Denis Shaforostov (Asking Alexandria)

159 20 7
                                    

Przechadzam się pustym już parkingiem. Słońce chowa się za panoramą miasta, dając tym samym chwile wytchnienia od męczącego upału. Przy busie zespołu dostrzegam Tima. Rozmawia z jakimś mężczyzną, pocierając przy tym zarośnięty policzek. Nie przerywa rozmowy, jednak uśmiecha się do mnie, kiedy go mijam.

Jego podopieczni o tym nie wiedzą, ale jest moim kuzynem. Tylko dzięki niemu udało mi się na czas wakacji uciec za ocean. Co więcej, robię za jego asystentkę. Menadżera. Przy okazji rozwijam swoją pasję i dorabiam przy tym jako grafik zespołu. Mimo ciasnego łóżka, jedzenia z mikrofali i ograniczonej ilości wody, nie narzekam. Wręcz przeciwnie - łzy cisną mi się do oczu na myśl, że wkrótce koniec.

Matt stoi oparty o pojazd, ze skrętem marihuany w ustach. Przy świetle gasnącego słońca i wydłużających się cieniach wygląda jeszcze lepiej niż zwykle. Zresztą myślę tak samo przy każdym naszym spotkaniu. Odkryte ramiona pokrywa zasłona licznych tatuaży. Wszystkie są wykonane jedynie czarnym tuszem. Razem komponują piękne dzieło sztuki.

Kiedy proponuje mi narkotyk, odmawiam. Pomimo rozepchanych uszu i bezgranicznej miłości do ciężkich brzmień, zostałam wychowana na porządną dziewczynę. 

Wdajemy się w przyjemną rozmowę. Łapię spojrzenie Tima, oddalonego o kilka metrów. Kiedy porusza jednoznacznie brwiami, pokazuje mu środkowy palec. Śmieje się. Matt nie zwraca na niego uwagi - nie spuszcza wzroku ze mnie. Zawsze sprawia, że czuję się przy nim wyjątkowa. 

– Zaraz do was dołączę– mówię, kiedy chłopak odgarnia pasemko włosów z mojej twarzy. Kiwa głową, a zaraz potem uśmiecha się sposób, przez który czuję ogarniające mnie ciepło. Wchodzi do tour busa, a ja odwracam się w stronę nadchodzącej postaci. To Denis. Zwykle cieszę się na jego widok, jednak tym razem czuję, że coś jest nie w porządku.

– Cześć młody.

Młodszy o dwa miesiące. Uśmiecham się, słysząc swój ojczysty język. Dobrze było tu spotkać swojego rodaka. Mimo setek kilometrów, mogę poczuć się jak u siebie.

–  Idziesz z nimi?– Pokazuje wzrokiem na tour bus za mną. Nie wygląda na ucieszonego.

– Jakiś problem?– pytam sucho. Wcale nie chcę się z nim kłócić. Mimo że ostatnio nie jest między nami najlepiej, nadal jest moim przyjacielem. 

Wzdycha.

– Nie są dla ciebie dobrym towarzystwem.

No pięknie. Nigdy za nimi specjalnie nie przepadał, ale ostatnio coraz częściej doprowadza tym do sprzeczek.

– Co ty niby o nich wiesz?– Podnoszę głos dobrze wiedząc, że zaraz puszczą mi nerwy. Darzę szczerą sympatią tego chłopaka, ostatnimi czasy stał mi się naprawdę bliski. Jednak boję się, że wkrótce przekroczy cienką granicę i wyprowadzi mnie z równowagi.

– A ty? Ile ich znasz, dwa miesiące? Natalia, jeszcze cię wciągną w jakieś gówno.

– To, że ktoś ćpa, jeszcze nie robi z niego złego człowieka, okej?

Dzięki Bogu, lecąca wewnątrz muzyka skutecznie zagłusza moje krzyki. Nikt w środku się nie dowie, o wyciągniętej na wierzch, brudnej prawdzie.

– Chcesz wiedzieć co myślę? Jeszcze trochę i uzależnisz się od tych prochów, tak jak oni. 

Również krzyczy. Nie przypomina tego chłopaka, którego poznałam kilka tygodni temu. Tego zawsze uśmiechniętego i wdzięcznego za wszystko.

– Ty zawsze musisz mówić, to co myślisz, prawda? 

Bands One Shots PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz