Siedzi na belce startowej. Nerwowo zaciska na niej swoje odziane w rękawiczki dłonie. On, Gregor Schlierenzauer musi skoczyć idealnie, by dać Austrii upragniony medal olimpijski. Pomimo, iż przewaga Niemców wydaje się mała, tak naprawdę kilka metrów mniej oznacza utratę złota o przysłowiowy mały włos. Oczekuje na dwa ważne sygnały, być może te najważniejsze, które zaważą na kolorze medalu dla ojczyzny: zielone światełko od Mirana Tepeša i machnięcie flagą przez Alexandra Pointnera. Światło zmienia się z żółtego na zielone, trener stanowczo macha flagą w dół. Jedzie w dół rozbiegu. Faza lotu trwa ok. 5 sekund. Ląduje niemal idealnym telemarkiem. 132 metry! Najdalej w swojej grupie! Cała drużyna dołącza do lidera.
Michael Hayböck.
Thomas Morgenstern.
Thomas Diethart.
Gregor Schlierenzauer.
Oni wszyscy i tak są wielkimi bohaterami. Największe być albo nie być: noty oraz rekompensata punktowa za wiatr i belkę. Prowadzą! Teraz zostaje czekanie. Czekanie, które ostatecznie rozstrzygnie kolejność na podium. Na górze dużej skoczni kompleksu Russkije Gorki został już tylko jeden zawodnik. On miał dać Niemcom złoto, postawić kropkę nad I, niczym Martin Schmitt w 2002, kiedy jedna dziesiąta punktu zaważyła na złocie dla niemieckiej drużyny.
Severin Freund.
Werner Schuster macha flagą. Rudzielec odpycha się od belki i rusza. Kończy lot po złoto idealnym telemarkiem. Cisza otula cały kompleks skoczni. Sędziowie oceniają próbę.
Euforia eksploduje, kiedy przy nazwie kraju pojawia się magiczna liczba 1.
Powtórka z 2002 roku staje się faktem.Hannawald. Hocke. Uhrmann. Schmitt.
12 lat temu to oni pokazali wszystkim, jak wygrywać.
A teraz?
Wank.Kraus. Wellinger. Freund.
Teraz to oni napisali historię skoków. Cztery lata wcześniej, choć w innym składzie musieli uznać wyższość aktualnych srebrnych medalistów. Teraz miejsca się zmieniły. Tylko Japonia wydaje się miłym dodatkiem na podium. Nie było, czego gonić, te dwa niemieckojęzyczne narody były poza konkurencją. Zostaje tylko pogratulowanie rywalom za uczciwą walkę. Mniej lub bardziej ciche "gratulacje" w różnych językach huczą w okolicach zeskoku. Za chwilę ceremonia kwiatowa i kolejne momenty do uchwycenia dla fotoreporterów. To Austria, pomimo drugiego miejsca, powinna czuć się jak prawdziwy zwycięzca tych igrzysk. Historia Morgiego przyciąga media bardziej niż aktualni złoci medaliści - Niemcy. Trudy powrotu na skocznie po koszmarnym upadku na Kulm wydają się idealnym materiałem na artykuł o wielkich powrotach. Trzy najlepsze drużyny tej wielkiej imprezy już udają się na podium.
"Third place and bronze medal, Japan!"
Oczy skierowane są na drużynę z Kraju Kwitnącej Wiśni. Łamanie konwenansów przez Noriakiego wzbudza wielki szacunek wśród zawodników. Tylko Gregor nie może się skupić. Przez cały okres przedolimpijski uświadomił sobie, jak piękny jest Michi i jak bardzo go pragnie. Zakochał się bez pamięci w tym dwudziestodwulatku z Hinzenbach. To przyszło tak nagle i niespodziewanie. Niby od czternastego roku życia wiedział o swojej biseksualności, ale mniej lub bardziej udane związki z kobietami próbowały zaciemnić jego rzeczywiste pragnienia. Od ponad pół roku jego jedynym pragnieniem był Michael Hayböck. Wyobrażał sobie, jak po igrzyskach ułoży się ich wspólne życie. Planował, w jaki sposób wyzna mu wszystko. Na ziemię sprowadza go dopiero głos spikera ogłaszającego:
"Second place and silver medal, Austria!"
Cała drużyna wspólnie wbiega na podium. Jak przed chwilą Japończycy, tak i oni dostają swoje nagrody za ciężką pracę: kwiatki, a wieczorem medale olimpijskie. Każdy z drużyny przyczynił się do tego pięknego sukcesu. O ile Diethart i Michael debiutowali na olimpijskim podium, tak dla drugiego Thomasa oraz Schlierenzauera stanie tutaj nie było niczym nadzwyczajnym. Dwudziestoczterolatek po raz kolejny spogląda niby w stronę reszty kolegów z drużyny, podczas gdy szuka pośród nich tych niebieskich oczu. Po raz kolejny pozwala sobie w nich zatonąć. To go boli. Chciałby już teraz przyciągnąć Hayböcka do siebie i go pocałować. Najwyżej zostanie odrzucony, choć raz przypadkiem podsłuchał rozmowę Michiego ze Stefanem Kraftem, podczas której blondyn stwierdził, że "boi się, że Gregor da mu w twarz kiedy powie mu, że go kocha". Te słowa jeszcze bardziej rozbudziły uczucie..no właśnie, jakie? Zauroczenia? Fascynacji? Zakochania? Nie wie. To uczucie zawsze może minąć szybko, ulecieć jak para wodna z herbaty. Wręczenie bukietów po raz kolejny zmusza Schlieriego do zejścia ze sfery marzeń do brutalności życia codziennego. Kolejna poza, kolejne uśmiechy, kolejne gratulacje. Czas na największe gwiazdy tego wieczoru.
CZYTASZ
i'm a hurricane • schlierenzauer × hayboeck [one shot]
FanfictionUczucie zakochania przychodzi niczym huragan. Szybko i nagle. Bez planu. Bez zapowiedzi. Wywraca ustalony z góry stan rzeczy do góry nogami, siejąc spustoszenie. Huragan uczuć przyszedł. W Soczi. Po konkursie drużynowym. Uderzył w Gregora Schlierenz...