Rozdział 9

1.8K 194 19
                                    

Zastanawiałam się czy krwawy malarz dotrzyma słowa. Od tamtej chwili jak odszedł rozmyślałam o tym do rana. Postanowiłam dziś zobaczyć jak to robi. Wyszykowałam się i ruszyłam do szkoły obserwując czujnie otoczenie jak zawsze gdy miałam słuchawki w uszach.
Po jakimś czasie dotarłam do szkoły.

-Hej Luna.-usłyszałam cichy szept do ucha i silne ramiona oplatające me ciało
-Hej Helen...
-Co taka markotna?-spytał czule
-Aa nic nie wyspałam się.
-Jak chcesz mogę być twoją osobistą poduszką.-zaśmiał się
-Chętnie skorzystam z tej propozycji.-mruknęłam z uśmiechem

Przez resztę dnia Helen starał się mnie utrzymać przy "życiu" bym nie zasnęła. Po lekcjach udaliśmy się na spacer do parku. Po jakimś czasie usiedliśmy i rozmawialiśmy na głupie tematy. Pośmialiśmy się i nawet dobrze spędziliśmy ten czas.

-Już ściemnia się.-szepnęłam
-No...pora wracać hm?-spojrzał na mnie obejmując ramieniem
-Nie chcę.-szepnęłam opierając się o niego
-Heh. No jak sobie życzysz my lady.-zaśmiał się

Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, która trwała do zmroku.

-Jesteś pewna?-zapytał
-Tak wrócę sama. Do jutra.-cmoknęłam chłopaka w polik i oddaliłam się

Jakiś czas przemierzałam park nie wiem nawet po co. Chciałam poszukać malarza i zobaczyć jak zabija. Jednak w pewnym momencie dostrzegłam w oddali Mathew z jego kolegami. Szybko zawróciłam i narzuciłam kaptir na głowę idąc szybkim krokiem do wyjścia z parku.
W pewnym momencie słyszałam krzyk i głośniejsze kroki za mną. Odwróciłam się i tu był mój błąd. Potknęłam się o wystający z ziemi korzeń. Upadłam kawałek dalej czując niemiłosierny ból kostki. Pewnie ją skręciłam. Spojrzałam przed siebie. Przede mną stał Mathew z nożem w dłoni oraz jego koledzy z liną.

-No mała nie uciekniesz teraz. Zdechniesz marnie gówniaro!-krzyknął i mnie uderzył w głowę

Pov. Narrator

Dziewczyna osunęła się po ziemi tracąc świadomość. Grupka chłopaków związała ją i zabrali w głąb parku gdzie ten się kończył a zaczynał las. Szli w kierunku opuszczonej chatki w środku lasu. Gdy dotarli w jednym z pomieszczeń związali dziewczynę i czekali aż ta się obudzi.

Time skip

Dziewczyna powoli otwierała oczy, jednak po chwili je zamknęła. W końcu przemogła się i je otworzyła rozglądając się. Po chwili do pomieszczenia wszedł Mathew z  jednym chłopakiem. Dziewczyna spojrzała przerażona.

-Czego chcecie!-krzyknęła po chwili prostując się
-Zamknij się szmato.-uciszył ją chłopak
-Do rzeczy.-mruknął Mathew i podszedł do niej

Drugi chłopak wyszedł. Dziewczyna starała się nie bać jednak to było silniejsze. Trzęsła się ze strachu. Chłopak podszedł bliżej i począł kreślić nożem kreski na jej przedramionach i ramionach. Po czym zerwał z niej ubrania i kreślił po jej tułowiu oraz udach i łydkach. Dziewczyna krzyczała z bólu błagając by przestał. Łzy mieszały się z jej krwią. Chłopak śmiał się szaleńczo dalej robiąc kreski nożem. Po chwili chłopak wyszedł a dziewczyna wykrwawiała się powoli.
Nagle w pomieszczeniu pojawił się krwawy malarz. Chłopak spojrzał smutno na dziewczynę po czym ją rozwiązał i wział na ręce wyhodząc po cichu.

-C..co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś?-pytała cicho i ledwo
-Shh nic nie mów.-uciszył ją

Chłopak dalej ją niósł,po chwili byli tuż przy wyjściu i niestety ktoś ich zauwarzył. Ukryli się za kanapą. Malarz wyjął nożyki i rzucił nimi w oprawcę. Po chwili była reszta szajki i widząc zwłoki zabitego wyjęli broń i strzelali.
Malarz jednak niestety oberwał w ramię. Poczym wyjął nożyki i rzucał nimi trafiając celnie. Jednak w pewnej chwili trafiła malarza kolejna kula. Kula miała trafić celnie Lunę w głowę lecz chłopak osłonił ją i kula rozbiła jego maskę na kawałeczki.

-Cholera nie może ona teraz zobaczyć mojej twarzy.-pomyślał przerażony
-M..malarzu...-szepnęła ledwo żywa
-Już dobrze zaraz uciekniemy.-dodał chłopak podnosząc dziewczynę

Po chwili chłopak wybiegł z chatki z dziewczyną. Za nim ruszyło w pościg ci co przeżyli. Chłopak biegł dalej i został zraniony ponownie. Krzyknął z bólu i upadł na ziemię  pokrytą śniegiem. Młody morderca zawisł nad dziewczyną patrząc w jej oczy. Jego serce zaczęło wtedy szybciej bić tak jak przy każdym spotkaniu z dziewczyną.

-Cholera nie możesz umrzeć.-mruknął i zdjął swoją kurtkę narzucając na ramiona dziewczyny
-M...malarzu zimno mi.-szepnęła ponownie i zamknęła oczy
-Muszę jej pomóc. Kocham ją.-szepnął i szybko wstał biorąc dziewczynę na ręce i pobiegł w stronę willi

*******
Heja kochani sorki, że długo czekaliście ale chyba znacie to uczucie jak rodzic zabiere telefon mówiąc, że się nie uczysz. Ale mniejsza. Cieszcie się postaram się dać kolejny niedługo.

Namaluj Mi Uśmiech [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz