Ehh.. Zapomniałam powiedzieć coś w części pierwszej, więc mówię teraz... Na początku ten Bonus nie będzie miał nic wspólnego z bonusem "Od czegoś się zaczęło" to będzie dopiero w dalszych rozdziałach.. Na razie skupimy się na życiu głównych bohaterów i urodzinach Rose :P Mówię tylko, żeby nie było XD
Teraz zapraszam do czytania :)
---
- Skarbie?- powiedział Malik odsuwając się ode mnie.
- Tak?- spojrzałam na niego.
- Mam coś dla ciebie.- uśmiechnął się i sięgnął do tylnej kieszeni.
Po chwili wyciągnął podłużne pudełko i podał je mi.
- Ja nie chce od ciebie prezentów.- oddałam mu pudełko- Wystarczy, że jesteś dziś ze mną i dziećmi. To wystarczający prezent.
- Nie przesadzaj.- wcisnął mi do ręki pudełeczko.
Niepewnie je otworzyłam. Moim oczom ukazał się śliczny naszyjnik i kolczyki do kompletu w kształcie serca, które były wykonane z jakiegoś kamienia szlachetnego.
- Czy to diament?- spojrzałam delikatnie przerażona na swojego męża.
- To szafir.- poprawił mnie.
- To musiało kosztować majątek.
- Nie przesadzaj, nie zbankrutowałem przez to, więc nie było, aż tak drogie.
- Nie mogę tego przyjąć.- zamknęłam pudełko.
- Rose nie przesadzaj. Weź to, bo i tak tego już nie zwrócę, bo po pierwsze jesteśmy za daleko, a tylko po zwrot nie będę leciał do innego kraju, a po drugie nie mam dowodu zakupu, wyrzuciłem go, bo wiedziałem, że powiesz, że to śliczne i w ogóle, ale tego nie weźmiesz, bo za drogie.
- Ahh... Zabije cie kiedyś.- przytuliłam go.- Dziękuję.
- Nie można było tak od razu?- zaśmiał się.
- Nie.
- To był dopiero pierwszy prezent.
- Żartujesz?- odsunęłam się od niego i dźgnęłam go palcem w brzuch.
- Nie. Ja nie mogę na tobie skarbie oszczędzać. Jesteś moja i jesteś znacznie więcej warta niż wszystkie pieniądze tego świata.
- To słodkie co powiedziałeś.
- Ale chyba nie bardziej niż cały ja, co?
- Pff... Ujdziesz w tłumie.- postanowiłam się z nim podroczyć.
- Że słucham?- spojrzał na mnie zdziwiony.
- Może powinnam cie wymienić na kogoś młodszego i przystojniejszego?- powiedziałam, a w duszy starałam się nie roześmiać widząc mimikę bruneta.
- Słucham?- zmarszczył brwi.
- Masz już prawie 29 lat. Do najmłodszych to ty nie należysz.
- Wiek to tylko liczba, a przystojniejszego ode mnie nie znajdziesz, a ja jakbym poszukał to może i bym znalazł sobie jakąś hot dwudziestkę.
- Hah.. Wątpię.- przyciągnęłam go do siebie za kołnierzyk jego białej koszuli- Jesteś mój, więc lepiej radze, żeby obok ciebie nie kręciła się żadną hot dwudziestka.- pocałowałam go.
- No nie wiem czy mogę ci to obiecać.- uśmiechnął się wrednie i ponownie się pocałowaliśmy.
- Fuujj!- usłyszałam wrzask dzieci- Rodzice się całują!- krzyknęły jednocześnie zakrywając swoje oczy.
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
FanfictionJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...