POV. Oliwia
To już dzisiaj! Nareszcie wychodzę ze szpitala. Ogromnie się cieszę, ale humor mi się pogarsza gdy przypominam sobie czemu tu jestem. Trzeba żyć dalej, oni zawsze będą w moim sercu.
- Gotowa? -zobaczyłam Wojtek, z którym miałam gdzieś iść.
- Tak, czekam tylko na wypis- w tej chwili wszedł lekarz i wręczył mi papier. - Teraz już chyba możemy iść. - Szeroko się uśmiechnęłam, Szczęsny odpowiedział mi tym samym i zabrał moją torbę.
Droga minęła nam szybko, rozmawialiśmy na różne tematy, śpiewaliśmu i śmialismy się. Gdy udało nam się wejść do środka wesołego miasteczka bramkarz zapytał - To co pierwsze? - Rozejrzałam się dookoła i mój wzrok zatrzymał się na ogromnej dmuchanej zjeżdżalni. Wojtek widząc gdzie patrzę wywrócił oczami i pociągnął mnie za rękę w stronę ślizgawki. Pan, który wpuszczał na wybraną przeze mnie atrakcje popatrzył na nas jakbyśmy uciekli z psychiatryka, ale nas wpuścił. - Livcia chodź stąd, ten koleś cały czas na nas patrzy. On jest jakiś dziwny. - Zaczęłam się śmiać z miny jaką zrobił.- Dobra, chodź księżniczko - teraz oboje nie wytrzymalismy i parskneliśmy śmiechem.
Poszliśmy zobaczyć co można wygrać i Wojciech stwierdził, że on to zrobi z łatwością. Niestety, piłka jakimś cudem odbiła się od stołu, na którym były ustawione butelki i trafiła prosto w moje oko.
- O matko Oliwia ja naprawdę nie chciałem, tak bardzo Cię przepraszam! Nie wiem jak to się stało. Wybacz mi! Błagam - Zaczęłam się z niego śmiać i prawie już nie czułam bólu.
- Wybaczam, ale naucz się rzucać.
- Obiecuję, a teraz wygram dla ciebie tego największego misia w ramach przeprosin - Szeroko uśmiechnął się. - A teraz stań gdzieś gdzie piłka cie nie trafi, tak na wszelki wypadek. - Udało mu się! Mam ogromną maskotkę w kształcie miśka.
- Jak go nazwiesz?
- Chyba Wojtek, na cześć podbitego oka.
- Oj no, już przestań to był przypadek. - Jego mina mówiła " przepraszam, ja naprawdę nie chciałem ". Jak ja mam się na niego gniewać? On jest taki uroczy - A teraz zabieram Cie na lody! - Powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę budki z zimnymi deserami.POV. Grzesiek
Wysłałem kumplowi SMS'a, że mogą już wracać. Pokój gotowy. Mam nadzieję, że się jej spodoba.Godzinę później
Zaczynam się martwić, wesołe miasteczko nie jest, aż tak daleko. Jeśli coś się stało niedaruję sobie tego. Dzwonię.... Szlag, poczta głosowa! Po co mu telefon skoro nie odbiera. Może ona odbierze. Też nie, może ma wyciszony. Jadę do tego głupiego wesołego miasteczka!
30 minut później
Widzę ich! Podbiegam do nich i widzę, że moja kuzynka ma śliwe pod okiem! Patrzę na nich pytającym wzrokiem, a oni zaczynają się śmiać! No ja zaraz wybuchne! - Czy ktoś łaskawie wyjaśni mi co się stało i czemu nie odbieranie telefonów?!
- Grzesiu spokojnie, telefon tego tutaj Pana się rozładował, a mój był wyciszony.
- Okej ale czemu masz podbite oko?
- Emmm to moja wina, - odezwał się Szczęsny, a ja myślałem, że go zabije- daj mi wszystko wytłumaczyć. - kiwnąłem głową na zgodę - chciałem wygrać dla niej tego pluszaka, ale piłka odbiła się od stołu i trafiła w oko Liw. - Nie wiem czy to bardziej śmieszne czy żenujące.
- Okej. Jedziemy do domu, mam dla ciebie niespodziankę - popatrzyłem na dziewczynę. Gdy wróciliśmy do domu kazałem jej poczekać w salonie.
CZYTASZ
Nieszczęsny wypadek
FanficJeden wypadek tyle zmienił w ich życiu. Niby nic dla niego nie znaczy, ale czy na pewno? Tego możecie się dowiedzieć czytając to opowiadanie. Miłej lektury :)