Strawberry Cake

1.9K 293 106
                                    



- Macie już wszystkie składniki? - zapytał niski blondyn biorąc swój portfel z szafki.

- Tak, to będzie dzieło sztuki, Niall. - odpowiedział Louis uśmiechając się szeroko i trącając mnie łokciem, abym to potwierdził, co zaraz  uczyniłem.

Jutro Zayn obchodzi swoje dwudzieste pierwsze  urodziny. Z tego powodu ja wraz z Louisem mamy upiec tort. Z kolei Ni ma zająć się prezentem. Nie jestem zbyt dobrym kucharzem, ale z pomocą Lou powinno nam się udać. Musi się udać.

- Tylko nie spalcie mi mojej kuchni - zastrzegł od razu Horan widząc nasze szerokie uśmiechy.

Na korytarzu złapał swoją kurtkę i wyszedł z mieszkania. Teraz zostaliśmy sami. Na blacie przed nami znajdowały się składniki potrzebne do upieczenia tortu, a konkretnie truskawkowego tortu.

- To od czego najpierw zaczniemy? - spytał się niebieskooki, siedząc na blacie i machając nogami jak małe dziecko.

- Trzeba przygotować biszkopt, a dopiero później masę. - wyjaśniłem.

Podszedłem do niego, biorąc na ręce, po czym postawiłem go na ziemię. Wydął wargi nieco naburmuszony. Uśmiechnąłem się rozbawiony i pocałowałem go w czoło, na co się rozchmurzył. Umyłem ręce i podszedłem do stołu, gdzie znajdował się przepis.

- Do roboty! - ponagliłem go, gdy wciąż stał i nic nie robił.

- Ale ja nie umiem piec ciasta - zawołał - Nawet kiedyś przez przypadek spaliłem czajnik z wodą... Chciałem ugotować sobie jajka na kolację, a w czajniku szybko woda się gotuje...

Przewróciłem rozbawiony oczami. Podałem mu przepis, aby się z nim zapoznał. Sam podszedłem do szafki po miskę i szklankę.

- Co jest najpierw? - zapytałem otwierając opakowanie mąki.

Biały proszek wybuchnął mi prosto w twarz. Skrzywiłem się, przecierając rękawem bluzy zaprószone oczy. Spojrzeniem napotkałem błyszczące, niebieskie tęczówki Louisa. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.

- Czemu się szczerzysz? - zapytałem otrzepując włosy z białego puchu wprost na chłopaka.

- Skoro dodałeś już mąki, to jest tu napisane, że trzeba teraz  wbić dwa jajka. - przeczytał z kartki kolejny krok.

Chwycił jajko i rozbił mi je na głowie. Żółtko zaczęło spływać mi po twarzy. Wiedziałem, że wspólne wypieki zamienią się w piekło. Współczułem Niallowi kuchni jaką zastanie gdy wróci z miasta. Wolałbym już opuścić jego mieszkanie przed jego powrotem.

Zabrałem niższemu chłopakowi opakowanie jajek. Wyjąłem z niego kolejne jajko i rozbiłem tym razem jemu na głowie.

- Miały być dwa jajka - zauważyłem, uśmiechając się chytrze.

Louis od razu pobiegł do zlewu i zamoczył w nim głowę. Spłukał lepiące się włosy i spojrzał na mnie z wyrzutem.

- No co? - wzruszyłem ramionami wybuchając głośnym  śmiechem.

Chwilę zapanowała cisza. W tym samym momencie spojrzeliśmy na kartki z przepisem leżące na stole. Chwyciłem jeden koniec a Lou drugi w tym samym momencie. W efekcie kartki zostały przerwane na nierówne części.

- Cukier puder! - zawołałem i pobiegłem po odpowiedni produkt.

Rozdarłem zębami opakowanie, nabierając garść białego proszku. Kątem oka zauważyłem nacierającego na mnie szatyna z miską truskawek, którymi we mnie ciskał. Uchyliłem się od owocowych pocisków, chowając się pod stół. Gdy Lou był wystarczająco blisko, złapałem go za nogi. Poślizgnął się na podłodze, gdzie leżały pobite jajka. Runął na ziemię, uprzednio chwytając się stołu, dzięki czemu zwalił wszystko na podłogę wraz z obrusem. Wyszedłem spod stołu, stając nad niebieskookim. Całe jego ubranie pokrywała mąka. Jedynie zdążył zasłonić twarz.

- Jesteś nienormalny - zawołał wypluwając biały proszek, podnosząc się do siadu.

- Jesteśmy, kochanie nienormalni - poprawiłem go dając lekkiego pstryczka w nos.

Kucnąłem przy nim, nacierając jego twarz słodkim, białym cukrem pudrem.

Gdy nie było więcej przedmiotów czy produktów, które można by było wykorzystać jako amunicję, opadłem obok Lou na podłogę. Oparłem się o jego ramię i głęboko westchnąłem. Na podłodze odnalazłem miskę z truskawkami, tylko kilka nadal znajdowało się w naczyniu, pozostałe były rozgniecione lub rozsypane po podłodze razem z innymi składnikami na tort. Chwyciłem owoc i odwróciłem się przodem do Louisa.

- Cóż... cukier puder nie musi się marnować - powiedziałem, przejeżdżając owocem po jego twarzy wzdłuż policzka pokrytego białym proszkiem.

- Jak ja cię nienawidzę... - mruknął, kradnąc moją  truskawkę ze słodką posypką i o mało nie odgryzając mi palców.

- Ja ciebie też kocham, Tommo - uśmiechnąłem się, podnosząc  z podłogi.

Otrzepałem swoje spodnie. Nachyliłem się do chłopaka, biorąc go na ręce. Owinął się nogami wokół moich bioder. Posadziłem go na stole, który był w tym momencie pusty. Wszystkie produkty znajdowały się na nas - w większości na Lou, oraz na podłodze.

- Co powiemy Niallowi jak zobaczy taką kuchnię? - zapytał, bawiąc się moimi włosami, z których sypał się lekki proszek.

- Zwalimy na atak zombie - zaśmiałem się, obejmując chłopaka w talii.

- A tort? - dodał.

- Myślę, że Zayn nawet nie zauważy jego braku. Zapakujemy mu Horana w prezencie i przykleimy kokardkę.  - odpowiedziałem zlizując z twarzy Lou pozostały cukier puder. - Mój słodki chłopiec - mruknąłem cicho, całując go czule.

- Tylko cukrzycy nie dostań od nadmiaru tej słodyczy - zaśmiał się i po chwili przyciągnął mnie do siebie bliżej.

Strawberry Cake ~ Larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz