
- Chcesz to zrobić u nas w sypialni czy gdzieś indziej.
-Tu będzie dobrze.
Zaczął się rozbierać. Muszę przyznać ciałko to on ma ładne. Został w samych bokserkach. Zaczął iść w moją stronę po czym się na mnie rzucił, i zaczął całować.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę was wkurze, bo rozdział kończy się w takim momencie. Mam nadzieję, że i tak się wam spodoba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Zagubiona
Teen Fiction17 - letnia dziewczyna imieniem Zooe. Wychowuje się w bogatej rodzinie. Nie lubi tak żyć, gdyż jej rodzice nie mają dla niej czasu. Pewnego dnia wpadła na chłopaka ,który jak się okazało chodzi z nią do szkoly. Po pewnym czasie Zooe zostaje porwan...