**pov Regulus**
Szedłem właśnie na zielarstwo gdy zobaczyłem mojego brata, który robił psikusa profesorowi Slughornowi. Myślałem, że ostatnie upomnienie profesora dało mu do myślenia widać jednak jak bardzo się myliłem.
-Regulus idzie! Chłopaki kryjcie się!- James krzyknął do swoich przyjaciół, który nagle się ulotnili. Co oni sobie myślą? A no tak oni w ogóle nie myślą przecież to gryfoni.
Prychnąłem i zauważyłem chłopaków z mojego domu. Zabiniego i kilku innych ślizgonów. Pobiegłem do nich dołączając do swojej paczki znajomych.
-Twój brat jest nie normalnym- poskarżył się chłopak o ciemnych włosach i migdałowych oczach.
-Wow dopiero teraz to odkryłeś-pomyślałem idąc obok Zabini'ego, który bawił się kartami z czekoladowych żab.-Wiem. Zabarwił nam szaty na różowy a włosy zmienił na fioletowy. Tak pamiętam.
Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia gdy Syriusz upokorzył dom węża. Było to miesiąc temu. Ten dzień zapamiętany chyba każdy ślizgon.
Tego dnia pokłóciłem się z bratem tak, że o mały włos co nie rzuciłbym na niego klątwy Crucio. Rzucił w gniewie, że jesteśmy drętwi i nie potrafimy się bawić. Prychnąłem wściekły i wróciłem do dormitorium. Jak zwykle uczyłem się z chłopakami o czarnej magii a później poszliśmy spać. Następnego dnia poszliśmy się umyć i ubrać w szaty. Tak nasze szaty były różowe a włosy fioletowe. I jak mieliśmy się pokazać w Wielkiej Sali? Żadne zaklęcie nie pomogło a więc poszliśmy w takich strojach i włosach na śniadanie. Wszyscy uczniowie mieli z nas ubaw a profesor Slughorn wstał zły i kazał przyznać się kto to zrobił. Nikt nie chciał się przyznać a ja powiedziałem,że to pewnie sprawa Syriusza i Jamesa. Huncwoci spojrzeli po sobie a ja wiedziałem, że wszyscy maczali w tym palce nawet Pettigrew. Slughorn wyznaczył im wszystkim kary pod postacią szorowania toalet a Syriuszowi dodatkowe zadanie i posprzątanie sali po eliksirach klas pierwszych.
Doszliśmy do cieplarni a lekcja właśni trwała. Przeprosiliśmy za spóźnienie i zajęliśmy swoje stanowiska. Dzisiaj przerabialiśmy mandragory więc musieliśmy bardzo uważać przy nich.Właśnie skończyłem historie magii ale ja ją całą przespałem. Była naprawdę nuuuuuudna. Schowałem książki i wyszedłem z klasy kierując się do dormitorium w lochach. Zabini najprawdopodobniej był na balu u Slughorna razem z Blanką. Nie wiem czemu ale on od pewnego czasu zaczął się interesować tą gryfonką. W mgnieniu oka znalazłem się przed ścianą dormitorium.
-Czytość krwi-mruknąłem hasło a ściana otworzyłam się. Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Nikogo nie było, więc rozłożyłem się na niej. Cicho westchnąłem zamykając oczy. Nie czując nawet kiedy wpadłem w objęcia Morfeusza.*****
Hej huncwoci! Wróciłam do was po miesiącu nieobecności. Wiem rozdział wyszedł fatalny no ale się spiełam i postanowiłam coś napisać. A więc I'm back!
CZYTASZ
Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]
FanfictionNazywam się Justine Death i jestem czarownicą mugolskiego pochodzenia.Mam 15 lat i należe do Gryffindoru. Z huncwotami mam niewiele wspólnego.No może poza Remusem.Huncwoci to:James Potter,Syriusz Black,Remus Lupin i Peter Pettigrew.Nie będe wam o ni...