Rozdział 8

188 10 0
                                    

Będąc na podwórzu usłyszałam kroki za mną. Odwróciłam się a on jeszcze bardziej przyśpieszył kroku. Nie czekając dłużej wbiegłam do domu i czym prędzej pobiegłam na górę do pokoju. Na schodach oczywiście musiałam się potknąć, przez co o mały włos nie upadłam, gdyż jego dłonie złapały mnie w połowie drogi. Trzymał mnie tak chwile, potem przywrócił do pozycji stojącej. Puścił moją dłoń, a ja znów odwróciłam się i wbiegłam na górę. Chwyciłam klamkę i nic. Zamknięte. Cholera, czemu ja zawsze muszę je zamykać! Kiedy miałam zamiar poszukać szybko kluczy w kieszeni, poczułam za plecami znajome ciepło. Stałam przed nim sparaliżowana, nie wiedząc czemu. Czułam jego oddech na mojej szyi. Ciepły i delikatny, zbliżył się jeszcze bliżej.

- Co się dzieje?

- Nic. - odpowiedziałam krótko i szybko, dlatego że tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.

- Nie wierzę Ci. - Wyszeptał bliżej mojego ucha.

- Trudno, to już nie mój problem.

- Sophie, powiedz. - Skubnął kawałek płatka ucha i odgarnął włosy z szyi. Ucałował jedno miejsce na samym środku.

- Przestań.

- A co jeżeli zamiast przestać, zrobie to. - Poczułam jego wargi na boku szyi. Przeszedł mnie głęboki dreszcz. Boże! Co się ze mną dzieje.

Odsunęłam się od niego i odwróciłam twarzą w twarz. Spoglądał na mnie ostrym spojrzeniem , że nawet nie wiem co ono może znaczyć. Róże myśłi kręcą mi się w głowie. Mój wzrok niekiedy padał na jego usta, które chciałabym bez dwóch zdań skosztować. Zbliżył się do mnie o krok.

- Nie! - Wysunęłam rękę i położyłam mu ją na klatce piersiowej, żeby nie mógł więcej się zbliżyć.

- Sophie, o co jesteś wkurzona? Czemu zachowujesz się jak nie dostępna?

- Myślałam że jestem bardziej niezdarą która nic nie potrafi.

Zaskoczyłam go, ponieważ zrobił zszokowaną minę. I dobrze niech ma za swoje!

- Co? Nie.. Ja

- Słyszałam Cie Nath. Wszystko słyszałam. - Przerwałam mu.

- Daj mi wyjaśnić.

- Co wyjaśnić? To że udawałeś? Że wstyd ci pokazać się ze mną przy Jasmine? Zabolało. Okropnie zabolało. Myślałam że jesteś inny.

- Jestem, tylko po prostu...

- Co? Jasmine się nie może dowiedzieć bo jestem człowiekiem niskiej rangi?

- Nie tylko... tylko chciałem żebyśmy .. Kiedy nie będzie Jasmine w domu to może... - To co usłyszałam uderzyło mnie z ogromną siłą. Z tego wszystkiego zrozumiałam że chodzi tylko o jedno.

- Dupek z ciebie! Nie jestem dziewczyną na jedną noc, jeżeli oto ci chodziło! - Krzyknęłam i wyjąwszy klucze z kieszeni otworzyłam drzwi i zamknęłam je przed nim.

Miałam ochotę w tej chwili płakać. Nie, wyć. Miałam wszystkiego dość! Zwykły z niego dupek i tyle.

OD godziny leżałam i płakałam w poduszkę. Myśli krążyły mi w głowie, doszłam do wniosku że on zaczął mi się podobać. Czy coś więcej? Sama nie wiem, ale wiem że podoba mi się jako facet, mimo że jest potwornym dupkiem. Nie chciałam tego. Dlatego muszę zrobić wszystko by nie czuć tego dziwnego uczucia.

Zeszłam na dół żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne produkty do kanapki, jak i chleb z szafki. Po skończeniu, skonsumowałam posiłek i posprzątałam po sobie. Była 18:00, dziwne że Lauren nie szykuje się by zrobić kolacje. Dziwne , może nie ma jej w domu? Sprawdzę to później. Teraz ruszyłam znów na górę do swojego pokoju. Byłam już na właściwym piętrze blisko swoich drzwi, chwyciłam klamkę i coś, a raczej ktoś przycisnął mnie do drzwi.

- Źle to powiedziałem, nie chciałem żebyś myślała że jesteś dziewczyną na jedną noc. Nie chciałem, po prostu....- Szepnał do mojego prawego ucha, nadal przyciskając mnie do drzwi. - Po prostu kiedy jesteś blisko nie potrafie się opanować. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym ... chciałbym Cię teraz pocałować. Nie masz nawet pojęcia jakie rzeczy chciałbym z tobą robić. Nie umiem powiedzieć Ci co do ciebie czuje, ale wiem, wiem że na pewno nie jest to przyjaźń.

Odwróciłam się od razu kiedy chłopak puścił moje dłonie Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. Zaskoczyło mnie to co powiedział. Wydawało mi się że ... że mówi szczerze. W jego oczach zobaczyłam nie pewność, po chwili żar. Zbliżył się do mnie powoli, chwycił policzek i gładząc go wyszeptał.

- Przepraszam. - Delikatnie dotknął swoimi wargami moich. Zrobił tak kilka razy, ale kiedy wiedział że nie jestem wstanie się oprzeć, pocałował mnie mocniej, namiętniej. Jego język wprosił się do mojej buzi i zaczął zawziętą walkę z moim. Moje dłonie oplotły jego szyję, jedna tam została druga zaś wsunęła się w jego włosy. Były miękkie, miłe w dotyku. Rękoma podniósł mnie, a ja zacisnęłam nogi wokół jego bioder. Nie mogłam przestać, czułam się dobrze, próbowałam walczyć ale, serce mówiło 'nie'.

- Nie, nie możemy - Odsunęłam twarz od jego.

- Przestańmy myśleć o tym co jest słuszne a co nie. Po prostu tego wieczoru nie myśl, tylko rób to co czujesz.

Spojrzałam głębiej w jego cudne oczy i wiedziałam czego chce, mimo że robiłam źle. Nasze usta znów się przyciągnęły , walczyły zacięcie. Nathan sięgnął ręką za mnie o otworzył drzwi. Wszedł do środka ze mną na rękach i kopniakiem zamknął drzwi. Położył mnie na łóżku, podniósł się tylko po to by zdjąć koszulkę. Jego usta były wszędzie tego wieczoru. Oddałam się mu. Cała. Wiem że później będę tego żałować, ale nie myślałam o tym.


I'II Remember You III N.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz