Niebo nabrało szarawy odcień błękitu, chmury się kłębiły, jednakże nie tak gęsto, chyba można rzecz, że również poszarzały. Wiatr rozwiewał gałęzie, zrzucał liście drzew i nawet przechylał je same w sobie. Szliśmy przez ten okropny, ciemnawy las. W trakcie rozpoczynającej się burzy, jednak było to i tak lepsze niż siedzenie teraz tam na komisariacie i czekanie na wyrok. W każdym razie, uciekliśmy, a oni nas nie gonią, pozytywnie. Wszystko wokoło wydawało się straszne, wszystko przez te szumy, szelesty i huknięcia.
- Daleko jeszcze...? - Zapytał Teox, ziewał a jednocześnie musiał być niesamowicie zmęczony, w końcu nie tak dawno został ranny, a cały czas każdemu mu iść, no nie mamy zbytnio wyboru teraz. Wybacz Teox, później odpoczniesz.
- Nie daleko. - Odpowiedziała Wicia, czułam w jej głosie lekką irytację. Ja też już nie byłam szczęśliwa z obecnej sytuacji, ale postanowiłam to przemilczeć delikatnie. Coś w tym jest skoro Teo pyta co dosłownie dwie minuty, czy wciąż daleko...
- Mgła się coraz bardziej nasila, czy mi się wydaje? Co to może oznaczać? - Spytałam niezbyt głośno.
- Nic strasznego moja droga, zbliżamy się do Cloud Valley, tam zawsze jest mgliście. - Odparła Angelika łapiąc się za podbródek i delikatnie go pocierając w zamyśleniu.
Nie sądziłam jednak, że owa mgła nasili się aż tak. Nie dało się dostrzec praktycznie niczego wokoło przez co poruszanie się w około drzew stało się nie wygodne, a wręcz trudne.
- Widzę płot! - Usłyszałam głos Dziu.
Co było dość zadziwiające, jednak Angela zdążyła nam wyjaśnić. Cloud to jedna z nielicznych wiosek, które otacza płot zamiast kamiennego muru, wysoki jest on na 10 myszy. Dostaliśmy się do głównej bramy mimo wszystko, byliśmy przemoknięci i w liściach, o ile można to tak określić.
- Kim jesteście? - Od razu nas spytano, standard. Był to strażnik, miał wąsa i brodę jednak nie wydawał się stary, a wręcz młody.
- Podróżni. Szukamy pewnych osób, zgubiliśmy się na trasie podczas tej okropnej burzy i sądzimy, że może trafili gdzieś tutaj, w każdym razie chcielibyśmy zyskać jakieś schronienie, sami panowie rozumieją jak wygląda pogoda. - Ściemniałam jak tylko się da, byle by brzmiało wiarygodnie, w każdym razie chyba się udało sądząc po ich minach.
- Ech.. W porządku, nie wyglądacie mi na Vampiry, więc wchodźcie, byle szybko! Nie wolno wchodzić do Cloud każdemu, ale zrobię wyjątek. - Przepuścił nas w przejściu. Cloud Valley wyglądało od środka urokliwie.
Każdy budynek składał się z bieli i błękitu, a niektóre domki miały na sobie namalowane kłębiaste chmury. Jednakże miasto wyglądało pusto, być może to ze względu na pogodę, ale coś mi nie pasowało. W pewnej chwili dostrzegłam starszą kobietą, siedziała na ganku na bujanym fotelu. Robiła coś na drutach i miała przymknięte oczy. Być może... Być może ona coś wie? W końcu starsze osoby częściej wiedzą o wszystkim co się dzieje w okolicy. Podeszłam do niej po cichu nie mówiąc pozostałym.
- Dzień dobry, przepraszam, że przerywam, ale może wie pani coś o tym osobach? Może pani widziała kogoś z nich, albo słyszała chociaż te imiona? - Pokazałam jej notatnik z listą, a ta założyła okulary na nos i spojrzała w moją stronę, a następnie na całą gromadę za mną.
- D...zień d..obry - Odparła jąkając się. - Przepraszam was, ale nie widziałam żadnej z tych myszek. Dlaczego właściwie ich szukacie? To nie ma sensu. Czy nie są młodzi? Czy nie powinni być w świecie żywych? - Dokończyła.
To było dziwne, nawet ich nie widziała, a stwierdziła, iż są młodzi. Coś się nie trzymało kupy, a staruszka musiała kręcić.
- Wiem, że powinni.. - drobna łza spłynęła po moim poliku, nawet nie poczułam, gdy napłynęły mi do oczu. - ale, chociaż trudno w to uwierzyć, nie są tam. Są gdzieś tutaj. - Zmrużyłam oczy i od razu poczułam potężny ból głowy, obraz się rozmazał, czemu w takim momencie? Ostatnimi czasy coraz częściej to się dzieje, czy to on? Znowu chcę ze mną się skomunikować. Przywaliłam głową o ziemię.
***
- Wybacz, mam prośbę. - Westchnął i tym razem siedział na ziemi przede mną, nadal nosił ten nieznośny kaptur.
- Czego. - Warknęłam groźnie.
- Milej trochę poproszę. Chciałbym tylko abyście uważali na to miasto, nie jest takie na jakie wygląda. Aż dziwne, że ten cały Teox i Angelika nie mają o niczym pojęcia, a siedzą w tym świecie tak długo. - Burknął pod nosem. - Tutaj wszystko jest inne, a wiążę się w tym długa historia, dowiedziałem się o tym zupełnie przypadkiem. - Zaśmiał się.
- O czym ty mówisz?! Pogięło ciebie do reszty? Nic tu dziwnego nie widzę, a ty ściągasz mnie tutaj jak zwykle w najmniej odpowiednich momentach! Kiedyś przez ciebie umrę. - Warknęłam zła.
- Z mojego puntu widzenia, to już nie żyjesz? Czyż nie. No może nie tak do końca. - Uśmiechnął się chytrze. - Mam wrażenie, że nie jesteś wcale tak głupia jaką grasz, jednak widać wyraźnie, iż nie chcesz dać sobie tego do zrozumienia. Zapamiętaj w końcu. Zapamiętaj kto jest twoim sojusznikiem, a kto wrogiem, inaczej nie czeka ciebie długa przyszłość, a pamiętaj również, że ciągniesz za sobą wszystkich w około. - Fuknął.
- Co takiego?! - Wydusiłam ledwo, a jego słowa latały po mojej głowie jak oszalałe.
***
- Co się z tobą dzieję?! Nie można ciebie nawet zostawić na moment samej, bo zaraz mdlejesz! Zrobisz sobie krzywdę, wiesz? - Dziu powiedział z troską, a jednocześnie z lekkim podirytowaniem. Trzymał mnie za łepek. Wydusić jedno słowo. To było za dużo, nie potrafiłam, patrzyłam biernie w jego oczy, po czym przypomniały mi się wszelkie słowa z wizji, wszystko co powiedział mi ten zakapturzony szczur. Jeśli zrobię co mówi, to mogę stracić wolność, zatracić się w świecie snu, jednakże gdy się sprzeciwię to nigdy ich nie ocalę. On ma rację, ma rację... pieprzoną rację.
Nadal nie potrafiłam nic powiedzieć, więc od razu zabrałam się za robotę. Podniosłam się i wyjęłam pistolet celując przy tym prosto w łepek staruszki. Widziałam szok na twarzach moich przyjaciół, ale nie potrafili chyba nic powiedzieć, jak i zrozumieć co tak właściwie robię. Staruszka zamknęła oczy, a później je otworzyła, miała czerwone tęczówki, a uśmiech sam malował się jej na pyszczku.
- Nie wyglądałaś na tak bystrą, ale no cóż! Gratuluję kochaniutka. Postępuj tak dalej, ryzykuj, tylko w tej sposób możesz pokonać ten świat i ocalić tych, których kochasz... Uznaj to jako zaliczenie testu. Zdałaś celująco, bo zaufałaś jemu. - Odparła, chrypa w jej głosie już zniknęła, a moja łapka drżała ze strachu, rozdrażnienia, bólu, smutku ogólnego.
Moje oczy zalały się łzami, znowu.
- Nie okazuj słabości! One na to czekają. - Wydusiła, a ja koniec końców. Pociągnęłam za spust pistoletu, głośny huk i lecąca prostoliniowo kula, która przebiła na wylot jej głowę. Krew rozlewała się dookoła tworząc przy tym szkarłatną fontannę. Kremowo-brązowe futro staruszki sczerniało, uszy wydłużyły się, a oczy z czerwieni przybrały bardziej czarny odcień.
- Ona... była vampirem! - Angela położyła ze zdziwienia łapki na buźce. - Nie wyczułam tego całkowicie, nie mogę uwierzyć! - Była w szoku, ale chyba nie tylko ona.
- Wszystko w tym mieście jest inne niż się wydaje... - Powiedziałam to niczym mysz z mych snów.
- To on mi o tym powiedział, on nie jest zły. - Ledwo wydusiłam te słowa wszystkie, ale w końcu odzyskałam głos.
- Rozumiem. On ci powiedział o tym, dlatego zdecydowałaś się ją zabić. - Westchnęła Wicia.
- To nie tak, że wiedziałam, iż jest vampirem, w zasadzie to nie miałam pojęcia, ale czułam, że muszę. Od teraz będę robić wszystko by was móc ocalić. Bez patrzenia w tą przeszłość, tylko jedynie w przyszłość. - Uśmiechnęłam się krzywo.
- To miasto zdecydowanie nie jest normalne, musimy jednak znaleźć kogoś kto nam pomoże! - Teox wypalił nagle.
Gestem łapki pokazałam, że powinniśmy się stąd ruszyć i po chwili już wszyscy szli za mną. Czy jest tutaj chociaż jedna czysta duszeńka, która nam pomoże? Skoro wszystko tutaj jest inne to.. Czy źli nie są dobrymi? Skierowałam kroki w stronę więzienia, jak tylko zauważyłam je na drodze.
- Pogięło ciebie do reszty? - Fasola lekko się wystraszyła, gdy zaczęłam skakać przez płot.
- Zaufaj mi. Proszę, może to być ostatni raz, ale mam przeczucie, że to jest to co powinniśmy zrobić. - Tak jak sądziłam, poszli za mną. Cele były rozstawione tak, że układały się w koło, nie było ich jakoś wiele, ale jednak. Było tam niesamowicie mało mysz, zaledwie parę. Po dokładniejszym przyjrzeniu się dostrzegłam jak bardzo są one wychudzone. Reszta klatek była wypełniona już ciałami zmarłych więźniów. Podeszłam do jedynej, w której można było zobaczyć mysz, która jeszcze się trzymała.
- Znowu przyszliście się znęcać? - Powiedział drżąc.
- Jesteście myszami, racja? - Zapytałam, chociaż nie liczyłam na odpowiedź.
- To vampiry nas tu zamknęły! Jesteśmy myszami, tak, dokładnie. Jak widzicie, nie dają nam żadnego pożywienia, robią nam same złe rzeczy, przybrali nawet formę myszek, aby nigdy się cała ta sprawa nie wydała, mogą w ten sposób szukać nowych ofiar. - Odpowiedział zapłakany, a ja w tym czasie gdy opowiadał zdążyłam przy pomocy zaklęcia usuwającego shamana usunąć jego cele i wyczarować nieco wody i jedzenia, aby mógł się pożywić.
Tak jak myślałam, to byli ostatni mieszkańcy Cloud Valley. Dziu uwolnił pozostałe myszy, ponieważ wśród nas tylko nasza dwójka posiadła usuwającego iksa.
- Wyjdźcie, proszę. - Poprosiłam i gdy światło padło na ich mordki rozpoznałam wśród nich Gosie. Wieczny uśmiech znikł z jej pyszczka, a do tego w tak brutalny sposób.
- Gosia? - Zdziwiła się Wicia, a ja odruchowo zanuciłam "Sing me to sleep", naszą pogrzebową nutę.
Zamarła, a po chwili zaczęła sobie przypominać, gdy tylko usłyszała swoje imię.
- Nuta... Wicia... Fasola... Dziuek. Odnaleźliście mnie? Nie mogę uwierzyć. - Rozpłakała się i przytuliła do nas.
W zasadzie to nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc jedynie uśmiechnęłam się do niej.
- Kim jest twój kolega? - Spytałam patrząc na mysz, z którą siedziała cały ten czas.
- Nie poznajesz? Eh.. To Xclu. - Odparła, a jakbym poczuła uderzenie mocne w polik.
- Xcl.. - Drżałam. Było mi tak okropnie na sercu, on umarł bez powodu, a odrodził się w tak okropnym miejscu, w dodatku to przeze mnie. - Uratujemy was. - Muszę mu to wynagrodzić. Wyczarowałam dodatkową porcję bułeczek i podałam im. - Jak na razie to musi wam wystarczyć, musimy się stąd wynieść, odkryliśmy już tajemnicę tego miejsca, a nie jest to nic pocieszającego. - Oznajmiłam.
- Byle jak najdalej. - Westchnęła Wiw. - Co powiecie na ten hostel co stał na drodze między Cloud a Candy? Nazywał się.. zdaje się "White soul"? - Oznajmiła.
- W porządku, przeniosę nas. - Wyczarowałam niebieski teleport, a pomarańczowy umieściłam daleko, przed hostelem. - Zapraszam do środka, muszę zamknąć ten portal niedługo. - Westchnęłam lekko przemęczona.
Dotarliśmy tam bez problemu, a ja zamknęłam portal. Teraz musi już być dobrze. To czas na odpoczynek, Xclu i Gosia muszą wrócić do formy, tak samo Teox ma w końcu dłuższy czas na odpoczynek. A później? Wyruszymy w dalszą drogę, moje biedactwa... Adve, Mati, Lamencik.. nadal gdzieś błądzą. Tylko.. gdzie. I co dalej? Gdy już ich odnajdziemy będziemy musieli wymyślić kolejny plan, jak wrócić do świata. Czy podróże między światami są możliwe dla każdego? Tyle pytań, a brak odpowiedzi.
Zameldowaliśmy się w hostelu w pokoju, akurat tak wielkim, by pomieścić nas wszystkich, przez co nie musieliśmy spać z nieznajomymi myszami w jednym pomieszczeniu.
________________________
Korekta z dnia - 08.03.2020 r.
Słowa przed - 893
Słowa po 1821
CZYTASZ
Transformice - Heaven for Mice
أدب الهواة'Transformice - Heaven for mice" jest kontynuacją przygód znanej już wam paczki mysich przyjaciół z książki "Transformice Inna historia". Tym razem myszki natrafiają na nowe problemy, niespodziewane kłopoty. Czy złota siódemka przetrwa? A może to ic...