Część 25

2.4K 127 1
                                    

Wstałam rano wypoczęta, była godzina dziesiąta, spojrzałam w bok ale devila już nie było, usiadłam na łóżku i uśmiechnęłam się do siebie przypominając sobie wydarzenia z poprzedniej nocy.

Na szafce nocnej leżała taca ze śniadaniem, no i oczywiście tabletki, wstałam poszłam do toalety, po czym wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku, a tace położyłam na swoich kolanach, zjadłam ze smakiem śniadanie, a pod filiżanką była mała karteczka na której było napisane:

"smacznego Kochanie....udanego pierwszego dnia w pracy <3 Kocham Cię Twój Aron <3 *

Uśmiechnęłam się na to, że użył swojego imienia i nie bał się, że ktoś to zobaczy, wypiłam poranną filiżankę kawy po czym tace dałam na szafkę, a sama wstałam, zaścieliłam łóżko, poszłam do łazienki, umyłam zęby i uczesałam się i pomalowałam, zrobiłam kreski i wytuszowałam rzęsy, po ustach przejechałam jasno brązową szminką i byłam gotowa no prawie jeszcze ciuchy, to mój pierwszy dzień więc muszę wyglądać dobrze, poszłam do garderoby i zaczęłam wybierać. Przeglądając swoje ciuchy stwierdziłam, że muszę sobie kupić coś nowego bo nie mam zbyt odpowiednich ciuchów do pracy.

Ponieważ na dworze jest ciepło, wzięłam czarną dopasowaną spódniczkę przed kolano i białą koszulę, nie za bardzo wiedziałam czy będzie to odpowiednie więc postanowiłam zadzwonić do szefowej, może to błaha sprawa ale ja wolę się upewnić.

Wybrałam jej numer i już po dwóch pierwszych sygnałach odebrała.

- dzień dobry.

Przywitałam się

- o witaj kochana, coś się stało?

Zapytała

- nie wszystko w porządku, tylko chciałam się zapytać co ubrać dziś do pracy.

- aj kochana nie przejmuj się tym, ubierz coś w czym będzie ci wygodnie.

Powiedziała radośnie

- dobrze dziękuje pani bardzo do zobaczenia.

Pożegnałam się i rozłączyłam, dobrze że zadzwoniłam teraz już wiem, wróciłam do garderoby, mimo wszystko postanowiłam wyglądać elegancko, więc wzięłam czarne spodnie, pudrową bluzkę z rękawami i tego samego koloru szpilki na małym obcasiku, w końcu musi mi być wygodnie, wzięłam do ręki jeszcze czarną marynarkę i wyszłam z pokoju uprzednio zabierając tace z szafki. 

moja fryzura do pracy 

Na dole zobaczyłam chłopaków siedzieli przy wyspie kuchennej i pili kawę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na dole zobaczyłam chłopaków siedzieli przy wyspie kuchennej i pili kawę.

- hej chłopaki.

Przywitałam się, miałam dzisiaj bardzo dobry humor i mam nadzieję, że długo się on utrzyma. Oni od razu popatrzyli na mnie i zmierzyli mnie wzrokiem.

- hej.

Powiedzieli razem.

- ładnie wyglądasz.

Dodał Norbert

Uśmiechnęłam się do niego

- dziękuje starałam się.

- o której wychodzimy?

Zapytał Arek, a ja spojrzałam na niego pytająco

- my?

- no tak devil powiedział, że mamy cię pilnować.
Westchnęłam głośno i opadłam na krzesło.

- daje wam dzisiaj wolne.

Powiedziałam wesoło.

- ale my dla ciebie nie pracujemy.

- oj no przestańcie na pewno macie swoje rodziny, dziewczyny z którymi woleli byście teraz siedzieć, a nie pilnować mnie, ja i tak będę cały dzień w pracy to co wy będziecie tam robić?

Chłopaki popatrzyli na siebie niepewnie po czym znów odwrócili głowę w moją stronę.

- ale on nas za to zabije.

Powiedzieli.

- nic wam nie zrobi, ja już tego dopilnuje, a teraz wyjazd ja sobie poradzę!

Powiedziałam wstając, klaskając w ręce jednocześnie ze śmiechem wyganiając ich z kuchni.

- ale na pewno...

- tak na pewno, jak coś wezmę ze sobą kilera nic mi nie będzie, Narka!

Powiedziałam, chłopaki niepewnie wyszli na co ja odetchnęłam z ulgą, cieszyłam się, że będę mogła mieć chwile spokoju. Popatrzyłam na zegarek miałam jeszcze 40 minut do pracy, poszłam na podwórko i kierowałam się w stronę kojca, psy były w budach, weszłam do środka myślę, że nic mi nie zrobią.

- kiler.

Zawołałam, a wielki pitbull od razu wyszedł z budy, spojrzał na mnie, a po chwili zaczął merdać ogonem.

Wzięłam kolczatkę, która była powieszona na kracie od kojca i zaczepiłam ją na jego szyi, po czym wyprowadziłam z kojca. Obeszłam dom nie chciałam, aby pies wchodził do mieszkania, osobiście wolałabym aby psy były w domu, ale devil jasno dał mi do zrozumienia, że nie mam prawa wprowadzać je do środka, nie sprzeciwiałam się to w końcu jego dom, z resztą one i tak są przyzwyczajone bycia na dworze. Musiałam jeszcze wrócić do domu po kilka rzeczy, brama była zamknięta więc puściłam łańcuch na którym trzymałam psa i kazałam mu czekać, weszłam do środka, wzięłam kluczę, telefon i portfel, zajrzałam jeszcze do schowka z którego wyciągnęłam kaganiec dla psa, wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz, które później tak samo jak reszta rzeczy wylądowała w mojej torebce.

Pies siedział przy schodach wpatrując się w bramkę nawet się nie ruszył, nie chodził po trawniku ani nie szczekał, widać że devil dobrze go wychował.

Dla bezpieczeństwa swojego i innych założyłam mu kaganiec. Wolnym krokiem ruszyliśmy do miejsca mojej nowej pracy i w połowie drogi uświadomiłam sobie, że nie będę miała co zrobić z kilerem, zadzwoniłam więc do weroniki, która po krótkiej chwili odebrała, poprosiłam ją aby przyszła na chwilę pod kawiarnie na co od razu się zgodziłam, po chwili już ją widziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ale gdy zobaczyła obok mnie wielkie zwierzę od razu się zlękła, ona boi się dużych psów.

- weronika wiesz jak ja bardzo cię kocham prawda?

Powiedziałam od razu po przywitaniu.

- czego chcesz?

Zapytała podejrzliwie

- ja za 20 min zaczynam pracę, mogła byś się nim zająć.

Zapytałam robiąc słodkie oczka

- na pewno nie, przecież on mnie pożre.

- no proszę cię jesteś moją ostatnią nadzieją.

- okej niech ci będzie, ale ty masz go do mnie zaprowadzić.

- kocham cię!

Krzyknęłam i szybko ruszyłyśmy w stronę jej domu, u niej w mieszkaniu szybko odpięłam psa zdjęłam kaganiec, i szybko żegnając się z koleżanką wyszłam z budynku. Mam nadzieję że poradzi sobie z nim.

Weszłam do lokalu i miałam jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia pracy. 

buntowniczka 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz