Mary ja cie kocham... Tylko boję się, ze cie zranię...
On tak naprawdę uważa? Czy tylko robi sobie ze mnie żarty?
-Ta jasne... Nie kochasz mnie... Ty w ogóle wiesz co to znaczy kochać ?
-Mary... proszę cię...- znów mnie pocałował, a później spojrzał na mnie tym wzrokiem... tym wzrokiem, który tak bardzo uwielbiam...
-Liam... Nie chce znowu być skrzywdzona... Rozumiesz? Nie chce!
-Nigdy cię nie skrzywdzę! I nie pozwolę, aby kto inny to zrobił.
Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało.
-Pojedźmy do mnie. Obejrzymy coś, może nawet zagram coś na gitarze jak ładnie mnie poprosisz- uśmiechnął się tak jak uwielbiam.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Chcę spędzić z tobą czas sam na sam... Albo nie... Już wiem! Chodź, proszę!-Liam złapał mnie za nadgarstek i powędrowaliśmy prosto do jego samochodu. Jechaliśmy jakieś 15 minut w kompletnej ciszy. Była to cisza... męcząca, niekomfortowa...
-No to jesteśmy.
Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do dużego budynku. Po wejściu do niego, zrobiłam wielkie oczy. Byliśmy w pięknej restauracji. Była taka.. elegancka. Widać, że trzeba mieć pieniądze, żeby tam jadać.
-Dzień dobry. Stolik dla dwojga, proszę.
-Oczywiście panie Collins.
Pan Collins... haha. Ale to śmiesznie brzmi. Tak dorośle!
- Proszę za mną.
Podeszliśmy do dwuosobowego stolika. Pięknie nakrytego. Liam odsunął mi krzesło. Zachował się jak prawdziwy dżentelmen.
-Menu dla państwa. -odezwał się kelner.
-Dziękuję bardzo.
-Em Liam?!
-Tak?
-W tej restauracji jest strasznie drogo. Idźmy gdzieś indziej. -Nie lubię jadać w takich restauracjach.Jest tu za drogo. Pomimo tego, że nie należę do najbiedniejszych, nie lubię wydawać tyle pieniędzy na coś co zjem..
-Mary..-uśmiechnął się- nie przejmuj się cenami. Chciałem cię zabrać tutaj i spędzić ten wieczór z tobą.
Nie odpowiedziałam, a tylko się uśmiechnęłam.
-Co podać?-podszedł do nas bardzo przystojny kelner i chyba wpadłam mu w oko, bo ciągle się do mnie uśmiechał, puszczał oczko, patrzył. Ciągle się kręcił wokół mnie i Liama.
-Ja poproszę Homara. -powiedział Liam.
-A dla pani?
-Em, ja poproszę... Może owoce morza. Ale więcej proszę dać krewetek.-Bardzo lubię krewetki.
-Jasne,a coś do picia?
-Dla tej pani białe wino - powiedział Liam.-A dla mnie wodę. Niestety prowadzę.
-Jasne.
Kelner popatrzył jeszcze na mnie i uśmiechnął się i odszedł, a ja popatrzyłam się na Liama. Chyba był zazdrosny, bo wrogim spojrzeniem patrzył na tego chłopaka.
-Jak ci się tu podoba?
-Jest bardzo ładnie. Tak elegancko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Bez Ciebie Nie Moge Żyć
RomanceOn- Liam, pewny siebie, arogancki, siedemnastoletni, mający w szkole opinie Bad Boy'a chłopak, który zmienia dziewczyny jak skarpetki. Ona- Mary, młoda, przepiękna, siedemnastoletnia dziewczyna, którą niejeden chłopak chciałby przelecieć. Mary myśl...