1

1.8K 59 2
                                    

Zapraszam na naprawdę fascynującą opowieść, dzięki której może spojrzycie przychylniej na ludzi. W waszym otoczeniu zawsze znajdzie się tak słodka, zraniona, wesoła, sarkastyczna Zuzanna, która marzy o normalnym życiu, ale go nie ma. Wszyscy zasługujemy na przyjaźń, wyrozumiałość, tolerancję i miłość.
Witajcie w moim świecie! Możemy zaczynać? Chyba tak.

Przeciągnęłam się niedbale na łóżku i zastanawiałam się, która jest godzina. Nie słyszałam budzika, więc pewnie wczesna. Gdy tylko sięgnęłam po telefon zmroziło mnie, było grubo po 11, a byłam umówiona z kuzynką, bo wczoraj wieczorem dzwoniła, że coś się wydarzyło i muszę koniecznie przyjechać. Jak najszybciej się ogarnęłam i napisałam jej, że jestem w korku, bo inaczej, by mnie dobiła. Zbiegając po schodach nie zauważyłam kogoś, chyba mu coś wysypałam, bo klął pod nosem.

-Przepraszam!- krzyknęłam i zbiegłam na parking. I tak byłam już spóźniona. Marta nienawidzi kiedy to robię, dlatego zawsze gdy się do niej wybieram ustawiam sobie przypomnienia w telefonie. Jednak dzisiaj coś mi zawiodło. Do tego samochód nie chciał odpalić, masakra. Tuż przed drzwiami do jej mieszkania poprawiłam się i wzięłam głęboki oddech. Nie czekałam długo na odzew po zapukaniu. Nagle w progu pojawiła się Justyna, jej przyjaciółka. Natychmiast mnie wpuściła i nakierowała na pokój, w którym znajdowała się dziewczyna. Nie trudno było by mi ją znaleźć gdyż wszystko niszczyła.

-Marta?! Coś się stało?- krzyknęłam, bo była w jakimś amoku, nic do niej nie docierało.

-O jesteś! Nie uwierzysz co się stało.- sapnęła przez łzy, a ja spróbowałam ją uspokoić gestem ręki. Była strasznie oporna, co mnie poirytowało, lecz starałam nie dać tego po sobie poznać.

-No co.. kolejny obcas ci się złamał?!- zironizowałam. Nie rozumiem, jak możemy być spokrewnione.

-Rzucił mnie. Rzucił, on!!! I to na obiedzie z rodzicami!!- krzyknęła. Nie spodziewałam się, że Piotr w końcu się na to odważy. Zawsze mówił, że to przejściowe i sie pogodzą. Sama byłam w szoku, ale cóż ja mogłam wiedzieć, prawda?

-Dlatego mu demolujesz mieszkanie, hm? – zapytałam cicho, ale usłyszały. Szkoda mi było chłopaczka, że będzie musiał wynająć ekipę sprzątającą, bo sam raczej tego nie ogarnie.

-Muszę się gdzieś podziać na ten czas.- powiedziała, więc już zczaiłam po co zostałam wezwana.

-Poproś go o dodatkowe 3 dni, u mnie w bloku jest nowe, wyremontowane mieszkanie. Zapytam właściciela, jak będzie gdzieś w pobliżu.

-Poważnie?!- zdziwiły się? Chyba nie o to im chodziło. Nie przyjmę jej do siebie, nie e.

-Tak, nie ma problemu. -mruknęłam na "odczep się" i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, żeby je już opuścić.

-To idziemy jutro na basen! A żeby uczcić koniec związku, dzisiaj na imprezę.-pisnęła Justyna i przytuliła swoją przyjaciółkę, która pogrążyła się w chwilowej zadumie nad czymś dla niej ważnym, prawdopodobnie.

-Nie wiem czy mo..-zaczęłam się wykręcać, jednak nie zdołałam wypowiedzieć nawet zdania, a już uznały, że się zgodziłam.

-Możesz, możesz..- przytaknęły i już zaczęły się szykować. Gdy tylko wyszłam usłyszałam głośne piski zza drzwi. Po drodze wykręciłam numer do Piotrka, odebrał po kilku sygnałach.

-Cześć mała. Co tam?- zapytał całkiem poważnie, ale z wyczuwalnym napięciem w głosie. Miałam ochotę go zlinczować za to, że muszę z nimi łazić, ale uspokoiłam się i przyznałam w duchu, że to nie jego wina.

-Cześć. Jesteś w mieście? Chciałam porozmawiać. – odpowiedziałam i wyszłam z bloku.

-No właśnie miałem jechać do mieszkania. A gdzie jesteś?-rzucił na poczekaniu i chrzonknął.

-No, pod waszym blokiem.-westchnęłam i przymknęłam oczy z oddziałującej na mnie frustracji.

-Zaraz będę.- nerwowo dodał i zakończył połączenie. Wyczekiwałam na niego obok przystanku. Po zaledwie kilku minutach patrzenia nieustannie w jeden punkt zauważyłam samochód chłopaka. Wsiadłam do niego i pojechaliśmy prawdopodobnie do jednej z jego ulubionych kawiarek. Przez całą drogę wydawał się jakiś dziwny i nieobecny, ale nie wspominałam mu o tym. Dopiero na miejscu odczuł ulgę, gdy usiedliśmy w koncie i zamówiliśmy po herbacie.

-To, o czym chciałaś porozmawiać? – spytał zaniepokojony i błądził wzrokiem po wnętrzu. Podejrzewałam, że szukał gdzieś Marty, która wpadnie i narobi szumu.

-O Marcie, myślę, że wiesz o co chodzi. – wyjawiłam i dostrzegłam zmieszanie na jego twarzy. Jak ja uwielbiam się wtrącać w nie swoje sprawy!!

-A dokładnie, o co?-rżnął głupa, przez co żółć podeszła mi do gardła. Jak ludzie mogą być tacy niedomyślni?

-O wasze zerwanie. Jeśli chciałeś ją tylko podpuścić to lepiej to odkręć, bo już zaplanowały uczczenie waszego rozstania.-skwitowałam i w akcie desperacji napiłam się łyka wrzącej herbaty. Świetnie! Cudowny poranek. Znaczy południe albo już popołudnie.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz