V. Wybrać to "mniejsze zło"

1 0 0
                                    


SEO HEECHEON: Minęło dokładnie pięć dni od czasu gdy ostatni raz widziałem się z chłopakiem poznanym przez zupełny przypadek. Większość osób poznaję przez podobne przypadki, jednak to tego chłopaka zapamiętałem najlepiej. Widziałem go najczęściej. Kilka dni pod rząd niemal. To chyba jak na razie najdłuższy okres czasu podczas którego nie miałem okazji z nim obcować. Co jest jeszcze zabawniejsze przez fakt, iż przecież mieszkamy w pokojach naprzeciw siebie. Unikanie konfrontacji. Jakie to wszystko jest zagmatwane. Gdyby nie społeczeństwo i jego wymogi odnośnie zachowań i kultury, nie istniałby wstyd ani niezręczna cisza wywołana zdarzeniami, na które nie mamy wpływu.
Wszedłem na stołówkę jak zawsze w porze obiadu. No, może nie zawsze, ale z reguły. Dziś serwowali przynajmniej coś normalnego. Najgorsze są tu chyba poniedziałki, bo tego kimbapu nie da się przełknąć. Nie jestem wybitnie wybredny, ja jem, ale widząc reakcje innych stołujących się tu uczniów, odbiera mi apetyt. Dzisiaj mamy makaron z pastą z czerwonej fasoli. Może być. Wziąłem tackę i talerz ze sterty naczyń przygotowanych dla ustawiających się w kolejkę studentów, po czym sam zająłem miejsce w ogonku po strawę. Nie lubiłem tego. Cały akademik żył i funkcjonował tak naprawdę dzięki temu, że ci żałośni, stojący w kolejce studenci, płacili za pokój, wyżywienie i wygody. Albo raczej ich rodzice i krewni. Ale to z tych pieniędzy pensję otrzymywały niemiłe panie pracujące w kuchni. Nie zależało mi, by były miłe. Jednak wiem, że wielu innym zależało. Widziałem dziewczyny, które z niesmakiem odchodziły do stolików i przeklinały pod nosem obsługę, słyszałem jak chłopcy bluzgali na menu, czułem napiętą atmosferę na linii kucharka-student. Nie byłem głupi. Widzę takie rzeczy, choć mi nie przeszkadzają. Dostałem swój przydział na talerz, zabrałem kilka przystawek i szklankę wody, po czym obróciłem się na pięcie szukając wolnego stolika. Było ich kilka na te chwile. Jednak wiedziałem że kolejka za chwilę się wydłuży i zabraknie miejsce. Nie lubiłem towarzystwa przy posiłkach, bo było to z reguły mało interesujące patrzeć jak ktoś przeżuwa pokarm i psioczy na swoje marne życie. Zdarza się. Rzadko kiedy miewałem ciekawych towarzyszy posiłku.
Zająłem miejsce przy czteroosobowym stoliku. Wiedziałem, że nikt nie usiądzie koło mnie. Zdarzało się, że tylko desperaci, lub osoby mające zgagę po jedzeniu na stojąco, siadały obok mnie. Omijali mnie. Nie dziwię im się. Miałem opinię wariata i szaleńca, do którego nie warto się zbliżać. Z drugiej strony nigdy nie spotkałem się z prawdziwą niechęcią czy wyśmiewaniem. Może dlatego, że wszyscy wiedzą, że spłynęłoby to po mnie jak po kaczce? Możliwe. Nawet bardzo. Żywili do mnie respekt. Bo się bali. Strach... ah, jakie to piękne uczucie. Paraliżuje i obnaża najdziksze instynkty. Pozwala przeżyć. Strach... ucieczka... zupełnie jak Haru tamtego dnia. Urocze. Uśmiechnąłem się sam do siebie i uniosłem pałeczki do ust zaczynając mój dzisiejszy posiłek.

MIZUSHIMA HARU: Minęło już kilka dni od tamtego zdarzenia w bibliotece. I przez cały ten czas Haru bardziej lub mniej świadomie starał się jednak nie wpadać na Heecheona. W sumie, to nawet nie było trudne, szczególnie że liczba uczniów na uczelni była naprawdę dość spora, więc w razie czego mógłby umknąć w tłumie (którego, tak swoją drogą, naprawdę nie lubił). Nie myślcie sobie jednak, że on się specjalnie bawił w jakieś podchody, wychylanie się zza ściany czy inne takie, by upewnić się że na niego nie wpadnie. Ale owszem, jego wzrok go szukał. A z resztą, nie pogrążajmy go już.
Haru nie lubił zatłoczonych miejsc w których ledwo się można było ruszyć przez ilość ludzi znajdujących się w nich, a stołówka zdecydowanie była takim miejscem. No ale cóż, jednak od czasu do czasu warto byłoby ją odwiedzić, coś w niej zjeść, prawda, ewentualnie po prostu udawać że się je... Opcji zbyt wielu nie ma, ale dla każdego coś się znajdzie.
Cóż, Haru przyszedł rzeczywiście zjeść. O ile można tym nazwać jego dzióbanie w talerzu. Ale nie ważne. W momencie przekroczenia progu stołówki, w pierwszym odruchu Haru chciał po prostu zawrócić i sobie pójść. Ilość osób była przytłaczająca. Jednak, tym razem naprawdę miał ochotę zjeść. I wiedział, że najprawdopodobniej później nie będzie miał czasu na to, żeby zjeść. Tak więc albo teraz, albo być głodnym do końca dnia. Nieciekawy wybór. Z jednej strony tłum ludzi, z drugiej bycie marudnym i niezadowolonym przez bycie głodnym. Oba kuszące, nieprawdaż?
Przezwyciężając chęć ucieczki, ładnie i grzecznie wziął tacę i inne takie, i ustawił się w niekończącej się kolejce studentów. Co prawda okazało się, że ta kolejka jednak ma koniec, i wcale nie jest taka długa jak się wydawała, ale uznajmy ją za niekończącą się, czyli przerażająco długą. Co prawda czas stania w niej wcale nie okazał się tak długi, jak na początku myślał chłopak, że będzie.
Kiedy nadeszła jego kolej, nie zapomniał obdarzyć kucharki miłym, delikatnym uśmiechem. Co prawda przez te dwa lata, które Haru już mieszka w akademiku, i w których jada na stołówce, tylko raz uzyskał uśmiech jako odpowiedź. I może to właśnie dlatego jeszcze to robił. Bo liczył na kolejny. Poza tym, ponoć gdy ktoś się do ciebie uśmiechnie, dzień wydaje ci się lepszy. A tym zapracowanym kobietom to się na pewno przyda. Ich dni na pewno nie należą do najprzyjemniejszych.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu wolnego stolika, przy którym mógłby usiąść. Niestety było to dość trudne. Poza tym, nie było już takiego stolika. Wszystkie miejsca były pozajmowane. Nagle jednak dostrzegł stolik, przy którym siedziała jedna osoba. TYLKO jedna osoba, mimo że był on czteroosobowy. Haru przyjrzał mu się uważniej i... NIE. Dlaczego? Dlaczego on? Chłopak przez chwilę rozważał po prostu zjedzenie na stojąco, ale... W sumie, czemu by nie. Przecież go nie zje... No i można udawać, że nic się nie stało... Tyle że się stało. Ale nie trzeba o tym myśleć.
Po tej krótkiej bitwie stoczonej w myślach Haru w końcu jednak zdecydował, że ten jeden raz, może się do niego przysiąść. Tak więc podszedł do stolika zajmowanego przez Heecheona, po czym powoli położył na nim swoją tacę.
- Hej. - powiedział cicho siadając, po czym wziął pałeczki w ręce i powoli zaczął grzebać w swoim talerzu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 18, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Innocence dies in the end~Where stories live. Discover now