A whole new world

143 6 7
                                    

Wróciliśmy do bunkra i Dean od razu rzucił wkurzony torby na stół.

- Dobra, dzwonimy po Casa i szukamy tych sukinsynów. - powiedział od razu.

- Dean... - zacząłem.

- Co "Dean"?! Musimy znaleźć Nancy, nie wiadomo co te dupki chcą jej zrobić! I nie mów mi, że ona Ciebie nie obchodzi! - przerwał mi Dean.

- Oczywiście, że mnie obchodzi! Ale tak nic nie zdziałamy, musimy mieć dobry plan. - odpowiedziałem.

- Sam ma rację, nawet nie wiemy jakie demony ją zabrały i gdzie. - do rozmowy wtrącił się Gabriel.

- Ty też po jego stronie?! Ah, no tak, jasne, rozumiem co tu się dzieje. Wiecie co? Sam ją znajdę! - krzyknął Dean i zabrał z powrotem swoje rzeczy, po czym zatrzasnął za sobą drzwi bunkra.

Przejechałem ręką po twarzy.

- Świetnie... teraz musimy znaleźć dwie osoby... - powiedziałem.

Gabriel położył rękę na moim ramieniu.

- Spokojnie, znajdziemy ich. Dean sobie poradzi, nie jest dzieckiem. - pocieszył mnie archanioł.

Uśmiechnąłem się lekko.

- Tak, ale czasami zachowuje się jak takie... - powiedziałem. - ja po prostu boję się, że nie uda nam się mu pomóc. Znamię go zmienia, on nie chce tego widzieć, albo mu to odpowiada. - kontynuowałem zrezygnowany.

Archanioł przejechał ręką w górę i w dół po moim ramieniu, co wydawało się dziwne, jak na niego, ale było miłe z jego strony.

- Sam, masz dużo na głowie, nie przejmuj się teraz swoim bratem. Rozumiem jak bardzo to boli, kiedy własny brat obraca się przeciwko Tobie, ale na razie nie możemy nic zrobić. Odpocznij, ja tu będę. - powiedział Gabriel i uśmiechnął się do mnie pocieszająco.

To było... bardzo miłe z jego strony. Nie widziałem nigdy tej jego części. Tej... która nie miała nic wspólnego z Tricksterem, którego poznałem dawno temu. Zrobiłem zdziwioną minę, ale powiedziałem z uśmiechem :

- Dzięki Gabriel. Nie znałem Cię od tej strony.

- Wiele rzeczy o mnie nie wiesz, dzieciaku. - wrócił do zawadiackiego uśmiechu.

Zaśmiałem się, wywróciłem oczami i poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku, ale miałem kłopot z zaśnięciem. Po kilkunastu minutach przewracania się w obie strony na łóżku, wreszcie udało mi się zasnąć.

***

Rano obudziło mnie coś dziwnego. Mianowicie ktoś wyraźnie na mnie siedział. Szybko poderwałem się do pozycji siedzącej i zacząłem się zdezorientowany rozglądać dookoła. Wyraźnie coś z siebie zrzuciłem. Popatrzałem się w miejsce w którym to coś spadło i zobaczyłem - Gabriela. Co?!

- Gabriel!... Co ty tu robisz?

Gabriel natomiast, jakby niczym nie przejęty, siadł spokojnie i uśmiechnął się zawadiacko.

- Strasznie długo spałeś, więc postanowiłem Cię obudzić. - powiedział.

- Ale po jaką cholerę na mnie siedziałeś?! - naciskałem.

- A tam, czepiasz się szczegółów Sammy... chodź lepiej na śniadanie. - puścił mi oczko.

Nadal obruszony tym wszystkim, fuknąłem ze złością i wstałem, zrzucając go z łóżka.

- Cokolwiek... - odpowiedziałem beznamiętnie.

Gabriel z zawadiackim uśmieszkiem przyklejonym do twarzy mrugnął fluteryjnie i powiedział :

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 22, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Carry On My Wayward SonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz