Rozdział 2

543 75 15
                                    

-Naruto

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Naruto. Naruto Namikaze.

Te słowa powoli zaczęły do mnie docierać. Właśnie teraz zacząłem się cieszyć że podjąłem tutaj pracę. Jednak przez mój umysł przemknęła zakrwawiona twarz chłopaka i dobry nastrój natychmiast prysł. Odetchnąłem głęboko żeby się uspokoić. Wyciągnąłem paczkę papierosów, odpaliłem jednego zaciągając się dymem. Schowałem twarz w dłoniach. 

-Dlaczego Naruto? Dlaczego pojawiasz się teraz kiedy już prawie uporałem się z twoją śmiercią. Czemu? - szeptałem czując na policzkach łzy.

-Sasuke! - krzyknął mi do ucha mój przyjaciel z liceum.

-Czego chcesz kretynie? - powiedziałem szybko wycierając łzy.

-Nic tylko wziął byś się wreszcie do roboty, a nie tylko tutaj siedzisz.

-Zamknij się!! Wychodzę!!

-Wylecisz.

-Nie martw się. Właśnie idę do szefa.

***

Obudziłem się w bardzo jasnym pomieszczeniu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obudziłem się w bardzo jasnym pomieszczeniu. Dopiero po chwili mogłem dostrzec że to szpital. Rozejrzałem się w okół. Białe ściany idealnie odbijały ostre światło. Leżałem na dość twardym łóżku, ale nie narzekałem. Nikogo ze mną nie było. Nagle rozbolała mnie głowa, a przed oczami pojawiły się chwile z wypadku. Nie mogłem uwierzyć że go znalazłem, że wreszcie mogłem spojrzeć w jego czarne oczy. Po policzkach popłynęły mi łzy szczęścia. Teraz tylko będę musiał zmierzyć się z prawdą. Jak również jestem zmuszony wyjaśnić mu swoją rzekomą śmierć. Odetchnąłem głęboko. Spodziewałem się najgorszego. Spojrzałem w okno układając sobie w głowie wersję wydarzeń. Wtedy ktoś otworzył drzwi. Nie spojrzałem w tamtą stronę. Nie musiałem. 

-Naru - usłyszałem, a moje serce zabiło szybciej. 

Zaśmiałem się.

-Po co tu przyszedłeś?

-Chcę znać prawdę. 

Spojrzałem w jego kierunku.

-Jaką prawdę? - grałem na zwłokę. Nie byłem gotowy żeby mu to teraz wyjaśnić.

-Dlaczego żyjesz? - zabolało

-A co nie cieszysz się? - zapytałem z chytrym uśmieszkiem.

-Nie o to chodzi. - zobaczyłem jak po jego policzkach zaczęły spływać łzy. -Widziałem jak leżysz w trumnie. Byłeś wtedy taki zimny. Twoje oczy były puste. Nawet nie wiesz jak cierpiałem. Dalej żałuje że to auto nie zmiażdżyło mi wtedy głowy. Chciałem umrzeć i dalej chcę. Ja....

-Zamknij się!! - złapałem go za twarz. 

Spojrzałem mu głęboko w oczy. Nie umiałem dalej grać. Złączyłem nasze usta w pełnym tęsknoty pocałunku. 

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Zaskoczony dopiero po chwili zacząłem oddawać pocałunek. Tak bardzo mi go brakowało, że teraz nie potrafię go odepchnąć. Nagle przypomniała mi się sytuacja ze szpitala. 

"Karetka zabrała mnie tamtej nocy po ciężkim wypadku. W szpitalu dowiedziałem się że moje serce jest na wykończeniu i potrzebuję dawcy. Lekarze robili co w ich mocy żeby mi takiego znaleźć. Na próżno. Każda godzina przybliżała mnie coraz bardziej do śmierci. Uśmiechałem się mimo wewnętrznego smutku. Naruto siedział ze mną cały czas, aż pewnego dnia dowiedziałem się że jest dawca. Już nie było przy mnie blondyna. Nie pojawił się nawet przed operacją. Obudziłem się try dni po operacji i dowiedziałem że ten młotek oddał mi swoje serce."

Poczułem spływające po policzku łzy. Nie pamiętam kiedy aż tyle płakałem jednego dnia. Naru przytulił mnie do swojej piersi, a ja zaniosłem się szlochem. 

-Przepraszam - wyszeptał - Wybacz mi Sasuke. Wybacz.

Wtuliłem się w niego mocniej. Nie mogłem nic powiedzieć. To wszystko wydawało się snem z którego nie chciałem się wybudzić. 

Znowu razem  (TOM 2) *NaruSasu*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz