Rozdział 12

216 16 0
                                    

Perspektywa Julii:
Czuję, jakby moje serce rozpadło się na miliony drobnych kawałeczków. Jesteśmy bliźniaczkami, ale do cholery da się nas rozróżnić! Jak mógł ją całować? Jak ona mogła udawać mnie? Może to jeszcze nie koniec? Nie wiem co jeszcze siedzi w głowie mojej siostry. Wiem tylko, że już nie zbliżę się ani do Sylwii, ani do Krystiana. To koniec. Wszystko się skończyło. Było dokładnie tak, jak w tym śnie sprzed kilku dni. Nasza trójka, kłótnia i zdrada, bo dla mnie jest nią całowanie się z inną. Ciągle go kocham. Tak nie może być. Muszę zapomnieć. Wszystko było dobrze, nie byłam zakochana, ale zjawił się właśnie on. Bałam się miłości, a pokochałam go. Dlaczego życie tak bardzo rani? Daje rodziców i zabiera, daje miłość i niszczy ją. Już raz przez to przeszłam i nie powinnam kolejny raz, ale skoro wtedy sobie poradziłam to i teraz tak będzie.

Usłyszałam głośne walenie w drzwi i stłumiony dobrze mi znany głos.

- Proszę, otwórz mi! - krzyczał chłopak. - Porozmawiajmy.

- Odejdź i zapomnij o mnie na zawsze! - odkrzyknęłam.

- Nie odejdę, dopóki nie porozmawiamy.

- Powiedziałam ci już. Odejdź!

Na schodach siedział mój pies.

- Zostaliśmy sami. - szepnęłam.

Skierowałam się na górę i po wieczornej toalecie z trudem zasnęłam. W nocy budziłam się kilka razy, bo cały czas myślałam o tym, co miało miejsce.

Rano obudził mnie okrutny dźwięk budzika. No tak, dzisiaj muszę iść do pracy. Leniwie podniosłam się z łóżka. Zaraz po porannej toalecie podeszłam do szafy. Mamy sierpień, ale dzisiaj jest pochmurno. Z tą myślą wybrałam obcisłe dżinsy z wysokim stanem i cienką, luźną bluzkę z długim rękawem. Zaplotłam sobie warkocza. Co do makijażu to podkreśliłam oczy. Zeszłam na dół. Torso siedział przy drzwiach. Nie ruszał się stamtąd nawet, kiedy wsypałam mu karmy do miski.

- Dziwne... Pewnie chcesz na spacer. Zaraz wyjdziemy. - powiedziałam.

Zjadłam na szybko płatki na mleku. Wzięłam torebkę, klucze i skierowałam się do drzwi. Otworzyły się bardzo gwałtownie, jakby coś na nie napierało. Na schodach siedział Krystian.

- Serio spędziłeś tu całą noc? - pokręciłam z niedowierzaniem głową.

- Mówiłem, że nie odejdę, dopóki nie porozmawiamy. - odpowiedział zaspanym głosem.

- Nie chcę rozmawiać. Chcę zapomnieć.

- Nie wierzę ci. - wstał do pozycji prostej przez co znowu był wyższy ode mnie o ponad głowę.

- Zdrady nie wybaczam.

- To była twoim zdaniem zdrada?

- Tak. Już kiedyś jej doświadczyłam.

- Jak mogłem ją rozpoznać? Proszę, wybacz mi. - wypowiedział błagalnym tonem.

- Mogłeś się przeziębić siedząc na zimnym betonie. W dodatku nic tym nie wskurałeś. - zmieniłam temat.

- Martwisz się o mnie? - przybliżył się.

- Proszę, daj mi już spokój. - spuściłam wzrok na swoje buty, czując łzy napływające do moich oczu.

- Będę walczył o ciebie. Pamiętaj.

- Rób co chcesz, ja się spieszę. - wyminęłam go.

Ruszyłam prosto do pracy. Tak bardzo nie chciałam płakać. Niestety nie udało mi się to. Już po chwili zalałam się łzami. Nie mogę iść w tym stanie do baru. Wytarłam lekko oczy tak, aby nie rozmazać makijażu i weszłam do środka. Na zapleczu była Ewa.

Odmieniłeś moje życie (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz