Rozdział 20

826 63 10
                                    

~*~

*Fuyuka*

Lekko zaskoczona jego zachowaniem spojrzałam w jego oczy. W końcu co go to interesuję. Może i była to wina tego, że chciałam go pogłaskać gdy być może spał lub odprężał się, a ja zostałam złapana na gorącym uczynku. Byłam po prostu zawstydzona tym faktem. Nigdy nie miałam tak bliskiej styczności z płcią przeciwną. W końcu gdy miałam 10 lat wszyscy zginęli, a ja zostałam sama w tej wiosce aż do osiemnastki. Nie miałam doświadczenia, a wszelkie zbliżenia mnie zawstydzały. 

- C-co?- Zająkałam się.- Nie unikam kontaktu wzrokowego.- Zaprzeczyłam odruchowo uciekając wzrokiem. Co było po prostu żałosne przez to co przed chwilą powiedziałam. 

- Jesteś kiepskim kłamcą.- Prychnął ponownie naprowadzając moją twarz bym spojrzała mu w oczy.

On myśli, że tego nie wiem. Zawsze gdy kłamałam mój wzrok był wszędzie byleby nie na moim rozmówcy. Co niestety łatwo mnie demaskowało. Szczególnie gdy próbowałam wcisnąć jakiś kit mojej poprzedniczce. Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie o mojej nauczycielce. Tęskniłam za nią.

- Co się tak szczerzysz?- Zapytał marszcząc lekko brwi.

- A, nic, nic. Przypomniałam sobie coś.- Wytłumaczyłam ponownie uciekając oczami przed jego wzrokiem.

Spojrzał na mnie podejrzliwie, ale po chwili odpuścił. Poluzował uścisk, ale go nie zdjął.

- Tak, więc wytłumaczysz mi też dlaczego unikasz mojego wzroku?

- Ja go wcale nie unikam.- Ponownie zaprotestowałam i po raz kolejny uciekłam odruchowo wzrokiem. Boże jestem żałosna. Mówię jedno robię drugie.- Tak w ogóle co cię to interesuje?

- Nie interesuje.- Tym razem to on zaprotestował i od raz mnie puścił by udowodnić swojej racji.- Wracamy do nauki.- Rzucił i z powrotem podszedł do konia.

- Ta jasne...- Parsknęłam.

- Co?

- Nic, nic.... To co teraz?- Zapytałam zainteresowana. Tylko tym razem nie unikałam jego wzroku aż tak bardzo.

- Teraz musimy mu założyć wędzidło.- Wytłumaczył i stanął z lewej strony konia. Prawą ręką przytrzymał mu pyszczek, a lewą na otwartej ręce podał mi ogłowie i kciukami lekko zachęcał do otworzenia pyszczka. Koń wziął wędzidło w zęby, a Levi przesunął jakiś pasek za uszy.- Ten pasek to pasek potyliczny. Zapinasz podpinkę, pasek podbródkowy. Nie możesz tego zrobić za mocno. W podpince musi zostać tyle luzu by zmieściła się sporą pięść. W twoim wypadku, twoje dwie.- Nie jestem pewna czy wziąć to za komplement.

- Rozumiem, ale jednak jest to bardziej skomplikowane niż myślałam na początku.- Wyznałam szczerze dalej przyglądając się poczynaniom chłopaka.

- Słuchaj. Następnie zapinasz nadchrapnik i nie zapinaj go na wędzidle, ponieważ nie będziesz mogła sterować koniem. Jest to ogłowie z wyrokiem, więc musisz przepiąć pętlę przez popręg. Zawsze sprawdź czy popręg nie jest za luźny. Rozumiesz wszystko?- Zapytał patrząc na mnie. Pokiwała głową.- Sprawdzimy to na następnej lekcji. Na dzisiaj już koniec. Jutro zobaczymy jak sobie poradzisz w praktyce.- Wyjaśnił i chciał już zacząć wszystko ściągać, aby zaprowadzić konia do boksu, ale go zatrzymałam.

- Daj ja go ogarnę i odprowadzę.- Powiedziałam.

- Dobrze, ale zostanę żebyś mu przez przypadek nie zrobiła krzywdy.- Odrzekł i stanął pod ścianą śledząc mnie swoim wzrokiem. Było to krępujące, ale starałam się to ignorować.

- No dobrze chodź tu.- Szepnęłam i zaczęłam mu wszystko po kolei ściągać przy okazji powtarzając wszystko co powiedział Levi.

Gdy ściągnęłam mu wędzidło zajęłam się siodłem i całą resztą. Nie zajęło mi to długo, więc po chwili czyściłam jego sierść. Potem zabrałam się za kopyta co nie okazało się aż tak trudne. Dlatego też teraz bez problemu zaprowadziłam go do boksu. Spojrzałam na pojemnik z wodą. Miał jej mało tak, więc wyszłam z boksu, a następnie zamknęłam go by koń nie uciekł. Wzięłam wiadro, a gdy sprawdziłam, że jest na pewno czyste nalałam z jakiegoś pobliskiego kranu do pełna. Następnie wróciłam do konia i wlałam mu wodę. Jeszcze dosypałam mu trochę jedzenia. Podeszłam do niego i chciałam go pogłaskać. Na początku się lekko odsunął, a ja cofnęłam rękę.

- Może kiedy indziej.- Powiedziałam i chciałam wyjść, ale koń się lekko do mnie przysunął zahaczając o moje ramię.

Uśmiechnęłam się i go pogłaskałam. Posiedziałam z nim jeszcze jakieś 10 minut i musiałam już wychodzić. Jednak obiecałam mu, że wrócę następnego dnia i się nim zajmę. Gdy wyszłam Levi nadal tam stał. Ponownie na niego spojrzałam. Mimo wszystko nie mogłam zaprzeczyć, że chłopak był przystojny. Przyglądałam mu się tak z kilka minut.

- Co ty się tak na mnie gapisz?- Odezwał się otwierając jedno oko.

Odwróciłam wzrok zawstydzona.

- Chciałbyś.- Rzuciłam i szybkim krokiem opuściłam stajnie. Jednakże na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.

~*~

Od razu mówię, że nie znam się na koniach i nie wiem czy to wszystko trzeba robić lub może coś ominęłam. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Mimo iż mam aż nad to czasu, bo jak na razie od przerwy świątecznej nie byłam jeszcze ani razu w szkole. Tjaaaaaa wiem.... Głównie poświęcałam ten czas na oglądanie anime, ponieważ nie miałam pomysłów na pisanie. Wiecie czasem coś wpadnie do głowy, ale bardzo często jest pustka ;-----; Jeszcze do tego zagwarantowałam sobie przeczytanie około 17 książek. Mam już jedną za sobą ^^ Dobra uciekam czytać c:

Bayoooooo!!!! 

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Piosenka:

  Nightcore Move Like A Soldier  

Jedna decyzja | Shingeki No KyojinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz