*34*

762 54 9
                                    

Czytałam książkę, bo dalej było to jedną z nielicznych rozrywek jaką tu znalazłam, gdy nagle ktoś wtargnął do mojego pokoju...

- wszystkiego najlepszego kochanie!- powiedzial mój "mąż"

- och, dziękuję!

Czyli naprawdę już taki kawał czasu mieszkam z tym psychopatą, a najgorsze jest to, że nie tak chciałam spędzić swoja osiemnastkę. Dopiero teraz przypomnialam sobie, że za tydzień Ben kończy 19 lat i mija rok od kąd się znamy...

Jesteście pewnie ciekawi, co dostałam?! Byl to jak zwykle bardzo drogi prezent, których nazbierałam już całą szufladkę w biurku. Pewnie myslicie, ale ona głupia nie cieszy się z bransoletki ozdobionej diamęcikami, ale najlepszym prezentem jaki mogla bym otrzymać jest wolność!!!

Polożyłam się na łóżku i rozplakałam... Dalej jest mi ciężko uwierzyć w to, że czlowiek może się zmienić w tak krótkim odstępie czasu. Od pamiętnego listu, który wysłalam do Bena, straciłam chęć do opisywania im mojego życia. Może w końcu o mnie zapomną i zaczną żyć normalnie.

Gdy już prawie byłam w krainie Morfeusza na dole rozległy się jakieś wrzaski i usłyszałam wystrzał pistoletu.

*Nathaniel*

Tak dzisiaj są rodziny Mellki i akurat dzisiaj zdolaliśmy znależć jej dokładną lokalizcję. Willa tego kolesia była nieźle ukryta w lesie i pilnowana. Ale Izzy i hakerzy od nas wysłali im fałszywego sms, że szef czeka w salonie.

Do akcji włączył się też Ben, za co siostra urwie mi głowę! Jego zadaniem jest wydawać broń osobom, którym się skończy, dlatego nasze samochody ukryte w lesie są chwilową bazą.

Wszyscy ustawiliśmy się na pozycje, ja i Kevin mieliśmy iść jako ostatni.

- widzę, że wszyscy jesteście gotowi, więć idziemy po Mell nie zapominajcie o okrzykach kochani..

*Mellody*

- znalezli nas twoi przyjaciele i nie uwierzę, że im w tym nie pomogłaś. A ja ci zaufałem, ale teraz pożałujesz. - powiedział i przystawił mi pistolet do głowy

Wiedziałam, że zmierzamy do tylniego wyjścia, a tam na pewno czekają samochody... O nie, nie dam się teraz pozbawić wolności jak jestem tak bliska celu.

Z racji tego, że szłam przodem z łatwością kopnęłam mojego mężusia w czułe miejsce i wykręciłam mu rękę. Niestety jego ludzie od razu mnie od niego odciągneli, a ja znowu miałam przystawioną do czoła spluwę. Nie wytrzymam z nimi, unieruchomili mi ręcę, a nogi mam wolne. Wzięłam rozmach i wytraciłam mu broń z ręki i uwalniając się z rąk jego przydupasów. Zaczęłam biec przed siebie, ale poczułam straszliwy ból w łydce a potem, gdzies w brzuchu. Wydałam z siebie niekontrolowany krzyk, ale zaraz stał sie on jeszcze głośniejszy, bo następna kóla wylądowała również w nodze, ale przelatując na wylot, a następna znowu utknęła w środku. Obraz mi się zamazywał, aż zapadła ciemność...

Miałam prześwity świadomość i kiedy trwał jeden z nich usłyszałam głos, którego kiedyś tak bardzo nie nawidziłam.

- zostawcie moją siostrę!

- aktualnie jest moją żoną więc zrobię z nią to, na co mam ochotę.

- może i jest twoją jak to nazwałeś żoną, ale bedzie to tylko w papierach twojego gangu. A wedlug prawa ona jest już dorosła więc mógłbym ją tu zostawić, aby mieszkała z tobą, ale tego nie zrobię. Bo w milości są granice, a ty kolego się zagalopowałeś, bo strzelałes do własnej żony, a ja jestem jej starszym bratem i nie pozwole na to abyś ją skrzywdził- krzyknął zły Nathaniel.

- widzisz tych wszystkich ludzi za nami?! Przyszli tu z nami nie dlatego, że ich zmusiliśmy, ale dlatego, że chcieli pomóc Mellody. - powiedział ktoś

Niestety nic już nie mogłam zrozumieć, bo znowu zaczęłam odpływać, ale jeszcze poczułam następny przeszywający ból... Co ja tarcza na strzelnicy?

*Ben*

W naszej "bazie" zostałem ja, paru innych chlopaków i oczywiście Izzy. Co chwilę przychodził ktoś, aby wziąś nowe bronie lub magazynki, ale bałem się, że coś pójdzie nie tak. Cały czas było słychać strzały...

- Izzy wiesz może jak im idzie? - zapytałem

- tak, ale lepiej usiądź... Otóż Mell została poważnie ranna, ale niestety nie możemy jej tu jeszcze przenieść, bo trwa walka z tamtym ganiem. Emmet blokuje chłopakom do niej dojście chlopcy boją się, że ona się wykrwawi. A teraz musisz mi pomóc, weź te słuchawki i połącz się z drugą połową gangu przekaż im, że mają znaleźć Nathaniela i pomóc reszcie...

Jak najszybciej wziołem się do pracy, nie powiem było ciężko, ale sobie jakoś poradziłem... Nawet nie wiecie jak bardzo bałem się o moją Loli, co jeżeli chłopcy nie zdążął, bo ona się wykrwawi?!

- Ben?!- Izzy postukała mnie w ramię

- tak?

- Mają ją, ale mówią, że nie jest z niął najlepiej... Nathaniel bierze ją do osobnego samochodu i jedzie z nią do bazy zaprzyjaźnionego gangu, który zgodził się pomóc... - gdy to usłyszałem rozpłakałem się

Nie chciałem do tej pory wierzyć, że może być z nią aż tak źle... Ona nie może umrzeć w swoje 18 urodziny, dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe!

Ja, Izzy, Sebastian, Alan i inni najbliżsi Mellusi, dostaliśmypozwolenie, aby udać się do tej bazy... reszta miała wrócić do hotelu!

*Mellody*

Pływałam w czarnej nicości, czy to tak będzie wyglądał mój koniec? Czy ja umieram? A gdzie moje życie przelatujące przed oczami...

Jedno mogę powiedzieć wam od razu nawet jeżeli umieram, to robię to szczęsliwa, bo wiem, że ktoś na tym świecie będzie za mnął tęsknił. Czy się boję?! Teraz juz nie, ale dlaczego wszystko mnie boli, czy chociaż to może być bezbolesne?










Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz