Prolog

10.1K 216 16
                                    

Obudziłam się z koszmaru tylko po to by wpaść w sidła kolejnego. Ta pętla zatacza się już od tak dawna, że straciłam poczucie czasu. Powiadają, że * światło na końcu tunelu nadaje sens czołganiu się w ciemnościach. W moim przypadku tym światłem są gwiazdy. To one nadają sens mojemu życiu, a ich odległość pokazuje jak długą drogę muszę przejść poprzez cierpienia by odnaleźć cel. Swoją własną gwiazdę. Powoli już tracę nadzieje, że w ogóle ona istnieje. 

- Ah jaka jesteś słodka! Wyglądem przypominasz Caroline! Może czegoś się napijesz?- zaoponowała pani Tailor, podnosząc ciężkie torby z zakupami, obładowane po brzegi opakowaniami jogurtów zero procentowych, i przeróżnymi paczkami ciastek, które sama bardzo uwielbia. 

Pokręciłam głową czekając, aż w końcu otworzy drzwi od mieszkania. 

-Dziękuję, ale naprawdę bardzo się śpieszę.- odparłam próbując nie zaśmiać się, gdy znowu wspomniała o swojej siostrzenicy. 

-Oj dobrze, dobrze! Caroline z pewnością cię polubi.- przekręciła klucz w zamku. Uśmiechnęłam się, gdy dostrzegłam na nim zawieszkę z świnką Peppą. Popchnęła drzwi, i zachęciła mnie wyrazem twarzy bym weszła do środka.-Caroline!

 -Mama!- Z wewnątrz kuchni, wyleciała jak torpeda rudowłosa dziewczynka z dwoma kucykami, oraz żółtą sukienką na ramiączkach. Objęła swoimi drobnymi rączkami nogi mamy, i spojrzała wielkimi, zielonymi oczkami na mnie. - Kim jest ta pani? 

 Kucnęłam by zrównać się z nią wzrostem, po czym uśmiechnęłam się ciepło. 

- Jestem Courtney. Courtney Evans. Nie mów do mnie pani.-mruknęłam rozbawiona.

 -Ale wyglądasz tak staro!

 - Caro!- upomniała ją matka, zerkając na mnie również rozbawionym wzrokiem. - Ona jest o wiele młodsza od mamusi. Ma dopiero szesnaście lat.

 Prawie siedemnaście.

 Miałam ochotę się odezwać, lecz, jednak to przemilczałam. Wstałam i otrzepałam spodnie z kurzu. 

- Będę się już zbierać, miło było ciebie poznać.- mrugnęłam do dziewczynki i pomachałam kobiecie na pożegnanie. Patrząc na to dziecko poczułam ukłucie zazdrości. Jest młoda i pełna energii. Zapewne nie dręczą ją żadne koszmary ani dziwne odczucia. Może po prostu żyć beztrosko.

 Gdy wychodziłam, przystanęłam na chwilę wyczuwając grupę nowych zapachów w moich nozdrzach. Były mieszane, nie mogłam dokładnie rozpoznać do kogo należały. Otworzyłam szerzej oczy, zamachnęłam się i lekko poklepałam po policzku jakby próbując otrząsnąć z transu. 

Muszę przestać, nie jestem zwierzęciem. 


*Cytat~ Florence Littauer

Biała WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz